ubernator Nowego Jorku Kathy Hochul wprowadziła w piątek późnym wieczorem stan zagrożenia w związku z epidemią małpiej ospy. Poinformowała też, że ponad jedna czwarta zakażeń wykrytych w USA przypada na jej stan - podaje w sobotę Reuters.

Do soboty w całym stanie Nowy Jork potwierdzono 1383 przypadki małpiej ospy - podał resort zdrowia.

Wcześniej w piątek Brazylia i Hiszpania poinformowały o pierwszych - poza Afryką - przypadkach śmierci spowodowanej małpią ospą.

W ubiegłą sobotę Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wprowadziła globalny stan zagrożenia w związku z epidemią tej choroby. (PAP)

Prof. Pyrć: nie diagnozujmy małpiej ospy sami, tylko idźmy do lekarza

Autorka: Agnieszka Gorczyca (PAP)

W tej chwili w Polsce mamy stosunkowo mało przypadków małpiej ospy, więc nie siejmy paniki - powiedział PAP wirusolog prof. Krzysztof Pyrć z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie i podkreślił, że kluczowe jest rozpoznanie objawów zakażenia wirusem.

Małpia ospa to rzadka, odzwierzęca choroba wirusowa, która zwykle występuje w zachodniej i w środkowej Afryce. Jak przekazał wiceminister zdrowia Waldemar Kraska, w środę odnotowano ponad 50 przypadków ospy małpiej w Polsce. Około 20-30 osób w tej chwili przebywa w szpitalach, ma dość łagodne objawy - poinformował Kraska.

Prof. Krzysztof Pyrć z Małopolskiego Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie w rozmowie z PAP zauważył, że "kluczowe jest rozpoznanie u siebie objawów zakażenia małpią ospą, które na początkowym etapie mogą być mało charakterystyczne, ale szybko pojawiające się zmiany skórne raczej nie pozostawiają wątpliwości".

Wśród symptomów wymienia się gorączkę, bóle głowy i wysypkę skórną, która zaczyna się na twarzy i rozprzestrzenia na resztę ciała. Objawy – według Światowej Organizacji Zdrowia – ustępują zwykle po dwóch, trzech tygodniach.

"Na ten moment mamy stosunkowo mało przypadków małpiej ospy w Polsce, więc nie siejmy paniki. Jeżeli wydaje nam się, że możemy być chorzy nie diagnozujmy się sami, tylko skontaktujmy się z lekarzem" - podkreślił. Dodał, że obecnie wiadomo, że choroba przenosi się przy bardzo bliskim kontakcie, "więc osoby z kontaktu nie muszą iść na kwarantannę, ale powinny za to bacznie obserwować stan swojego zdrowia".

Jego zdaniem szczepionka przed ospą prawdziwą, ale nie należy mylić jej z wietrzną, dostarcza ochrony przed ospą małpią. "Jednak biorąc pod uwagę, że ostatnie szczepienia miały miejsce ponad 40 lat temu, można założyć, że ochrona po takim czasie jest ograniczona" - wyjaśnił.

Podkreślił, że kilka dni temu Europejska Agencja Leków zatwierdziła do stosowania w zapobieganiu małpiej ospie stosowanie jednej ze szczepionek przeciw ospie prawdziwej. "Pamiętajmy jednak o kilku kwestiach. Po pierwsze, na ten moment stosowanie szczepień można rozważyć w grupach wysokiego ryzyka, a nie w populacji ogólnej. Po drugie, nie znamy w pełni skuteczności szczepionek. Dane, które mówią o ponad 80 procentach skuteczności są to dane historyczne pochodzące z krajów afrykańskich, w których wirus był endemiczny" - powiedział i dodał, że "nie powinniśmy sami podejmować decyzji o szczepieniu, tylko skonsultować się z lekarzem i stosować się do zaleceń organizacji, takich jak Europejska Agencja Leków".

Prof. Pyrć skomentował projekt nowelizacji rozporządzenia ministra zdrowia, zgodnie z którym osoby zakażone i chore na małpią ospę, a także podejrzane o zakażenie lub zachorowanie na tę chorobę, będą objęte obowiązkiem izolacji w warunkach domowych.

"Osoby chore powinny generalnie unikać kontaktu z innymi, aby nie roznosić wirusa. Podobnie jak z innymi chorobami - jeżeli choroba przenosi się przy kontakcie, unikanie tego kontaktu zmniejsza szansę na transmisję choroby" - podkreślił i zauważył, że kiedy będzie więcej informacji na temat transmisji, rekomendacje w tej kwestii będą ulegały zmianie.

"W niektórych krajach obowiązek izolacji dla chorych wprowadzony został już dawno temu. Takie rozwiązanie jest logiczne, jednak może być uciążliwe ze względu na długi czas trwania choroby. Pamiętajmy też, że izolacja nie ma na celu uleczenia chorego, a zabezpieczenie innych" - podsumował prof. Pyrć. (PAP)