Pielęgniarki obawiają się o pracę. Jutro zacznie obowiązywać rozporządzenie ministra zdrowia, które określa minimalne limity zatrudnienia pielęgniarek w szpitalach. Zdaniem organizacji zrzeszających pielęgniarki i położne może to dać pretekst do likwidacji etatów. Dlatego domagają się zmiany przepisów.

Szefowa Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych Grażyna Rogala - Pawelczyk tłumaczyła w radiowej Jedynce, że w czasie poszukiwania oszczędności w służbie zdrowia, niektórzy najpierw oszczędzają na zmniejszaniu zatrudnienia. To z kolei odbija się na poziomie opieki chorych. Z kolei starostowie twierdzą, że w niektórych szpitalach jest za mało pielęgniarek, a wprowadzenie normy minimalnej zatrudnienia wprowadzi w kłopot niektóre szpitale.

Sprawą ma zająć dziś kierownictwo ministerstwa zdrowia. Jednak, jak twierdzi na przykład wiceminister zdrowia Sławomir Nauman, nie ma obaw o masowe zwolnienia.

Kontrowersje budzi też inny pomysł ministerstwa. Chodzi o nadanie uprawnień do wypisywania recept przez pielęgniarki.

Grażyna Rogala - Pawelczyk, odwołując się do przykładów krajów skandywanskich, gdzie pielęgniarki wypisują recepty, podkreśliła jednak, że w Polsce przypada 5 pielęgniarek na tysiąc mieszkańców, a w Szwecji 13.

Szefowa Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych dodała, że w przypadku wypisywania recept przez siostry musi być określone, jak to będzie zapisane w aktach prawnych i kto się zajmie pielęgnacją. Należy stworzyć listę leków, które bezpiecznie może wypisywać pielęgniarka - uważa Rogala - Pawelczyk.

Pielęgniarki, które według pomysłów resortu zdrowia, zdobędą możliwość wypisywania recept, nie będą potrzebowały dodatkowego szkolenia - donosi dzisiejsza "Rzeczpospolita".

Według gazety, pielęgniarki mają dostać nowe uprawnienia z dnia na dzień, a ministerstwo jest przekonane, że posiadają wystarczające kwalifikacje, by odciążyć lekarzy.