W laboratoriach chemicznych poznańskiego eSmoking Instutute testowane są urządzenia i liquidy do e-papierosów. Instytut wniósł znaczny wkład w innowacyjność i bezpieczeństwo konsumentów w obrębie mechaniki i elektroniki użytkowej i może się pochwalić posiadaniem 6 patentów międzynarodowych (PTC). Na przestrzeni ostatnich pięciu lat w rozwój tej placówki badawczej zainwestowano ponad 12 mln złotych, a z rozwiązań pracujących w instytucie naukowców i konstruktorów urządzeń korzystają światowi producenci papierosów elektronicznych i produktów nikotynowych nowej generacji.

Kilka dni temu w Warszawie odbyło się forum poświęcone nikotynie i jej przyszłości, a także politykom zdrowotnym państw uwzględniającym redukcję szkód zdrowotnych związanych z paleniem tytoniu. W tym roku myślą przewodnią (dziewiątego już) wydarzenia o nazwie Global Forum on Nicotine był drugi z wymienionych obszarów, czyli ograniczenie szkód zdrowotnych. Sporo miejsca podczas debat poświęcono m. in. roli e-papierosów jako potencjalnie mniej szkodliwej nikotynowej alternatywie.

Marcin Kozłowski, członek zarządu eSmoking Institue / foto: materiały prasowe / pawel dudziak

Pierwsza w Europie instytucja badawcza specjalizująca się w badaniach elektronicznych papierosów i substancji chemicznych w nich wykorzystywanych powstała w Polsce, w Poznaniu. Marcin Kozłowski, członek zarządu eSmoking Institue, tak opisuje jej działalność:

- eSmoking Institute jest profesjonalnym ośrodkiem R&D (research&development - badawczo-rozwojowym). Powstał po to, by badać i certyfikować zarówno urządzenia, czyli e-papierosy, jak i same liquidy w nich stosowane, a także cechy i oddziaływanie aerozolu powstającego w wyniku używania e-papierosa. Naszym celem jest opracowanie norm i wprowadzenie standardów, które pozwolą palaczom lepiej orientować się w kwestii produktów obecnych na rynku, co dodatkowo przyczyni się do poprawy bezpieczeństwa w tym segmencie. Bacznie śledzimy także badania innych wiodących ośrodków. Najważniejsze jest to, by użytkownicy e-papierosów mogli mieć pewność, że korzystają ze sprawdzonego i mniej szkodliwego produktu i cieszy nas to, że mają też coraz większy dostęp do wiedzy na ten temat.

Według prowadzonych w eSmoking Institute statystyk, pracujący w nim naukowcy dokonują w ciągu roku ponad 15 tysięcy badań płynów nikotynowych i aerozoli i nie są to tylko badania analityczne, ale również badania służące rozwojowi nowych liquidów do e-papierosów.

foto: materiały prasowe

- Papieros elektroniczny - i taka była idea stojąca za powstaniem tego produktu - jest wolny od tzw. substancji smolistych, odpowiadających za większość chorób odtytoniowych. Działa na zasadzie inhalatora - dostarcza organizmowi nikotynę w procesie odparowania liquidu, czyli płynu na bazie gliceryny i glikolu propylenowego. Nie dochodzi tu więc do spalania tytoniu, a wydzielany aerozol ma zdecydowanie mniejszą zawartość substancji toksycznych w porównaniu z dymem powstającym podczas spalania tradycyjnych wyrobów tytoniowych, czyli papierosów. Jest więc oczywiste, że e-papieros jest zdecydowanie mniej szkodliwy od tzw. zwykłego papierosa i na to też wskazują nasze badania. Ich wyniki są tożsame z wynikami niezależnych badań międzynarodowych- tłumaczy M. Kozłowski.

Przywołuje też wnioski zawarte w raporcie Public Health England, czyli brytyjskiej instytucji zdrowia publicznego, która stwierdziła, że papierosy elektroniczne z powodu braku substancji smolistych są o 95 proc. mniej szkodliwe od tradycyjnych papierosów. Wskazuje, że ten temat podejmowany jest także nad Wisłą: - Zauważmy, że i w Polsce naukowcy prowadzą badania, które jasno pokazują, że e-papierosy są zdecydowanie mniej szkodliwe od standardowego papierosa, chociaż nadal jest to używka. Warto w tym miejscu podkreślić ich rolę w kontekście kreowania polityki redukcji szkód spowodowanych paleniem tytoniu. Niektóre kraje na świecie, w tym np. Nowa Zelandia, USA, czy wspomniana już Wielka Brytania, realizują politykę redukcji szkód i proponują palaczom, którzy nie są w stanie rzucić nałogu - przejście na mniej szkodliwe e-papierosy. I to także w formie recepty. To daje zaskakujące rezultaty, bo z przeprowadzonych w Wielkiej Brytanii badań wynika na przykład, że aż 52 proc. z 3,2 miliona dorosłych palaczy e-papierosów w tym kraju przestało palić. Hiszpanie donoszą z kolei, że w ich kraju 9 na 10 użytkowników e-papierosów wyszło z nałogu lub znacząco ograniczyło przyjmowanie nikotyny. Mamy więc coraz silniejsze podstawy, by sądzić, że polityka redukcji szkód daje bardzo pozytywne rezultaty.

Kozłowski zastrzega jednak, że produkt, z którego korzystamy, musi być produktem bezpiecznym, czyli gruntownie przebadanym:- My się właśnie tym zajmujemy i dopiero po gruntownym przebadaniu przez nas aerozoli i urządzeń, na rynek trafia bezpieczny produkt- mówi.

foto: materiały prasowe