30 maja waperzy, czyli miłośnicy i użytkownicy papierosów elektronicznych obchodzą World Vape Day, Światowy Dzień Wapingu. Przy tej okazji coraz częściej mówi się o kolejnych badaniach potwierdzających, że e-papieros, choć szkodliwy, jest o ponad 90 proc. mniej toksyczny od tradycyjnego papierosa. Czy instytut dokłada swoją cegiełkę do tej narracji?

ikona lupy />
Marcin Kozłowski, członek zarządu eSmoking Institute / foto: materiały prasowe

Marcin Kozłowski, członek zarządu eSmoking Institute:

- eSmoking Institute jest profesjonalnym ośrodkiem R&D (badawczo-rozwojowym). Powstał po to, by badać i certyfikować zarówno urządzenia, czyli e-papierosy, jak i same liquidy w nich stosowane, a także cechy i oddziaływanie aerozolu powstającego w wyniku używania e-papierosa. Naszym celem jest opracowanie norm i wprowadzenie standardów, które pozwolą palaczom lepiej orientować się w kwestii produktów obecnych na rynku, co dodatkowo przyczyni się do poprawy bezpieczeństwa w tym jego segmencie. Bacznie śledzimy także badania innych wiodących ośrodków w tym zakresie. Najważniejsze jest to, by użytkownicy e-papierosów mogli mieć pewność, że korzystają ze sprawdzonego i mniej szkodliwego produktu i cieszy nas to, że mają też coraz większy dostęp do wiedzy na temat tych produktów.

Jesteście pionierem na tym rynku?

Jesteśmy pierwszą w Europie instytucją badawczą specjalizująca się w badaniach elektronicznych papierosów i substancji chemicznych w nich wykorzystywanych. Naukowcy w naszych laboratoriach dokonują w ciągu roku ponad 15 tysięcy badań płynów nikotynowych i aerozoli i nie są to tylko badania analityczne, ale również badania i rozwój nowych liquidów do e-papierosów. Oprócz badań
w laboratoriach chemicznych testowane są również urządzenia. Nasz instytut włożył również znaczny wkład w innowacyjność i bezpieczeństwo konsumentów w obrębie mechaniki i elektroniki użytkowej i może się pochwalić posiadaniem 6 patentów międzynarodowych (PTC). Na przestrzeni ostatnich pięciu lat w rozwój naszej placówki badawczej zainwestowano ponad 12 mln złotych, co świadczy z jednej strony o naszej skali rozwoju, a z drugiej - o potrzebach. Z rozwiązań naszych naukowców i konstruktorów urządzeń korzystają światowi producenci papierosów elektronicznych i produktów nikotynowych nowej generacji.

Jakie są wnioski z Waszych analiz?

- Papieros elektroniczny - i taka była idea stojąca za powstaniem tego produktu - jest wolny od tzw. substancji smolistych, odpowiadających za większość chorób odtytoniowych. Działa na zasadzie inhalatora - dostarcza organizmowi nikotynę w procesie odparowania liquidu, czyli płynu na bazie gliceryny i glikolu propylenowego. Nie dochodzi tu więc do spalania tytoniu, a wydzielany aerozol ma zdecydowanie mniejszą zawartość substancji toksycznych w porównaniu z dymem powstającym podczas spalania tradycyjnych wyrobów tytoniowych, czyli papierosów. Jest więc oczywiste, że
e-papieros jest zdecydowanie mniej szkodliwy od tzw. zwykłego papierosa i na to też wskazują nasze badania. Ich wyniki są tożsame z wynikami niezależnych badań międzynarodowych.

Ma Pan na myśli np. raport Public Health England, czyli brytyjskiej instytucji zdrowia publicznego, która stwierdziła, że papierosy elektroniczne z powodu braku substancji smolistych są o 95 proc. mniej szkodliwe od tradycyjnych papierosów?

- Tak, ale zauważmy, że i w Polsce naukowcy, na przykład prof. Andrzej Sobczak ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, prowadzą badania, które jasno pokazują, że e-papierosy są zdecydowanie mniej szkodliwe od standardowego papierosa, chociaż nadal jest to używka. Warto w tym miejscu podkreślić rolę e-papierosów w kontekście kreowania polityki redukcji szkód spowodowanych paleniem tytoniu. Niektóre kraje na świecie, w tym np. Nowa Zelandia, USA, czy wspomniana już Wielka Brytania, realizują politykę redukcji szkód i proponują palaczom, którzy nie są w stanie rzucić nałogu - przejście na mniej szkodliwe e-papierosy. I to także w formie recepty. To daje zaskakujące rezultaty, bo
z przeprowadzonych w Wielkiej Brytanii badań wynika na przykład, że aż 52 proc. z 3,2 miliona dorosłych palaczy e-papierosów w tym kraju przestało palić. Hiszpanie donoszą z kolei, że w ich kraju 9 na 10 użytkowników e-papierosów wyszło z nałogu lub znacząco ograniczyło przyjmowanie nikotyny. Mamy więc coraz silniejsze podstawy, by sądzić, że polityka redukcji szkód daje bardzo pozytywne rezultaty. Należy jednak pamiętać, że produkt, z którego korzystamy, musi być produktem bezpiecznym, czyli gruntownie przebadanym i my się właśnie tym zajmujemy.

Po czym rozpoznać, że e-papieros jest bezpieczny dla użytkownika?

Rynek e-papierosów jest zróżnicowany. Użytkownik może używać systemu otwartego lub zamkniętego, gdzie tylko wymienia kartridż z liquidem. Moim zdaniem powinniśmy doprowadzić do takiej sytuacji, by konsument nie mógł w produkcie nic zmieniać, by sięgał po ten finalny, którego recepturę
i ostateczny skład wcześniej zbadano. Jeśli decydujemy się na systemy otwarte, to tylko przy użyciu gotowych do użycia liquidów.
W ideę gotowego produktu jest wpisane dostarczenie substancji, której ostateczna formuła podlegała całemu systemowi badan i certyfikacji, podkreślam – ostateczna formuła, po którą -z intencją użycia bez jakiejkolwiek ingerencji własnej - sięga użytkownik urządzenia. Mam nadzieję, że tegoroczny World Vape Day i kolejne, które inspirując do podejmowania tego tematu, wpłyną na rzetelną informację i dyskusję dotyczącą korzystania z e-papierosów, także pod kątem ich roli w redukcji ryzyk zdrowotnych związanych z paleniem.

materiał powstał przy współpracy z BAT