Do zmiany umów z dostawcami preparatu na COVID-19 przygotowują się – wzorem Polski – kolejne państwa. Jak dowiedział się DGP, wzorem Polski do zmiany umów mają przygotowywać się m.in. Słowacja, Litwa, Węgry, Rumunia i Bułgaria.

Dziś odbędzie się spotkanie z przedstawicielami Moderny w sprawie dostaw szczepionek, a na początek przyszłego tygodnia zaplanowano dalsze rozmowy z Pfizerem. Chodzi o przyszłość dostaw ok. 70 mln dawek szczepionek przeciw COVID-19. Polska odmawia ich przyjęcia. Jak dowiedział się DGP, wzorem Polski do zmiany umów mają przygotowywać się m.in. Słowacja, Litwa, Węgry, Rumunia i Bułgaria.

Zamówienia szczepionek przekraczają potrzeby

Z naszych informacji wynika, że tuż po tym, jak Polska ogłosiła, że zrywa umowę na dostawy, Bratysława miała wysłać Polakom list z gratulacjami. Teraz razem z innymi państwami regionu zastanawia się nad przeformułowaniem umowy. U wszystkich zamówienia przekraczają potrzeby. Słowacja, gdzie poziom wyszczepienia jest jeszcze niższy niż w Polsce, ma na rok 2022 zakontraktowanych ponad 7 mln dawek szczepionki – czyli więcej niż liczba obywateli. Kilka dni temu minister zdrowia Vladimír Lengvarský przekazał 124 tys. dawek szczepionki Comirnaty firmy Pfizer/BioNTech karaibskiemu państwu Belize. To jednak nie wystarczy, żeby rozwiązać problem kolejnych dostaw i ich spożytkowania.

We Francji zamiast szczepionek inne produkty lecznicze?

Pod koniec kwietnia ministerstwa zdrowia Holandii i Niemiec oraz Czech przekonywały w rozmowie z DGP, że nie planują wprowadzać żadnych zmian do swoich kontraktów z Pfizerem. Teraz – jak się dowiadujemy – m.in. Francja rozpoczęła własne negocjacje z producentem. Z informacji DGP wynika, że w rozmowy zaangażował się prezydent Emmanuel Macron. – Jedną z opcji jest zamiana szczepionek na inne produkty lecznicze tej samej firmy – mówi jeden z naszych rozmówców. Polska zaproponowała firmie podobne rozwiązanie, choć to skomplikowane, bo skala jest ogromna. Przypomnijmy: zamówienia szczepionek są warte 6 mld zł; tymczasem roczny budżet na wszystkie leki to ok. 18,3 mld zł. – To niewyobrażalne, by nagle niemal jedną trzecią tego rynku zajęły leki jednej firmy – mówi nasz rozmówca. Polska apelowała o wydłużenie terminów dostaw nawet do 10 lat, a także przełożenie płatności lub w ogóle anulowanie części dostaw.
W przypadku Moderny, z którą umowy jeszcze nie wypowiedzieliśmy, zgodnie z naszymi informacjami, producent sam zaproponował zmianę zapisów. Chodzi przede wszystkim o bardzo elastyczne podejście do dostaw i płatności. W tym przypadku nie ma możliwości zamiany na inne preparaty – bowiem Moderna, w odróżnieniu od Pfizera, ma bardzo ubogie portfolio, jeżeli chodzi o inne terapie.
Rozmowy dotyczą w sumie 79 mln dawek (z czego 12 mln to Moderna) za ok. 7 mld zł. To więcej, niż przyjęliśmy do tej pory. W Polsce podano ok. 55 mln dawek. I nic nie zapowiada, żeby to się miało zmienić. Już teraz w magazynach leży 25 mln sztuk preparatu. Z ostatnich danych wynika, że dziennie zużywa się 185 dawek.
Kolejna tura rozmów z Pfizerem odbędzie się w przyszłym tygodniu

Komisja Europejska nie pomaga w rozmowach z Pfizerem

Problemem jest to, że Polska w negocjacjach nie bardzo może liczyć na wsparcie Komisji Europejskiej. Wbrew oficjalnym odpowiedziom nie jest zbyt pomocna w rozmowach z Pfizerem. – Jest bardziej usztywniona i zasadnicza niż sam producent – mówi DGP jedna z osób zaangażowanych w negocjacje. Z informacji Reutersa sprzed kilku dni wynika, że UE nie jest przekonana co do polskiej argumentacji – rząd wskazuje m.in. wojnę w Ukrainie i koszty, jakie ponosi w związku z inwazją Rosji. Z jednej strony dlatego, że przyjęcie uchodźców, w tym pomoc medyczna, mocno obciąża polski budżet, z drugiej strony była to nieprzewidziana okoliczność. Stąd Polska chce użyć klauzuli siły wyższej. Chodzi o zmianę okoliczności, której nie można było uniknąć. Obok takich zdarzeń, jak powódź, pożar, wybuch wulkanu, trzęsienie ziemi, w grę wchodzą te związane z działaniami wojennymi lub z innymi operacjami sił zbrojnych, również np. akty terrorystyczne. Chcący zachować anonimowość urzędnik Komisji Europejskiej przekonywał we wtorek w rozmowie z Agencją Reutera, że Polska nie ma racjonalnego uzasadnienia, by powołać się na klauzulę siły wyższej, która umożliwiłaby rezygnację z zakupu kolejnych transz szczepionek Pfizera. – Wojna nie zmieniła w żaden sposób potrzeb Polski w zakresie szczepień, a wręcz przeciwnie, Polska musi teraz szczepić uchodźców – komentowało źródło Reutersa. KE odmówiła komentarza.

Czy Pfizer pójdzie do sądu przeciwko Polsce?

Nie wiadomo, czy firma planuje wszcząć postępowanie sądowe przeciwko Polsce. – W przypadku Pfizera współpracujemy z dwiema kancelariami prawnymi z Belgii – podkreślał w poniedziałek rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz, dodając, że spór prawny formalnie się jeszcze nie rozpoczął. – Niestety, na razie nie widać solidarności ze strony Komisji Europejskiej – mówił. Pod koniec kwietnia Stefan De Keersmaecker z Komisji Europejskiej przekonywał w rozmowie z DGP, że instytucja pracuje, by ułatwić rozmowy między Polską a Pfizerem. – Zdajemy sobie sprawę z trudności, z jakimi boryka się Polska w związku z dużą liczbą uchodźców – wyjaśniał. Komisja podpisała wówczas zmiany do umowy z producentem szczepionki, przesuwając dostawy z maja i czerwca na późniejszy etap III kw. Tyle że takie rozwiązanie nie spełniało oczekiwań Warszawy. Premier Mateusz Morawiecki w liście do szefowej Komisji Ursuli von der Leyen proponował rozłożenie ich na 10 lat, możliwość rezygnacji z dostarczenia części szczepionek lub zamiany na inne produkty lecznicze od danej firmy.
Zdaniem Andrusiewicza podobne rozmowy prowadzone przez Polskę z Moderną zmierzają w dobrym kierunku. Koncern nie skomentował jednak sprawy. ©℗