Działające od trzech lat Centra Zdrowia Psychicznego zdały egzamin. W czasie pandemii uratowały psychiatrię przed większą zapaścią
Działające od trzech lat Centra Zdrowia Psychicznego zdały egzamin. W czasie pandemii uratowały psychiatrię przed większą zapaścią
Pilotaż Centrów Zdrowia Psychicznego (CZP) ruszył w połowie 2018 r. Jego celem było przeniesienie opieki nad pacjentem ze szpitali bliżej domu. Jak się okazało, to narzędzie nieocenione w czasie pandemii.
Od stycznia do kwietnia tego roku CZP udzieliły już ponad 308 tys. świadczeń. Dla porównania w tym samym czasie roku ubiegłego – 255 tys., czyli niemal tyle samo, co w przedpandemicznym 2019 r. Równocześnie maleje liczba świadczeń udzielonych w szpitalach psychiatrycznych. W 2019 r. było ich 199 tys., rok później 174 tys., a w tym roku 158 tys. – wynika z danych NFZ, opracowanych na prośbę DGP. Widać w nich również wzrost świadczeń udzielonych w ramach Ambulatoryjnej Opieki Specjalistycznej (AOS). W ciągu czterech pierwszych miesięcy tego roku było to niemal 3,5 mln, o 400 tys. więcej niż przed rokiem i ponad 200 tys. więcej niż w 2019 r. W sumie w tym roku udzielono już ponad 3,95 mln świadczeń z zakresu psychiatrii, co oznacza nie tylko wzrost względem roku 2020 r. o ponad 400 tys., lecz także względem 2019 r. – o ponad 200 tys.
To w dużej mierze za sprawą CZP, mówią eksperci. – Centra sprawiły, że dostęp do leczenia stał się łatwiejszy, napływają nowi pacjenci, którzy mogą otrzymać kompleksową pomoc w jednym miejscu – tłumaczy Renata Mirowska-Masternak, psychiatra Centrum Zdrowia Psychicznego w Sandomierzu.
Jej słowa potwierdza dr Marek Balicki, kierownik Biura ds. pilotażu Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego przy Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. – W pierwszych miesiącach pandemii spadek hospitalizacji był na poziomie prawie 17 proc. w stosunku do poprzedniego roku. W CZP ubytek był minimalny i szybko został odrobiony. W tym roku mamy już wzrost świadczeń w CZP o 20 proc. w stosunku do 2019 r. i… spadek o 5 proc. hospitalizacji – wylicza.
Zdaniem dr Balickiego to dowód na to, że system rozliczeń „ryczałt na populację” w specjalistyce jest z punktu widzenia pacjenta najlepszy. Również dlatego, że mniej osób trafia do szpitali, co oznacza, że pomoc nie dociera do nich na ostatnią chwilę.
CZP oferują bez skierowań i kolejek indywidualne formy pomocy psychologicznej, terapeutycznej, psychiatrycznej realizowane w zależności od potrzeb w poradni, domu, oddziale dziennym lub szpitalnym. Taka forma jest możliwa dzięki wpisaniu CZP do znowelizowanej ustawy o ochronie zdrowia psychicznego. Centrum jest odpowiedzialne za populację na danym terenie, co jest związane z jego finansowaniem: w formie ryczałtu według stawki wyliczonej na głowę mieszkańca.
– Świadczenia są tu lepiej wyceniane, przez co możemy zatrudnić więcej specjalistów. A to oznacza, że lekarze mają więcej czasu dla chorych – przyznaje Renata Mirowska-Masternak.
Izabela Ciuńczyk, psychiatra, prowadzi CZP w Koszalinie, który obejmuje zasięgiem 144 tys. dorosłych mieszkańców. Są tu dwa punkty zgłoszeniowo-koordynacyjne. – W czasie pandemii nie zmieniły trybu pracy. Personel dyżuruje codziennie od 8 do 18, każdy może zgłosić się po pomoc, a doświadczony lekarz, psycholog ocenią, jakie ma być to wsparcie. W sytuacjach ostrych dostęp do psychiatry musi być zapewniony w ciągu 72 godzin – opowiada. Dzięki finansowaniu (stawka ok. 88 zł pomnożona przez populację i podzielona na 12 miesięcy), mogła zatrudnić tyle osób, by zagwarantować ciągłość pracy nawet wtedy, gdy pojedyncze osoby szły na kwarantannę. W tym czasie, jak opisuje, np. oddział psychiatryczny szpitala w Kołobrzegu z powodu kwarantanny i braków kadrowych zamknięty był kilkukrotnie.
Założeniem pilotażu jest utworzenie do 2027 r. sieci CZP tak, by placówki znalazły się w każdym powiecie. Dziś działają 33 centra. Jak mówi dr Balicki, w tym roku mogą dojść kolejne, trwa ich wyłaniane. Resort zdrowia postanowił na razie przedłużyć pilotaż do grudnia 2022 r. (pierwotnie miał trwać do czerwca tego roku). W uzasadnieniu projektu wskazano, że decyzja jest podyktowana sytuacją związaną z pandemią wirusa SARS-CoV-2.
Jednak zdaniem Renaty Mirowskiej-Masternak należy myśleć o wdrożeniu rozwiązania na stałe. Podobnie uważa też dr Ciuńczyk. – Przedłużenie pilotażu raptem o półtora roku nie jest nastawieniem na rozwój. Aby spełnić jego założenia, a w konsekwencji całej reformy psychiatrii, potrzeba zdecydowanej politycznej decyzji – ocenia.
Tym bardziej że celem jest również, jak przekonuje dr Balicki, zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia psychicznego do poziomu co najmniej średniego w Europie, czyli 6 proc. udziału w całości nakładów na ochronę zdrowia. ©℗
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama