W 2012 r. Polacy kupili prawie dwa miliardy tabletek i saszetek takich preparatów, wydając na to 873 mln zł. Tymczasem w badaniach GfK Polonia na zlecenie marki Nurofen żadna z 600 ankietowanych osób nie wiedziała, które z popularnych leków mają działanie przeciwbólowe, które przeciwgorączkowe, a które przeciwzapalne. A ponad połowa badanych matek twierdziła, że dzieciom można podawać leki dla dorosłych.
Co gorsza, część z nich podałaby im aspirynę czy polopirynę, które u maluchów mogą wywołać patologiczne i często śmiertelne zmiany, m.in. w mózgu i wątrobie. Także u dorosłych niewłaściwe stosowanie leków przeciwbólowych powoduje liczne efekty uboczne – od uszkodzonej wątroby, przez udary, po uszkodzenia nerek.
Jak tłumaczy prof. Jerzy Wordliczek z Uniwersytetu Jagiellońskiego, przykładem braku zrozumienia działania leków jest np. zażywanie paracetamolu, by uśmierzyć ból zęba. Lek ten nie ma działania przeciwzapalnego, więc może zniwelować ból na krótką chwilę, ten jednak szybko wraca, a chory bierze kolejną dawkę leku. Jego zdaniem dzieje się tak dlatego, że Polacy nie czytają ulotek. Budzą się rano z bólem i automatycznie sięgają po proszki. – W Ameryce z powodu krwawień układu pokarmowego wywołanego nieprawidłowym spożywaniem tych leków umiera rocznie ok. 17 tys. osób – ostrzega prof. Wordliczek.
Z badania GfK Polonia wynika, że siedem grzechów głównych popełnianych przy zażywaniu takich preparatów to: używanie paracetamolu na kaca, podawanie leków dla dorosłych dzieciom, regularne nadużywanie leków, wiara w ich absolutne bezpieczeństwo, zażywanie zbyt dużych dawek, łączenie dwóch preparatów o takim samym działaniu oraz zastępowanie wizyty u lekarza lekami przeciwbólowymi. Jedną z przyczyn tak niefrasobliwego podejścia do tej kwestii jest – oprócz ogromnej liczby reklam – coraz większa dostępność tych środków. I rzeczywiście, z badań Reckitt Benckiser wynika, że w 2012 r. sprzedaż leków w kanale pozaaptecznym (m.in. w supermarketach i na stacjach benzynowych) wzrosła o 5 proc.