Połowa Polaków waży za dużo. Co trzeci ma nadwagę, a co piąty – jest otyły. Tak wynika z ostatnich danych Centrum Badania Opinii Społecznych. Problemy z tuszą mają także dzieci.
Z kolei raport sieci badawczej HBSC (Health Behaviour in School-aged Children), który został wydany przez europejskie biuro Światowej Organizacji Zdrowia, mówi wprost – polskie nastolatki należą do najgrubszych w Europie. Tak więc umieszczenie w projekcie ustawy o zdrowiu publicznym zakazu umieszczania reklamy złej żywności w audycjach dla dzieci, a także przed ich emisją oraz po ich zakończeniu, jest godne pochwały. Niestety, jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. Zapis jest na tyle ogólny, że bez problemu można będzie go obejść. Prawo bowiem nigdzie nie precyzuje, czym jest audycja dla dzieci. Bo czy jest nią film z cyklu Kino Familijne albo pełnometrażowy film animowany wyświetlany w kinach? Otóż niekoniecznie. Ustawodawca jak zwykle zostawił duże pole do interpretacji. Tymczasem trudno oczekiwać, by producenci różnego typu szybkich przekąsek czy napojów gazowanych zrezygnowali z promowania swoich produktów w środkach masowego przekazu.
To, że ta walka będzie trudna, zdaje sobie także sprawę Ministerstwo Zdrowia. Resort nie chcę nawet ujawniać szczegółów dotyczących prac nad wykazem grup produktów, których w przyszłości będzie dotyczyć zakaz reklamy. Powód? Opór producentów.
Skutki otyłości są problemem nie tylko dla osób na nią cierpiących. Odczuwa je także budżet państwa, który co roku wydaje setki milionów złotych na leczenie powikłań związanych z nadwagą Polaków. Walka z otyłością wciąż raczej przypomina harcerskie podchody. Jak na ironię w telewizji publicznej, na której utrzymanie łoży budżet, z trudem można znaleźć programy edukacyjne, które w ciekawy sposób by uświadamiały Polaków, co jedzą i piją. Jest ich jak na lekarstwo, w przeciwieństwie do reklam zachwalających różnego rodzaju przekąski.
Walka z nadwagą powinna należeć do priorytetów rządu. Przy czym nie ma mowy o jej wygraniu, jeśli wraz ze zmianą przepisów nie będą równolegle prowadzone na szeroką skalę akcje społeczne mające na celu zmianę przyzwyczajeń żywieniowych dorosłych Polaków. Dopóki do tego nie dojdzie, dzieci idące do szkoły na drugie śniadanie nadal będą otrzymywały batonik i butelkę gazowanego napoju. Na jabłko w szkolnym sklepiku nawet nie spojrzą.