Podczas gdy śledztwo w sprawie pochodzenia koronawirusa utknęło w martwym punkcie, Chiny rozpowszechniają własną wersję wydarzeń. Zgodnie z nią za SARS-CoV-2 stoją Amerykanie.

Według tej narracji początek pandemii jest związany z wojskowym laboratorium Fort Detrick w stanie Maryland. Placówka ta faktycznie była kiedyś sercem amerykańskiego programu prac nad bronią biologiczną; dzisiaj stanowi centrum badań nad walką z tego rodzaju zagrożeniem. „Jakie tajemnice, których wyjścia na światło dzienne obawia się rząd USA, są ukrywane w Fort Detrick? Co jeszcze zatajają amerykańskie władze?” – pytają retorycznie autorzy raportu o amerykańskiej pandemii z Instytutu Studiów Finansowych w Chongyangu.
Według opracowania tezę o związku pandemii z Fort Detrick uprawdopodabnia fakt, że w placówce całkiem niedawno wstrzymano badania nad groźnymi patogenami przez wzgląd na problemy z bezpieczeństwem. Faktycznie, jak pod koniec 2019 r. informował „The New York Times”, Centrum ds. Kontroli i Zapobiegania Chorobom – agencja federalna odpowiedzialna za nadzór epidemiologiczny w USA – nakazała władzom Fort Detrick natychmiastowe wstrzymanie takich prac. Problemem był jednak nieefektywny system oczyszczania wody używanej w laboratorium; eksperci obawiali się, że nie daje stuprocentowej gwarancji, że żadna toksyna z placówki nie przedostanie się na zewnątrz.
Raport nie podaje żadnych innych poszlak. To inaczej niż w przypadku Instytutu Wirologii w Wuhanie, na który podejrzenia spadły już na wczesnym etapie pandemii. Wiadomo, że w chińskiej placówce prowadzono badania nad różnymi koronawirusami; Instytut zatrudnia także Shi Zhengli, jedną z czołowych specjalistek od tych patogenów na świecie. O pracach z koronawirusem w Fort Detrick nic nie wiadomo (pominąwszy już fakt, że jest to jedno z wielu laboratoriów w USA, gdzie można byłoby prowadzić takie prace).
To jednak nie przeszkadza przedstawicielom chińskich władz rzucać od czasu do czasu podejrzeń na placówkę. O Fort Detrick wspominał już w lipcu ub.r. Zhao Lijian, rzecznik chińskiego resortu spraw zagranicznych. Pytał za pośrednictwem Twittera (który w Państwie Środka jest zakazany – dostęp do niego na użytek zewnętrzny ma wąskie grono przedstawicieli władz), co stało za zamknięciem tamtejszego laboratorium. Im częściej na arenie międzynarodowej wracał wątek roli chińskich władz w początku pandemii, tym częściej w przekazie z Państwa Środka pojawiał się Fort Detrick.
Do prawdziwej ofensywy doszło jednak ostatnio przed opublikowaniem przez amerykańskie agencje wywiadowcze raportu dotyczącego pochodzenia wirusa. W ubiegłym tygodniu Wang Wenbin, inny rzecznik resortu dyplomacji, wezwał Światową Organizację Zdrowia, aby przyjrzała się dokładniej placówce w Fort Detrick. Chen Xu, przedstawiciel Chin przy Organizacji Narodów Zjednoczonych, wysłał list do przewodniczącego WHO Tedrosa Adhanoma Ghebreyesusa z podobną prośbą.
Wzmianki o Fort Detrick nietrudno znaleźć w anglojęzycznych wersjach największych chińskich mediów. Teoria nie jest rozpowszechniana wyłącznie za pomocą suchych komunikatów prasowych. Zhao całkiem niedawno wrzucił na swoje konto twitterowe link do poświęconej fortowi piosenki hip-hopowej. „Fort Detrick? Raczej kociołek wiedźmy. Ile intryg powstało w twoich korytarzach? Ile kryjesz martwych ciał? Co tam chowacie, otwórzcie drzwi do Fort Detrick. Bo przecież uwielbiacie przejrzystość” – śpiewa formacja Tianfu Shibian z miasta Chengdu.
Tymczasem badania nad początkiem pandemii, głównie przez wzgląd na postawę Pekinu, utknęły w martwym punkcie. Powołana do tego celu przez WHO grupa ekspertów, która pojechała w tym celu do Państwa Środka, opublikowała w ubiegłym tygodniu na łamach renomowanego czasopisma „Nature” list, w którym wzywa do przyspieszenia prac: „Okno możliwości na dokończenie badań szybko się zamyka – kolejne opóźnienia mogą sprawić, że po prostu nie będzie to już biologicznie możliwe”. Chodzi m.in. o spadający poziom przeciwciał we krwi u osób, które zetknęły się z wirusem. Ekipa ekspertów jak dotąd nie otrzymała dokumentacji medycznej ok. 150 wczesnych pacjentów z Chin.
Osobny raport na temat początków pandemii zamówił u amerykańskiego wywiadu prezydent Joe Biden (trafił on na jego biurko w ubiegłym tygodniu). Nie zawiera twardych konkluzji; wywiad uważa, że władze Chin nie miały wiedzy o wirusie przed grudniem 2019 r., w związku z czym jest mało prawdopodobne, że SARS-CoV-2 był pomyślany jako broń biologiczna. Niemniej paru ekspertów wyraziło przekonanie, że nie można wykluczyć, iż wirus przedostał się do środowiska przez przypadek (np. na skutek niewystarczających procedur bezpieczeństwa).
Chińczycy nie ustają w przerzucaniu odpowiedzialności na USA