Jak się dowiedział DGP, Rada Medyczna zaaprobuje podawanie preparatu najmłodszym. Na razie dotyczyć mogłoby to tylko produktów Pfizera.
Jak się dowiedział DGP, Rada Medyczna zaaprobuje podawanie preparatu najmłodszym. Na razie dotyczyć mogłoby to tylko produktów Pfizera.
Na maj i czerwiec zaplanowane są dostawy 4,5 mln szczepionek. Dzienna liczba szczepień przekroczyła już 400 tys., więc jak przyznaje rząd, największym problemem teraz będzie przekonanie sceptyków, a nie dostępność preparatu.
Od wczoraj skierowania mają już wszystkie dorosłe osoby i jak przyznaje minister Michał Dworczyk, pełnomocnik ds. szczepień, choć według badań chęć zgłasza ok. 60–70 proc. osób, to w praktyce może być inaczej. W celu przyspieszenia szczepienia, a także zwiększenia puli osób chronionych skraca się czas między dawkami. Rząd podaje, że przerwa ma wynosić 35 dni zamiast obecnych 84 przy AstrzeZenece oraz 42 dni w przypadku Moderny i Pfizera. To wywołało pewną konsternację członków Rady Medycznej, ponieważ wstępnie była mowa o tym, żeby powrócić do wytycznych z Charakterystyki Produktu Leczniczego – Pfizer minimum 21 dni różnicy, Moderna 28, a AstraZeneca między 4 i 12 tygodni.
Kolejne zmiany dotyczą także ozdrowieńców – nie ma jednolitej linii decydentów w sprawie szczepień tej grupy. Początkowo sugerowano, że mają być szczepieni jedną dawką. I takie były oficjalne interpretacje przepisów. Punkty szczepień jednak podawały dwie. Teraz z kolei skrócono czas oczekiwania na przyjęcie pierwszej dawki. Jak informował minister Michał Dworczyk, ozdrowieńcy będą mogli zapisywać się na szczepienie już po 30 dniach po przejściu choroby, a nie po 90 dniach jak było do tej pory. Na Radzie Medycznej pojawiła się sugestia, żeby tym osobom podawać preparat Johnson & Johnson. To jednak zbyt duże wyzwanie logistyczne.
Nowe przepisy wejdą w życie 17 maja i będą dotyczyć osób, które zapiszą się po tym dniu – czyli jeżeli ktoś się już zaszczepił pierwszą dawką, dla niego nic się nie zmieni w czasie oczekiwania na drugą dawkę. To o tyle istotne, że zaczyna się okres wakacyjny i jak mówią lekarze, są osoby, które od tego uzależniają plany wyjazdowe.
Za tydzień ruszy też kampania zachęcająca do szczepień. Z jednej strony mają być spoty z udziałem youtuberów i sportowców – głównie skierowane do młodych. Z drugiej zaczyna się akcja docierania do starszych, którzy się nie zaszczepili. W grupie 60 plus kłuciu się poddało ok. połowy uprawnionych. Jednym ze sposobów ma być zachęcanie przez lekarzy pierwszego kontaktu do szczepień. Lekarze rodzinni otrzymają listy niezaszczepionych swoich pacjentów, aby móc z nimi porozmawiać. To już wywołało opór części środowiska – wielu lekarzy mówi, że mają za dużo pracy i jest to ponadstandardowe działanie. – To powinno należeć do naszych zwykłych działań. Jakbym otrzymał taką listę, to jedna z rejestratorek lub pielęgniarek mogłaby dzwonić w zależności od mocy przerobowych, albo wysyłać SMS – mówi z kolei jeden z kierowników punktów szczepień.
Od poniedziałku wprowadzono zmiany w zakresie szczepienia przeciwko COVID-19 niepełnosprawnych. Osoby z orzeczeniem o znacznym stopniu niepełnosprawności wraz ze swoimi opiekunami zyskały pierwszeństwo. To oznacza, że otrzymają zastrzyk bez konieczności wcześniejszego umawiania się na niego. O wdrożenie takiego rozwiązania od dawna postulują środowiska osób niepełnosprawnych. Jednak eksperci wskazują, że to tylko częściowo prawda. Diabeł tkwi w szczegółach. Pierwszeństwo będzie tylko w punktach szczepień organizowanych przez samorządy. Tymczasem te stanowią ok. 10 proc. wszystkich, których jest 7 tys. – Obawiamy się, że ta informacja będzie mało czytelna dla pacjentów. W efekcie dojdzie do sytuacji, w której osoba niepełnosprawna stawi się w punkcie, w którym nie zostanie obsłużona – mówi Agnieszka Dudzińska, ekspertka Komisji Ekspertów ds. Osób z Niepełnosprawnością działającej przy Rzeczniku Praw Obywatelskich. – Apelowaliśmy o to pierwszeństwo od początku akcji szczepień. Dlatego to wstyd, że osoby niepełnosprawne będą traktowane priorytetowo dopiero od 10 maja. Szczególnie że zgodnie z prawem mają dostęp do świadczeń zdrowotnych poza kolejnością – dodaje. Jej zdaniem zaproponowane rozwiązanie nie jest tym, o które walczyły środowiska osób niepełnosprawnych. Wnioskowaliśmy, aby na termin umawiali lekarze, do których przyjdą osoby z orzeczeniem. Okazało się jednak, że program nie przewiduje czegoś takiego, jak zapis na cito. Obawiamy się w związku z tym problemów, w sytuacji stawienia się w punkcie szczepień bez zapisu. Poza tym istnieje ryzyko, że z tego powodu w danym dniu z kolejki wypadnie ktoś inny – zaznacza.
Szczepienia niepełnosprawnych staną się możliwe m.in. w warsztatach terapii zajęciowej, zakładach aktywności zawodowej czy centrach i klubach integracji społecznej. To oznacza, że wszystkie te placówki będą mogły zamawiać szczepionki, jak swego czasu DPS-y. Osoby z niepełnosprawnościami mogą być również objęte szczepieniami w inny sposób, np. w tzw. drive-thru.
17 maja ruszają pilotażowe szczepienia w zakładach pracy. Regularne są zaplanowane od 1 czerwca. Dotychczas chęć zaszczepienia swoich pracowników zgłosiło 740 firm. Jak zapowiedział Michał Dworczyk, w pierwszym etapie zostanie przeznaczone na ten cel ponad 100 tys. dawek tygodniowo. Od czerwca ta liczba wzrośnie do ok. 300 tys.
Do tej pory wykonano 13,7 mln szczepień, w tym 3,6 mln drugą dawką. Co nas plasuje dokładnie pośrodku unijnego rankingu szczepiennego: jesteśmy na 14. miejscu w tempie wkłuć w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama