Po druzgocącym raporcie o opiece nad pacjentkami w przypadku poronień i martwych urodzeń NIK skierowała wnioski do resortu zdrowia i szpitali. Ministerstwo odpowiada: jedne są bezzasadne, inne podda analizom. Kiedy?

– Brakuje właściwej opieki nad kobietami, które urodziły martwe dzieci lub poroniły – przekonuje Joanna Pietrusiewicz z Fundacji „Rodzić po ludzku”. Jej zdaniem niedawny raport NIK na ten temat jest potwierdzeniem dramatów, jakie pacjentki przeżywają od lat. Izba skierowała do Ministerstwa Zdrowia pokontrolne wnioski. Resort odniósł się do nich na prośbę DGP.
NIK kontrolą objął 37 szpitali z siedmiu województw. Główny wniosek, jaki płynie z pokontrolnego raportu, sprowadza się do stwierdzenia, że pacjentkom, które poroniły, urodziły martwe dziecko lub którym dziecko zmarło tuż po porodzie, nie zapewniono wystarczającej opieki. Przyczyną tego stanu była m.in. wadliwa organizacja procesu leczenia i nieprzestrzeganie standardów opieki okołoporodowej. Dokumentacja medyczna ponad połowy skontrolowanych szpitali była nierzetelna i nie pozwalała na ustalenie, jakich świadczeń udzielono. W wielu placówkach brakowało odpowiedniej komunikacji z kobietami, bo personel medyczny nie był przeszkolony w tym kierunku. Ankieta wśród hospitalizowanych podczas kontroli pacjentek pokazała, że blisko 35 proc. nie miało możliwości skorzystania z pomocy psychologa.
To dlatego NIK zwróciła się do MZ z wnioskiem o zmianę rozporządzenia w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu leczenia szpitalnego poprzez wprowadzenie obowiązku zatrudniania również na oddziale ginekologiczno-położniczym o pierwszym i drugim poziomie referencyjności psychologa w wymiarze co najmniej 0,5 etatu. Co na to resort? W odpowiedziach nadesłanych DGP przypomina, że taki obowiązek spoczywa obecnie na podmiotach o najwyższym, III poziomie referencyjnym, gdyż zgodnie ze standardem opieki okołoporodowej to one zajmują się najcięższymi przypadkami. – Niemniej brak wskazania w ww. rozporządzeniu obowiązku zapewnienia psychologa na oddziałach położnictwa i ginekologii w I oraz II poziomie referencyjnym, nie zwalnia świadczeniodawców z zapewnienia kobietom pomocy psychologicznej w sytuacjach takich, jak m.in. poronienie czy urodzenie dziecka martwego – odpowiada resort. Zapewnia, że wniosek NIK zostanie poddany dalszym analizom. Kiedy? Tu, niestety, konkretnych terminów nie ma.
Zdaniem Fundacji „Rodzić po ludzku” raport nie tylko potwierdza pewien stan, lecz także naświetla jego przyczyny. – Personel medyczny bywa nieuprzejmy, obcesowy. To może być wynikiem braków kadrowych, bo jak wskazała NIK, zdarza się, że lekarze i położne są na dyżurach po kilkadziesiąt godzin bez przerwy. Walcząc z własnym przemęczeniem, trudno o ludzki gest – ocenia Joanna Pietrusiewicz. Dodaje, że przydałby się wymóg szkoleń dla personelu z zakresu postępowania z pacjentkami po traumie. Z takim też wnioskiem NIK wyszła do dyrektorów szpitali.
Ale nie tylko to wydaje się być w gestii szpitali. – Rozmawiałam z kobietą, która trafiła do szpitala we wczesnej obumarłej ciąży. Musiała wziąć leki na wywołanie akcji porodowej. Tabletkę dostała na oczach dziewczyny, która leżała obok w zagrożonej ciąży i walczyła o to, by dotrwać w niej do końca. One nie powinny mieć ze sobą kontaktu, złamano intymność ich obu. To nie są jednostkowe przypadki – opowiada Agnieszka Jankowska-Rachel z hospicjum perinatalnego w Rzeszowie. Nasi rozmówcy szukają przyczyny tego stanu rzeczy w rozporządzeniach mówiących o standardach opieki okołoporodowej. O ile np. dokument MZ z 2015 r. precyzował, że „należy zadbać o to, aby w czasie pobytu w oddziale pacjentka po urodzeniu martwego dziecka nie miała stałego kontaktu z pacjentkami, które urodziły zdrowe dzieci”, o tyle rozporządzenie z 2018 r. wprowadza już określenie „w miarę możliwości”.
W szpitalach także słyszymy, że standardy opieki około porodowej każda placówka wprowadza właśnie „w miarę możliwości”. A te podyktowane są stanem lokalowym, zasobami kadrowymi. – Braki są w całej służbie zdrowia – mówi nam dyrektor szpitala na Podkarpaciu.
NIK wytknęła, że w skontrolowanych szpitalach różnie postępowano ze zwłokami dzieci martwo urodzonych i płodami po poronieniach, a proces ten był nierzetelnie dokumentowany. Zdaniem kontrolerów brakuje spójnej procedury co do składanych przez pacjentki oświadczeń o ich decyzji, w tym tej o pochówku. Zdaniem MZ propozycja NIK nie znajduje uzasadnienia. Ministerstwo przekonuje, że wskazane nieprawidłowości w postępowaniu ze zwłokami wynikają głównie z nieprzestrzegania przez podmioty lecznicze istniejących przepisów, m.in. z ustawy o działalności leczniczej, rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie standardu organizacyjnego opieki okołoporodowej, rozporządzenia w sprawie rodzajów, zakresu i wzorów dokumentacji medycznej oraz sposobu jej przetwarzania. – Dodatkowo w Głównym Inspektoracie Sanitarnym przygotowano projekt nowej ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych, który obecnie jest przedmiotem prac w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. (…) Zakłada wskazanie gminy właściwej miejscowo dla miejsca martwego urodzenia jako podmiotu obowiązanego do pochowania zwłok, jeżeli nie zostały w okresie sześciu miesięcy od dnia urodzenia pochowane przez rodzinę – odpowiada DGP resort.
W Polsce każdego roku ok. 1,6 tys. kobiet rodzi martwe dziecko, a u ok. 40 tys. ciąża kończy się poronieniem.