Rozmowa z Filipem Nowakiem, prezesem Narodowego Funduszu Zdrowia

Od ponad 1,5 roku zmagamy się z pandemią. Jakie są jej koszty z punktu widzenia NFZ, który aktywnie uczestniczy w tej walce, finansując akcję szczepień czy rehabilitację pacjentów po przebytym COVID-19?
Trudno mówić o systemie ochrony zdrowia w 2020 r. i w 2021 r., nie myśląc o pandemii. Ona zdeterminowała działania Narodowego Funduszu Zdrowia. Nie sprawiła jednak, że nic poza nią nas nie interesowało i nie interesuje.
Mówiąc o kosztach, trzeba zaznaczyć, że są ogromne. Na walkę z pandemią zostało przeznaczone 27 mld zł. To środki, za które zostały sfinansowane różnego rodzaju działania. Począwszy od testów i badań na obecność koronawirusa, po szczepienia, opłacenie świadczeń związanych z opieką i hospitalizacją pacjentów z COVID-19 czy rehabilitacją pocovidową, bo jak wiadomo, problemy wielu pacjentów nie kończą wraz z wyzdrowieniem, tylko trwają przez wiele tygodni czy nawet miesięcy po przebytej chorobie.
Wymienił pan kwotę 27 mld zł. Ona niewiele mówi, chyba że zestawi się ją z ogólnym budżetem na ochronę zdrowia ‒ w tym roku to już ponad 100 mld zł. Czy pieniądze na walkę z pandemią pochodzą właśnie z niego, czyli mówiąc wprost ‒ zostały zabrane pacjentom, którzy nie mają COVID-19?
Budżet Narodowego Funduszu Zdrowia zasilają składki zdrowotne. Obowiązuje jednak ustawa covidowa, zgodnie z którą wydatki związane z opieką nad pacjentem zakażonym lub podejrzanym o zakażenie koronawirusem pochodzą z innego źródła. Dzięki tej regulacji są one pokrywane z budżetu państwa, z tzw. funduszu covidowego. W związku z tym chciałbym uspokoić pacjentów, że nakłady potrzebne na walkę z pandemią nie uszczuplają budżetu Narodowego Funduszu Zdrowia. To oznacza, że składki zdrowotne są wydatkowane zgodnie z ich przeznaczeniem, czyli na opiekę nad pacjentami z problemami zdrowotnymi, które nie są związane z koronawirusem.
Czy w czasie pandemii można mówić o opiece zdrowotnej niezwiązanej z COVID-19?
Tak, choć nie jest to na pewno łatwe. Naszym zadaniem nie jest pełnienie tylko roli płatnika. Jesteśmy też instytucją, która angażuje się w działanie systemu opieki zdrowotnej, czyli w ochronę zdrowia pacjentów. Naszym celem jest więc utrzymanie balansu między pacjentami zakażonymi lub podejrzanymi o zakażenie koronawirusem a standardową działalnością, czyli tą obejmującą pozostałych chorych. Mowa o pacjentach zmagających się z innymi problemami zdrowotnymi i wymagającymi z tego powodu opieki i dostępu do świadczeń medycznych. Oczywiście w zależności od stopnia nasilenia pandemii trudności związane z utrzymaniem tej równowagi są mniejsze lub większe. Staramy się jednak w tym roku korzystać z doświadczeń zdobytych w 2020 r. W praktyce oznacza to dopasowywanie na bieżąco stanu łóżek do liczby pacjentów covidowych. Wszystko po to, by nie tworzyć zbędnych buforów bezpieczeństwa, a tym samym nie zaniedbywać problemów zdrowotnych pozostałych pacjentów.
Nie da się jednak nie zauważyć, że pandemia wywiera wpływ na dostęp do wielu świadczeń medycznych. W jaki sposób staracie się temu zaradzić? Jakie działania są podejmowane na rzecz poprawy opieki nad pacjentami?
Jak już wspomniałem, nie zajmujemy się tylko walką z pandemią. Realizujemy też swoje cele statutowe, wśród których jest m.in. organizowanie kompleksowej opieki medycznej. Dobrym przykładem jest wypracowanie założeń programu KOS-BAR. Dotyczy on kompleksowej opieki medycznej nad pacjentami chorymi na otyłość olbrzymią leczoną chirurgicznie. Zakłada, że pacjent będzie leczony w ośrodku koordynującym, który zapewni mu kompleksową opiekę przed operacją i po niej. Program ma więc poprawić jakość i efektywność leczenia takich chorych.
Organizujemy też kompleksową opiekę medyczną nad pacjentami onkologicznymi. Na początek zorganizowaliśmy ten typ opieki dla chorych na nowotwór piersi, a teraz została ona rozszerzona o pacjentów zmagających się z rakiem jelita grubego. To było bardzo oczekiwane rozwiązanie już od dłuższego czasu.
Wspieramy poza tym ośrodki onkologiczne w oferowaniu trzech metod leczenia: przez radioterapię, chemioterapię i chirurgię onkologiczną, aby zapewnić bardziej kompleksową opiekę nad pacjentem i zwiększyć skuteczność leczenia.
Stawiamy też na rozwój psychiatrii środowiskowej. Zatem dążymy do utrzymania balansu między pacjentami covidowymi i niecovidowymi. Staramy się usprawniać system ochrony zdrowia przez cały czas.
Jednym z problemów, z jakimi zmagali się pacjenci przed pandemią, były ograniczone możliwości komunikacji z NFZ. Mam wrażenie, że wybuch koronawirusa sprawił, że został on wyeliminowany. Co takiego się stało?
Jeszcze przed pandemią powstała bezpłatna infolinia Narodowego Funduszu Zdrowia (800 190 590 – przyp. aut.). Była odpowiedzią na problemy pacjentów. Jej rola w komunikacji z pacjentami bardzo wzrosła po pojawieniu się koronawirusa. Infolinia stała się bowiem najlepszym i najszybszym sposobem kontaktu z NFZ i źródłem informacji o koronawirusie. W pewnych okresach nawet podstawowym i powszechnym. Dlatego jej ciągłe usprawnianie, rozwijanie, unowocześnianie, zabieganie o to, by była profesjonalna, było dobrym ruchem. Dzięki temu zdała egzamin w trudnym czasie.
A co daje pacjentom?
Na infolinii pacjenci, którzy nie są dobrze zorientowani w systemie ochrony zdrowia, otrzymają wszystkie potrzebne informacje. Dowiedzą się o tym, gdzie najkrócej czeka się do lekarza, w jaki sposób mogą otrzymać skierowanie lub materiały ortopedyczne, jak mogą dostać się do sanatorium. Po wybuchu pandemii, kiedy ruszył Narodowy Program Szczepień, postanowiliśmy odciążyć infolinię NFZ i stworzyliśmy osobną infolinię (989 – przyp. aut.) tylko dla osób chcących się zaszczepić. Ta również szybko odniosła sukces.
Nie zapominamy jednak o pacjentach, którzy potrzebują bezpośredniego kontaktu. Z myślą o nich cały czas rozbudowujemy sieć punktów obsługi klienta, które składają się z części informacyjnej i promocyjnej na rzecz profilaktyki w ochronie zdrowia.
Może pan rozwinąć ten temat?
Można przyjść do NFZ i spotkać się z koordynatorem, który nie tylko udzieli nam potrzebnych informacji, ale też zaproponuje skorzystanie z samoobsługowych kiosków profilaktycznych, gdzie możemy zważyć się, sprawdzić nasze BMI, wysokość naszego ciśnienia tętniczego. Ponadto koordynator zachęci nas do stosowania zdrowych diet od NFZ, podpowie, gdzie uzyskać potrzebną pomoc oraz z których programów profilaktycznych, finansowanych przez NFZ, możemy obecnie skorzystać.
