Spadkobiercy właścicieli aptek ponoszą straty. Wszystko dlatego, że NFZ źle interpretuje prawo farmaceutyczne i odmawia refundacji leków.
Następcy prawni zmarłych aptekarzy muszą toczyć spory sądowe z Narodowym Funduszem Zdrowia, aby odzyskać pieniądze za leki refundowane. Niektóre oddziały NFZ uznają bowiem błędnie, że umowa refundacyjna wygasa wraz ze śmiercią pierwotnego właściciela apteki. Orzecznictwo sądów wskazuje, że fundusz nie ma racji. Aptekarze postulują doprecyzowanie prawa.

Nowy właściciel ponosi straty

Mąż zmarłej farmaceutki z Bydgoszczy na podstawie testamentu otrzymał w spadku aptekę. Szybko uzyskał zezwolenie na jej prowadzenie. Wystąpił również o podpisanie nowej umowy na refundację leków. Obowiązek jej zawierania z NFZ ma każda placówka, która chce oferować pacjentom lekarstwa ze zniżką. Wprowadził go art. 41 ustawy refundacyjnej z 12 maja 2011 r. (Dz.U. nr 122, poz. 696 ze zm.). Zmiana umowy nie następuje zwykle z dnia na dzień. Kujawsko-pomorski oddział NFZ podpisał ją z przedsiębiorcą dopiero po ponad miesiącu od śmierci jego żony.
Przez ten czas apteka funkcjonowała normalnie, wydawała też pacjentom leki ze zniżką. Jednak gdy nowy właściciel zwrócił się do NFZ o refundację poniesionych wydatków, fundusz odmówił. Twierdził, że umowa zawarta przez żonę wygasła wraz z jej śmiercią, a w konsekwencji brak jest podstawy prawnej do wypłaty ok. 50 tys. zł. Zdaniem NFZ apteka od śmierci właściciela do momentu zawarcia nowej umowy z funduszem powinna sprzedawać leki refundowane na własny koszt, czyli z dużymi stratami, lub całkowicie zaprzestać ich wydawania.
– To oznaczałoby ekonomiczną i wizerunkową śmierć apteki, zwłaszcza w małej miejscowości, gdzie takich placówek jest mało, a czasami działa tylko jedna – komentuje Hanna Borowiak, prezes Okręgowej Izby Aptekarskiej w Szczecinie.
Krystian Szulc, radca prawny Śląskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej w Katowicach, dodaje, że takie działanie apteki uderzyłoby w pacjentów, bo zostaliby oni pozbawieni dostępu do leków refundowanych.

Sędziowie przeciw funduszowi zdrowia

Spór o zaległą refundację trafił najpierw do Sądu Rejonowego w Bydgoszczy. Przychylił się on do stanowiska NFZ, że umowa refundacyjna wygasła z chwilą śmierci aptekarza, a więc placówce nie przysługuje zwrot pieniędzy za okres przejściowy.
Sąd Okręgowy w Bydgoszczy 15 lipca 2014 r. (sygn. akt II Ca 958/13) zajął jednak odmienne stanowisko. Uznał, że działanie oddziału NFZ było bezprawne i nakazał zwrot refundacji. Wyrok jest prawomocny, jednak funduszowi przysługuje kasacja. Radcowie prawni kujawsko-pomorskiego oddziału NFZ nie chcieli wczoraj skomentować tego orzeczenia.
Sąd Okręgowy w Bydgoszczy wskazał, że jedynymi przesłankami powodującymi wygaśnięcie umowy apteki z NFZ są uchylenie, stwierdzenie nieważności lub cofnięcie zezwolenia na prowadzenie apteki. Tak wynika z par. 10 ust. 1 rozporządzenia ministra zdrowia z 8 grudnia 2011 w sprawie ogólnych warunków umów na realizację recept (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 364).

Śmierć właściciela apteki nie wygasza obowiązku zwrotu pieniędzy za refundację leków przez NFZ

Sąd podkreślił również, że istnieją przepisy, które dają NFZ podstawę do sukcesji umowy refundacyjnej po śmierci pierwotnego właściciela apteki. Zgodnie bowiem z art. 104 ust. 1a ustawy z 6 września 2001 r. – Prawo farmaceutyczne (t.j. Dz.U. z 2008 r. nr 45, poz. 271 ze zm.) zezwolenie na prowadzenie apteki nie wygasa w przypadku śmierci osoby, na rzecz której zostało wydane, jeśli choćby jeden z jej następców prawnych spełnia wymagania do prowadzenia tej placówki.
– Sąd uznał, że należy czytać łącznie prawo farmaceutyczne, rozporządzenie ministra zdrowia i ustawę refundacyjną. Jeśli z tego pierwszego wynika, że w momencie śmierci aptekarza zezwolenie nie gaśnie, nie wygasa również umowa refundacyjna – komentuje wyrok pełnomocnik przedsiębiorcy Piotr Bujakiewicz, radca prawny z kancelarii Bujakiewicz & Sancewicz.
Sędziowie wskazali też na inne okoliczności, które w takiej sytuacji przemawiają na korzyść aptek.
Zauważyli, że umowy refundacyjne podpisują nie tylko właściciele, ale również kierownicy aptek. Nie było zatem zamiarem ustawodawcy, aby z chwilą śmierci właściciela nie było możliwości realizacji recept i rozliczania się z nich. Tym bardziej że apteki związane umową na refundację leków są zobowiązane zapewnić ich dostępność. Zatem apteka ma obowiązek prowadzić sprzedaż takich leków.

NFZ działa wbrew interesom pacjentów

Krystian Szulc wyjaśnia ponadto, że przepis prawa farmaceutycznego, który wskazuje sposób kontynuacji prawnej przy prowadzeniu apteki, jest lex specialis w stosunku do ogólnych zasad dziedziczenia.
– Ten przepis jest od nich ważniejszy, a zatem muszą stosować go wszystkie inne organy, w tym NFZ. Nie został stworzony po to, aby ułatwić życie farmaceutom, tylko po to, żeby zapewnić pacjentom dostęp do leków, także tych refundowanych – podkreśla Krystian Szulc.
Zdaniem aptekarzy, mimo że już teraz istnieją podstawy prawne do kontynuacji umowy refundacyjnej, aby uniknąć podobnych problemów, należałoby doprecyzować przepisy. Samorząd aptekarski wskazuje, że prawo farmaceutyczne daje następcy prawnemu 6 miesięcy od śmierci poprzednika na dopełnienie formalności, czyli wystąpienie do wojewódzkiego inspektora farmaceutycznego o dokonanie zmian w zezwoleniu na prowadzenie apteki.
– Być może podobną klauzulę o okresie przejściowym dotyczącym refundacji leków należałoby wprowadzić do ustawy refundacyjnej. Pozwoliłaby ona spadkobiercy spokojnie prowadzić aptekę do czasu podpisania nowej umowy z NFZ bez obaw, że fundusz nie zrefunduje poniesionych wydatków – uważa Piotr Brukiewicz, prezes Śląskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej w Katowicach.