Minister zdrowia poznał już treść oświadczeń swoich doradców, ale ich nie publikuje. Nie wiadomo, kiedy to zrobi
Ujawnienie informacji o sponsorze / Dziennik Gazeta Prawna
Do 11 grudnia 2014 r. konsultanci medyczni mieli czas na ujawnienie miejsc, w których uzyskują swoje dodatkowe dochody, oraz prezentów, które otrzymali od firm farmaceutycznych. Tak przewiduje nowelizacja z 22 lipca 2014 r. ustawy o konsultantach w ochronie zdrowia (Dz.U. poz. 1135). Tymczasem okazuje się, że problemy z tym mają nawet doradcy resortu zdrowia.

Konflikt interesów

Konsultanci medyczni to najbardziej wpływowi lekarze. Doradzają ministrowi zdrowia i wojewodom – m.in. opiniują politykę lekową, mają też wpływ na to, jak są wydawane pieniądze z NFZ. Resort zdrowia chce, żeby ich działalność była bardziej transparentna. Dlatego zobowiązał ich do złożenia specjalnych oświadczeń, które mają być opublikowane w Biuletynie Informacji Publicznej resortu.
Minister zdrowia poznał już treść tych dokumentów, ale nie ujawnia ich opinii publicznej. – Obecnie trwają prace zmierzające do opublikowania oświadczeń – zapewnia Krzysztof Bąk, rzecznik resortu zdrowia.
Tak naprawdę jednak nie wiadomo, kiedy informacje znajdą się w BIP, bo przepisy nie wskazują terminu. – Przedłużanie przez ministra zdrowia publikacji oświadczeń jest niezgodne z ideą ustawy o konsultantach w ochronie zdrowia – uważa Grażyna Kopińska, ekspertka Fundacji Batorego.
Tłumaczy, że oświadczenia nie dotyczą sytuacji majątkowej lekarzy, bo nie muszą oni ujawniać swoich zarobków, a jedynie ewentualnego wystąpienia konfliktu interesów.
Natomiast Krzysztof Izdebski, ekspert Sieci Obywatelskiej Watch Dog, tłumaczy, że brak daty zobowiązującej ministra do publikacji oświadczeń oznacza, że powinien dokonać jej niezwłocznie po tym, jak wszedł w ich posiadanie.
– W tych dokumentach są co prawda zawarte dane, które mogą ingerować w prywatność konsultantów, np. adres zamieszkania. Tę informację urzędnicy Ministerstwa Zdrowia powinni zanonimizować. Jednak nie jest to czynność czasochłonna – podkreśla Krzysztof Izdebski.

Bojkot w regionach

Nowe przepisy od początku wywoływały ogromne emocje wśród konsultantów medycznych. Po uchwaleniu ustawy przewidującej składanie oświadczeń z funkcji zrezygnowało dobrowolnie trzech krajowych doradców ministra zdrowia oraz kilkudziesięciu konsultantów wojewódzkich.
– Składanie oświadczeń to upokarzanie ludzi. Szukanie transparentności w ten sposób jest po prostu nieuczciwe. Nie wystarczy raz wypełnić oświadczenie. Trzeba je składać po przyjęciu jakiejkolwiek korzyści. To oznacza, że gdybym o czymś zapomniał, to zostałbym wyprowadzony w kajdankach – tłumaczy prof. Roman Goś, były już łódzki konsultant wojewódzki ds. okulistyki.
Jednak nie wszyscy przeciwnicy jawności zrezygnowali z funkcji, za to część z nich zbojkotowała obowiązek składania oświadczeń. Dotyczy to 10 konsultantów krajowych oraz części wojewódzkich. Przy czym w przypadku tych drugich resort nie ma jeszcze pełnych danych.
Z ustaleń DGP wynika, że np. w województwie wielkopolskim obowiązku nie dopełniło sześć osób, a jedna zrobiła to po terminie. W woj. łódzkim oświadczeń nie złożyło dwóch konsultantów. Zgodnie z ustawą muszą zostać odwołani przez wojewodów. W obu województwach trwa postępowanie w tej sprawie. W Małopolsce zaś konsultant wojewódzki ds. okulistyki spóźnił się ze złożeniem oświadczenia jeden dzień.
– Został odwołany z funkcji konsultanta 31 grudnia 2014 r. – poinformował Jan Brodowski, rzecznik wojewody małopolskiego.
Tymczasem resort zdrowia do wczoraj nie zdymisjonował żadnego ze swoich doradców, którzy nie poinformowali o dodatkowych miejscach pracy. Przepisy nie wskazują terminu ich odwołania.

W Europie standard

Prof. Witold Tłustochowicz, konsultant krajowy ds. reumatologii, podkreśla, że ujawnianie konfliktu interesów jest normą w Europie Zachodniej. Tam lekarze, zanim wygłoszą wykład na konferencji lub wyślą artykuł do publikacji, mają obowiązek poinformować, z jakimi firmami farmaceutycznymi współpracują.
– Moje wątpliwości budzi jedynie to, czy nasze oświadczenia powinny być ujawniane w internecie. Nie mam nic do ukrycia, ale w sezonie ogórkowym ich treść może być traktowana jako tania i łatwo dostępna sensacja – stwierdza Tłustochowicz.