Szczepienia to ważny element walki z COVID-19. To też poważne wyzwanie logistyczne, ale i promocyjne. Jak NFZ zachęca i ułatwia dostęp do szczepień?
Narodowy Program Szczepień jest inicjatywą, której skala jest nieporównywalna z żadnym innym programem, który dotychczas miał miejsce w Polsce. Ponad 20 mln Polaków jest już w pełni zaszczepionych, czyli przyjęło dwie dawki. A to w praktyce przekłada się na ok. 40 mln wizyt pacjentów. Około, ponieważ szczepiliśmy też preparatem jednodawkowym.
NFZ od samego początku wspiera tę akcję, choćby przez organizację punktów szczepień czy punktów wymazowych. To zresztą naturalne, bo mamy przecież najlepsze kontakty z placówkami, które realizują te działania. Współpracujemy z nimi na co dzień przy wykonywaniu innych świadczeń, tych oferowanych niezależnie od pandemii.
Ile działa punktów szczepień? Jak ta liczba zmieniła się od początku pandemii?
Kryteria, na podstawie których można je uruchamiać, zostały ustalone m.in. przez resort zdrowia i sanepid. My natomiast weryfikujemy, czy zostały spełnione przez placówkę, która chce oferować usługi w ramach Narodowego Programu Szczepień. Naszym celem jest zadbanie o warunki, które zagwarantują bezpieczeństwo pacjentom, którzy chcą się zaszczepić. Na początku, zaraz po uruchomieniu programu, przystąpiło do niego ok. 6 tys. placówek. Program był jednak stale rozszerzany o nowe rodzaje punktów. Dołączyły do niego na przykład apteki. Tym samym powstała gęsta sieć punktów, pokrywająca cały kraj. Żaden mieszkaniec Polski nie może już tłumaczyć się tym, że nie ma w pobliżu swojego miejsca zamieszkania dostępu do placówki, w której może się zaszczepić. Szczególnie że wspólnie z Ministerstwem Zdrowia i Kancelarią Prezesa Rady Ministrów zorganizowaliśmy również wyjazdowe punkty szczepień, aby jeszcze bardziej poprawić do nich dostęp, tak by faktycznie nikt nie był wykluczony. Są one przeznaczone dla pacjentów, którym stan zdrowia nie pozwala na wychodzenie z domu. Dzięki wyjazdowym punktom usługę szczepienia mogą zamówić do miejsca, w którym przebywają.
Ruszyły właśnie szczepienia dla dzieci w wieku 5‒11 lat. Czy są jakieś problemy z dystrybucją preparatu? Jakie ośrodki mogą realizować szczepienia?
W przypadku dzieci niezbędna jest kwalifikacja do szczepienia przeprowadzona przez lekarza. To najważniejsze kryterium do spełnienia i pierwszy krok do wykonania usługi. Zatem to decyduje o tym, gdzie szczepienie może zostać podane. Uważam, że proces szczepień najmłodszych będzie się rozpędzał.
Czy są chętni do szczepienia?
Tak. Można nawet mówić o kolejkach, które tworzą się w punktach szczepień. To dobra informacja, bo świadczy o tym, że rodzice czekali na taką możliwość i rozsądnie podchodzą do walki z pandemią.
Czyli w tym przypadku kolejka ma pozytywny wydźwięk?
Na pewno w przypadku szczepień przeciw COVID-19. Choć kolejki tworzą się bardziej lokalnie. Mają też miejsce zazwyczaj w początkowym etapie realizacji programu szczepień dla kolejnych grup uprawnionych. Mam nadzieję, że to zainteresowanie się utrzyma. Zachęcam w związku z tym wszystkich do tego, aby się szczepili, bo to najlepszy sposób, by skończyć walkę z pandemią.
PAO