575 szpitali dostanie ocenę od A do D. Do najgorszych wejdą nadzorcy. Efektem ma być ograniczenie zadłużenia placówek.

Poprawa sytuacji lecznic to cel projektu ustawy, który tuż przed Nowym Rokiem trafił do konsultacji publicznych. Jak przekonuje minister zdrowia Adam Niedzielski, w ten sposób zostanie uruchomiona „fundamentalna reforma polskiego szpitalnictwa”.
Dotychczasowe próby zmian i uporządkowania systemu kończyły się niepowodzeniem. Przyznają to sami autorzy projektu. Szpitale z jednej strony stanowią podstawę całego systemu leczenia, z drugiej strony – rośnie ich zadłużenie.
Jak podaje Ministerstwo Zdrowia, zobowiązania ogółem w latach 2017–2020 zwiększyły się z 14,1 mld zł do 20,06 mld zł. Zobowiązania wymagalne wzrosły w tym czasie z 1,6 mld do 2,1 mld zł. Przede wszystkim ten problem ma być rozwiązany za pomocą nowej regulacji.
„Planuje się, że na skutek realizacji przewidzianych w projektowanej ustawie rozwiązań problem występowania zobowiązań wymagalnych w podmiotach szpitalnych zostanie wyeliminowany” – piszą autorzy projektu.
Jak ma to zostać zrobione? Najpierw ma być dokonana rzetelna ocena sytuacji każdej jednostki i przydzielenie do jednej z czterech kategorii (od A do D). O klasyfikacji będą decydować takie wskaźniki, jak rentowność, płynność czy relacja zobowiązań do przychodów. Do miejsc z najgorszymi wynikami, gdzie np. rentowność będzie mniejsza niż 5 proc., a relacja zobowiązań do przychodów będzie przekraczać 50 proc., wejdą nadzorcy. Prowadzona będzie restrukturyzacja, a w najgorszym przypadku do placówki wejdzie zarząd komisaryczny. Wszystkie te procesy będą nadzorowane przez Agencję Rozwoju Szpitali. Nowa instytucja ma przejąć odpowiedzialność za ten obszar systemu ochrony zdrowia. Wiceminister zdrowia Sławomir Gadomski mówił, że do najgorszej kategorii zostanie zapisanych maksimum 50 podmiotów.
Plany naprawcze obejmą większą liczbę jednostek. Autorzy projektu nie mówią ile. Ale szacują, że rocznie sąd restrukturyzacyjny będzie zajmował się ok. 400 zażaleniami na postanowienia prezesa ARS oraz ok. 370 postępowaniami dotyczącymi restrukturyzacji zadłużenia oraz wyrażenia zgody na zastosowanie środków naruszających interes podmiotów trzecich.
Część lecznic ma szansę na umorzenie długu. – Na wsparcie sektora szpitalnego, częściowe jego oddłużenie, chcemy przeznaczyć w perspektywie pięcioletniej ponad 3 mld zł. W całym cyklu życia ustawy to środki przekraczające 4,5 mld zł – informował podczas ogłaszania projektu Gadomski.
W połowie 2024 r. wejdą w życie zmiany dotyczące szefów jednostek. Zajmowanie tego stanowiska będzie wymagało zdania państwowego egzaminu, który zorganizuje ARS, albo skończenia studiów podyplomowych MBA w ochronie zdrowia. Trzeba będzie też mieć tytuł magistra prawa, zarządzania, ekonomii i finansów albo nauk o zdrowiu.
Autorzy projektu mówią, że obok zmniejszenia długów chcą wyeliminować konkurencję między jednostkami i dostosować rynek do potrzeb zdrowotnych pacjentów. Mają w tym pomóc mapy potrzeb zdrowotnych.
Eksperci podkreślają, że problemem jest obecnie zbyt duża liczba łóżek szpitalnych. Autorzy projektu przyznają, że mamy jeden z najwyższych wskaźników liczby łóżek w przeliczeniu na liczbę mieszkańców. Polska jest też jednym z czterech europejskich krajów (oprócz Bułgarii, Rumunii i Portugalii), gdzie „gęstość łóżek” w 2018 r. była wyższa niż w 2007 r. „Nie należy wyciągać wniosków na temat konieczności redukcji liczby łóżek szpitalnych w Rzeczypospolitej Polskiej bez szczegółowej analizy zapotrzebowania w poszczególnych dziedzinach medycyny” – piszą twórcy projektu.
– Samo wrzucenie pieniędzy do systemu to zdecydowanie za mało: nie możemy łatać źle działającego systemu. Co z tego, że ktoś spłaci dług, jeżeli i tak nie będzie wystarczać na bieżącą działalność szpitala – wskazuje Marek Wójcik, ekspert ds. ochrony zdrowia ze Związku Miast Polskich. Dodaje, że zagrożeniem może być to, że mogą to być środki wpisujące się w już obecnie zagwarantowane 7 proc. PKB z budżetu. – Oznaczałoby to uszczuplenie wydatków na inne potrzeby zdrowotne – mówi Wójcik.