Będzie ustawowa podstawa do przekazywania danych niezaszczepionych do inspekcji sanitarnej. Zdaniem ekspertów nie oznacza to jednak, że łatwiej będzie przymusić opornych do przyjmowania obowiązkowych szczepionek
Będzie ustawowa podstawa do przekazywania danych niezaszczepionych do inspekcji sanitarnej. Zdaniem ekspertów nie oznacza to jednak, że łatwiej będzie przymusić opornych do przyjmowania obowiązkowych szczepionek
Kończą się konsultacje społeczne projektu ustawy o zmianie ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz niektórych innych ustaw. Przypomnijmy, jest to nowelizacja obejmująca 28 ustaw (o założeniach projektu na etapie wykazu prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów pisaliśmy w tekście „Zmiany w rozliczaniu kontraktów dobre nie dla wszystkich”, DGP nr 253/2021).
Jedną z ważniejszych zmian, z punktu widzenia pacjentów, jest wprowadzenie obowiązku dla lekarzy prowadzących profilaktykę dzieci (również leczących komercyjnie) ustalenia terminów badań kwalifikacyjnych oraz wykonania poszczególnych szczepień, zgodnie z wytycznymi Programu Szczepień Ochronnych (obecnie muszą oni tylko poinformować o obowiązku poddania się szczepieniom). Co istotne, lekarze będą zobowiązani do tworzenia raportów zawierających listę dzieci, które nie zostały poddane badaniom kwalifikacyjnym bądź zostały zakwalifikowane do szczepienia, ale nie zostały zaszczepione (przypomnijmy, że odstęp pomiędzy kwalifikacją a szczepieniem może wynosić maksymalnie 24 godziny, przy czym badanie musi być w przypadku dzieci przeprowadzone przez lekarza, sam zastrzyk - najczęściej przez personel pielęgniarski), wraz z danymi dotyczącymi zarówno dziecka, jak i rodzica (patrz infografika). Dokumenty te będą przekazywane do powiatowych inspektorów sanitarnych. Nie wiadomo jeszcze, z jaką częstotliwością będą one tworzone - projekt w tym zakresie odsyła do przepisów wykonawczych, których treść nie jest na ten moment znana.
Nie kijem, a marchewką
- Na pierwszy rzut oka regulacja wygląda na nadanie rangi ustawowej przepisom, które obecnie występują w rozporządzeniach - wskazuje Tomasz Zieliński, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego. Podkreśla, że obowiązek sprawozdawania informacji o niezaszczepionych dzieciach już istnieje, jest jednak często podważany przez grupy anty szczepionkowe. - Dotąd powoływano się na brak podstawy prawnej przetwarzania danych osobowych, bo szczegóły dotyczące m.in. zakresu przekazywanych informacji były uregulowane w rozporządzeniu. Przeniesienie przepisów do ustawy rozwieje te wątpliwości - podkreśla ekspert.
- Ja przez cały czas mam nadzieję, że szczepienia będą prowadzone w zintegrowanym systemie elektronicznym, dzięki czemu nie będzie potrzeby tworzenia żadnych raportów, a sanepid będzie mógł te dane uzyskać sam. Tymczasem z nowelizacji wynika, że do tego jeszcze długa droga - dodaje.
Czy zatem jest realna szansa na przymuszenie opornych rodziców do wykonania obowiązkowych szczepień? Przypomnijmy bowiem, z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny wynika, że stopień wyszczepienia z roku na rok spada. - Niestety, ja wśród swoich pacjentów raczej nie widzę efektów po zgłoszeniu do sanepidu, choć w ramach organizacji mieliśmy przypadki, że względem takich pacjentów podejmowano pewne działania. Nie ukrywam jednak, że sama informacja o możliwości przekazania takich danych do odpowiednich służb czasem wymuszała realizację obowiązku szczepień - wskazuje.
Pozostaje zatem pytanie, co mogłoby pomóc. Bożena Janicka, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia, podkreśla, że zwiększenie obowiązków sprawozdawczych czy nawet zaostrzenie kar nie jest rozwiązaniem. - Potrzebne są zdecydowane działania zmieniające podejście do szczepień, budujące poczucie obowiązku za zdrowie publiczne, a nie przymus - wskazuje. Dlatego stawia raczej na działania edukacyjne. - Pracuję jako lekarz ponad 30 lat i widzę, ilu chorób właściwie już nie ma. Opanowaliśmy sepsy - meningokokową, pneumokokową, a za początków mojej pracy takich przypadków było mnóstwo. Dzięki szczepionkom dzieci nie umierają już na błonicę. Tymczasem w gabinecie od osób unikających szczepień słyszę, że są niedobre, ale merytorycznie nikt nie jest w stanie tego uzasadnić - wskazuje Bożena Janicka.
Więcej pieniędzy na nieobowiązkowe
Być może rzeczywiście resort liczy na zmianę podejścia do szczepień poprzez system zachęt i rozszerzanie możliwości bezpłatnego skorzystania ze szczepień zalecanych - aby szczepienia w ogóle, a zwłaszcza u osób powyżej 18. roku życia, były powszechniejsze. Projekt zakłada bowiem możliwość ich dofinansowania. Minister zdrowia będzie mógł przekazać pieniądze na zakup nie tylko szczepionek obowiązkowych, jak ma to miejsce obecnie, ale również tych zalecanych. Takie rozwiązania popierają praktycy. Wskazują, że często to właśnie względy ekonomiczne powstrzymują dorosłych przed szczepieniami. Koszt szczepionki na pneumokoki dla dorosłych to nawet 300 zł. O ile w przypadku prowadzenia programów finansowanych przez samorządy całe pule przekazywanych preparatów były zużywane, o tyle poza takimi akcjami rzadko się zdarza, by ktoś sam z siebie zdecydował się na taki krok.
Na tym nie koniec, bowiem projekt zakłada również, że samorządy będą mogły liczyć na pieniądze z budżetu państwa. W ich przypadku NFZ będzie mógł dofinansować programy polityki zdrowotnej nie tylko - jak obecnie - dotyczące gwarantowanych świadczeń zdrowotnych, ale również na realizację szczepień zalecanych.
Marek Wójcik, ekspert Związku Miast Polskich, wskazuje, że samorządy już od pięciu lat zabiegały o przywrócenie możliwości łączenia pieniędzy z NFZ ze środkami samorządowymi. Podkreśla, że do tej pory szczepienia np. na grypę czy HPV, które nie są w koszyku świadczeń gwarantowanych, nie mogły być objęte dofinansowaniem z budżetu państwa. Teraz sytuacja ma się zmienić, co prawdopodobnie poprawi dostęp do takich szczepień. Jednak zdaniem Marka Wójcika to za mało. - Proponowana zmiana jest pozytywna, choć naszym zdaniem zbyt wąska, bowiem postulowaliśmy o taką możliwość w odniesieniu do wszystkich programów profilaktycznych, a nie tylko szczepień - argumentuje i podaje przykład rehabilitacji pocovidowej, która również nie wchodzi w zakres koszyka świadczeń. - Dlaczego nie można byłoby zorganizować jej wspólnie? - zastanawia się ekspert. ©℗
/>
Etap legislacyjny
Projekt ustawy w trakcie konsultacji społecznych
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama