Na każdego pacjenta, któremu jest w sali szpitalnej duszno, przypada jeden, któremu jest za zimno, oraz jeden, dla którego temperatura jest optymalna – wskazują dyrektorzy szpitali.

Pokazuje to, że choć ankiety satysfakcji wypełniane przez chorych są ważnym wskaźnikiem jakości, nie mogą być jedynym – podkreślają.
Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia opublikowało wyniki badania osób, które w ubiegłym roku przebywały w szpitalach. W 134 placówkach przeprowadzono 54 tys. elektronicznych ankiet, które chorzy wypełniali bezpośrednio przed wypisem lub po powrocie do domu.

Większość chwali

Aż 88 proc. ankietowanych uznało szpital, w którym byli leczeni, za godny polecenia. To zdaniem Jarosława F. Fedorowskiego, prezesa Polskiej Federacji Szpitali, najważniejsza informacja płynąca z raportu. – Oznacza to, że całokształt opieki, którą otrzymał pacjent, był przynajmniej na satysfakcjonującym poziomie – tłumaczy.
Twórcy raportu wskazują jednak, że w tym obszarze występują spore rozbieżności – są placówki, które uzyskałyby rekomendacje 100 proc. pacjentów, ale są również takie, w których ten odsetek wynosi 34 proc. Czy to oznacza, że szpitale z najlepszymi notami to te, które najlepiej leczą?
Zdaniem Krzysztofa Zaczka ze Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego, prezesa zarządu Szpitala Murcki, niekoniecznie. Ekspert podkreśla, że z jego doświadczeń wynika, że istnieje korelacja między stanem pacjenta a poziomem jego zadowolenia z pobytu. Im jego przypadłość bardziej zagraża życiu, tym mniej zwraca on uwagę na kwestie związane np. z wyposażeniem pokoju lub małym urozmaiceniem posiłków, a to przekłada się na wyższy poziom satysfakcji. Najważniejsze dla chorego staje się bowiem to, że uzyskał profesjonalną pomoc medyczną. – Pacjenci planowi mają większe oczekiwania dotyczące infrastruktury, czyli dobrej sali, z jak najmniejszą liczbą osób i węzłem sanitarnym. Stąd też biorą się różnice – podkreśla Krzysztof Zaczek.

Mniej niż tydzień

Z badania wynika, że ponad połowa respondentów spędziła w szpitalu od dwóch do pięciu dni. Jest to o tyle ciekawe, że od dawna mówi się o konieczności uruchomienia oddziałów ambulatoryjnych i chirurgii jednego dnia, co ograniczyłoby niepotrzebne hospitalizacje i wiążące się z nimi koszty dla systemu ochrony zdrowia (zwłaszcza że często jest to forma preferowana przez samych pacjentów).
Przedstawiciele środowiska medycznego wskazują, że o ile to rozwiązanie sprawdziłoby się w przypadku pacjentów z drobnymi zabiegami, o tyle niekoniecznie jest wskazane w przypadku osób przyjętych w trybie nagłym, np. po omdleniu. Wymagają one bowiem przeprowadzenia diagnostyki, czego obecnie nie da się zrobić bez położenia ich do szpitala.

Co to znaczy „za duszno”?

Czynnikiem, na który najczęściej skarżą się pacjenci, okazała się… duchota w salach – ten problem wskazało 10 proc. respondentów. Jest to jednak problem z gatunku tych, którym nie da się zaradzić.
– Idealna temperatura posiłku i ta panująca w sali jest indywidualną kwestią. Statystycznie ta sama temperatura jest dla jednej trzeciej pacjentów za niska, dla kolejnej jednej trzeciej za wysoka, a dla reszty w sam raz. Wielokrotnie spotykamy się ze sporami pomiędzy pacjentami na tym tle – wyjaśnia Krzysztof Zaczek.
Podsumowując wyniki raportu, nasi rozmówcy podkreślają, że powinny być one punktem wyjścia do dyskusji, na ile opinie pacjentów świadczą o faktycznej jakości usług medycznych. Wskazują, że nie zawsze pacjent ma wiedzę, by ocenić fachowość działania personelu. Może jednak wskazać, czy jest on np. empatyczny, pozostaje do dyspozycji pacjenta i przekazuje informacje w sposób zrozumiały. ©℗