Komisja Europejska chce mieć bardziej elastyczne możliwości kształtowania dostaw szczepionek – wynika z informacji DGP. Do Polski trafia zaś pierwsza partia dawek w nowej wersji, skuteczniejszej wobec Omikrona.

Podczas wczorajszego spotkania europejskich ministrów zdrowia w Pradze trwała dyskusja na temat możliwych dalszych zmian w umowie z Pfizerem, głównym dostawcą szczepionek w Europie. Łącznie zamówiliśmy ok. 900 mln dawek. Obecnie kluczowym problemem jest już nie ich dostępność, lecz nadpodaż. Popyt na preparaty we wszystkich krajach spada, a umówione dostawy przekraczają potrzeby. W efekcie wszystkie państwa muszą je utylizować. - Jedno z państw przyznało wprost, że odbiera szczepionki, płaci za nie, a potem od razu wylewa fiolka po fiolce, bowiem przechowywanie i utylizacja byłyby o wiele bardziej kosztowne - mówi jeden z naszych rozmówców.
Polska jest jedynym krajem, który odmówił odbierania kolejnych dostaw i płacenia za nie. Powołaliśmy się przy tym na siłę wyższą, czyli wybuch konfliktu zbrojnego w Ukrainie, z czym związana jest m.in. kosztowna pomoc medyczna dla uchodźców z tamtych terenów. Nie odebraliśmy już ponad 16 mln dawek i nie zapłaciliśmy ok. 1,6 mld zł. Nadal jednak, zgodnie z pierwotną umową, powinniśmy do końca pierwszego kwartału 2023 r. odebrać niemal 50 mln dawek. Pfizer na razie nie podjął żadnych oficjalnych kroków i nie pozwał Warszawy za brak wywiązywania się z umowy.
Inne państwa, w których również liczba zamówionych preparatów przewyższa potrzeby, oficjalnie wspierają Polskę w walce o renegocjację umowy. Są to m.in.: Słowacja, Czechy, Litwa, Łotwa, Estonia, a z krajów starej Europy zdeterminowana jest Francja. Ta jednak stara się prowadzić własne negocjacje. Komisja Europejska - która podpisywała ramową umowę - początkowo uważała, że nie ma potrzeby jej zmieniać. Później jednak, za zgodą producenta, przesunęła m.in. terminy dostaw oraz umówiła się, że jesienne dostawy będą już celowane na nowe mutacje Omikronu. Nie udało się jednak zmniejszyć dostaw albo wprowadzić możliwości zamiany części szczepionek na inne produkty Pfizera potrzebne w walce z COVID-19 (np. przeciwwirusowy lek paxlovid).
Do Polski w piątek mają przyjść pierwsze nowe szczepionki. W sumie na nadchodzące dwa miesiące mamy kupić ok. 4,5 mln dawek nowej wersji preparatu. Głównie po to, żeby czwarta dawka (przeznaczona dla osób, które przeszły już pełen podstawowy cykl szczepień) była z nowego rozdania, a nie pochodziła z leżących w magazynach 25 mln dawek w starej wersji.
ikona lupy />
Minister Niedzielski zapowiedział rozszerzenie szczepień przeciw COVID-19 czwartą dawką / PAP
Pfizer jest wyjątkowo niechętny do rozmów. Mogłoby to dla niego oznaczać ogromne straty finansowe. Na razie dzięki preparatom do walki z COVID-19 firma odnotowuje rekordowe zyski. W tym kwartale wypracowała 27,7 mld dolarów przychodów. Zarząd spodziewa się w 2022 r. przychodów w przedziale 98-102 mld dolarów, co oznaczałoby wzrost o około jedną czwartą w porównaniu z poprzednim rokiem. Koncern jest jednak pod dużą presją, bo notowania na giełdzie spadają. A firma musi wykazać inwestorom, że nadal będzie zwiększać przychody. Jej głównym problemem jest fakt, że lada moment wygasną patenty na leki (niecovidowe), które obecnie przynoszą największe zyski. Stąd taka niechęć ze strony przedstawicieli Pfizera, by zgodzić się dodatkowo na rezygnację ze sprzedaży szczepionek. - Wręcz boją się, że mogliby być oskarżeni o działanie na szkodę firmy - relacjonuje nasz rozmówca.
Firma zarzuca też krajom Europy Środkowo-Wschodniej, że to one przede wszystkim walczą o zmianę umowy. Nazywa je trouble makerami - sprawiającymi kłopoty. - Prawda jest taka, że cena jest wszędzie taka sama, ok. 20-25 dolarów, i na pewno jest większym obciążeniem dla państw z tego regionu niż dla np. bogatszych Niemiec - mówi nasz rozmówca.
W rozmowie z DGP rzecznik Komisji Europejskiej Stefan De Keersmaecker nie chciał komentować przebiegu wtorkowych i środowych rozmów. - Z naszej strony udział w spotkaniu brała komisarz zdrowia Stela Kiriakidu. Faktycznie omówiona została m.in. kwestia dalszych dostaw szczepionek, ale piłka jest po stronie państw członkowskich i Rady Europejskiej - skwitował.
Według najnowszego raportu resortu zdrowia wczoraj zarejestrowano w Polsce 4450 nowych zakażeń koronawirusem. W ciągu doby zmarło 20 osób. To 16-proc. wzrost zakażeń w porównaniu do ubiegłego tygodnia. Spada za to liczba hospitalizacji. W szpitalach przebywa ok. 2 tys. osób.
Eksperci nie mają wątpliwości, że szczepionki są skuteczne, ale nie ma sensu zamawiać ich więcej, niż jesteśmy w stanie zużyć.
Najwięksi producenci szczepionek - Pfizer i Moderna - nie są zgodni co do konieczności przyjęcia czwartej dawki. Prezes Pfizera dr Albert Bourla uważa, że kolejny zastrzyk przypominający potrzebny jest jak najszybciej. - Trzecia dawka (...) chroni przed hospitalizacją i zgonem, ale może nie wystarczyć, by uchronić się przed infekcją - powiedział w programie „Face the Nation” w CBS News. Prezes Moderny Stephen Hoge widzi sprawę inaczej. Rozmawiając z „Business Insiderem”, stwierdził, że zaleca przyjęcie kolejnej dawki tym, którzy mają obniżoną odporność, oraz osobom, które przekroczyły 50. rok życia. - W przypadku pozostałych osób czwarta dawka powinna być kwestią wyboru. Czy jest konieczna? Myślę, że to mocne słowo, choć uważam, że zapewni korzyść każdemu, kto ją otrzyma - stwierdził.
Z opublikowanego w czasopiśmie medycznym „The Lancet” badania wynika, że podana w dobie szalejącego wariantu Omikron czwarta dawka szczepionki mRNA wiąże się ze zmniejszeniem ryzyka zgonu. Badanie zostało przeprowadzone przez Annę Nordström, Petera Nordströma oraz Marcela Ballina na dwóch grupach Szwedów: mieszkańcach ośrodków opieki długoterminowej (LTCF), spośród których część przyjęła czwartą dawkę. W kolejnej znalazły się wszystkie zaszczepione czterokrotnie osoby powyżej 80 r.ż. oraz ci, którzy otrzymali tylko trzy zastrzyki. „Wyniki wskazują, że kolejna dawka doprowadziła do zmniejszenia ryzyka zgonu u mieszkańców LTCF i najstarszych Szwedów w ciągu pierwszych dwóch miesięcy od jej przyjęcia. Po tym czasie ochrona stała się nieco słabsza” - podkreślają autorzy.
W Polsce do tej pory czwarta dawka była podawana seniorom i osobom z obniżoną odpornością. Minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział, że po dopuszczeniu zaktualizowanych wersji szczepionek czwarta dawka ma być dostępna dla wszystkich poza dziećmi.