Mapa potrzeb przesądzi o tym, kto otrzyma kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia i jakie inwestycje powstaną w regionie.
W Ministerstwie Zdrowia trwają prace nad założeniami ustawy o instytucjach systemu ubezpieczenia zdrowotnego. Reforma, w wyniku której zostanie zlikwidowany NFZ, będzie istotna także dla innych graczy na rynku usług zdrowotnych. Bardzo silną pozycję przyzna wojewodom, którzy będą decydować np. o utworzeniu kolejnego oddziału w szpitalu lub prywatnej placówki medycznej. Obecnie nie mają oni żadnych instrumentów, za pomocą których mogliby kreować politykę zdrowotną w regionie. Nowe placówki powstają więc żywiołowo. Aby otworzyć przychodnię lub szpital, wystarczy posiadać odpowiednie pomieszczenia i sprzęt, a wojewoda musi ją zarejestrować.
Coraz trudniejsze jest jednak uzyskanie kontraktu z NFZ. Z tego powodu nowe inwestycje w ochronie zdrowia są obciążone dużym ryzykiem. Boleśnie przekonała się o tym np. spółka Euromedic Onkoterapia, która pod koniec 2012 r. ukończyła tworzenie ośrodka radioterapii w Otwocku, inwestycję wartą 90 mln zł. Do dzisiaj placówka nie może ruszyć, bo nie dostała kontraktu z NFZ.

Lepszy dostęp

Takim sytuacjom ma zapobiec planowanie potrzeb zdrowotnych. Zdaniem Szymona Ogłazy, dyrektora biura w urzędzie wojewódzkim w Opolu, wojewodowie zyskają instrument, który pozwoli im racjonalnie wykorzystywać środki, którymi dysponuje NFZ. Na podstawie opracowanych przez nich map potrzeb zdrowotnych regionalne fundusze będą tworzyły plany zakupów świadczeń. Zadaniem wojewody będzie także wydawanie opinii co do celowości podejmowania nowych inwestycji w infrastrukturę medyczną. Brak pozytywnej opinii będzie równoznaczny z pozbawieniem kontraktu z NFZ.
– Po stworzeniu takiej mapy dostęp do świadczeń będzie równomierny na terenie całego województwa, a szpitale nie będą mogły wybierać sobie z całej palety usług zdrowotnych tylko tych najbardziej opłacalnych – podkreśla Szymon Ogłaza.
Tak duże uprawnienia skoncentrowane w jednym ręku budzą jednak duże kontrowersje. Wojewoda, opiniując inwestycje, będzie musiał uwzględnić stanowisko specjalnej rady ds. oceny potrzeb zdrowotnych, która ma powstać w każdym województwie. Problem w tym, że jej skład nie gwarantuje pełnej kontroli społecznej nad działaniami wojewody.
Jak podkreśla Marek Wójcik, ekspert ds. ochrony zdrowia w Związku Powiatów Polskich, rada, której decyzje będą miały tak znaczące konsekwencje dla szpitali, ma być zdominowana przez przedstawicieli urzędów podległych lub nadzorowanych przez administrację rządową. Oprócz samorządców będą w niej bowiem zasiadać eksperci Państwowego Zakładu Higieny, wojewódzkich urzędów statystycznych oraz funduszy zdrowia. Według pierwotnej propozycji resortu zdrowia w ogóle miało w niej nie być przedstawicieli partnerów społecznych.
– Nie wyobrażam sobie, żeby w skład rady nie wchodzili przedstawiciele przedsiębiorców i organizacji pozarządowych. Są niezbędni dla zneutralizowania silnej pozycji wojewody – uważa Marek Wójcik.

Ważna opinia

Wątpliwości jest więcej. Z projektu założeń do ustawy wynika, że wojewoda, wydając opinię, uwzględnia stanowisko rady ds. oceny potrzeb zdrowotnych. Obie strony powinny być więc zgodne co do celowości danej inwestycji, ale opinia rady może być inna od tej, do której skłania się wojewoda. Projekt nie zawiera odpowiedzi na pytanie, czyj głos będzie w takim przypadku decydujący. Nie wiadomo też, jaka będzie procedura odwoławcza od opinii wojewody. Ponadto ma ona dotyczyć nie tylko jednostek (np. szpitali), ale także komórek organizacyjnych przedsiębiorstw podmiotu leczniczego (poradni lub oddziałów szpitalnych).
– Czytając literalnie, oznacza to, że po zgodę wojewody musi zgłosić się nie tylko inwestor, który buduje nową placówkę, ale także szpital, który chce otworzyć nowy pododdział – podkreśla Marek Wójcik.
Mapa może przełożyć się więc nie tylko na sytuację nowych inwestycji zdrowotnych, ale także istniejących podmiotów. Tym bardziej że podczas oceny potrzeb zdrowotnych może okazać się, że niektórych usług jest w regionie za dużo, np. większość łóżek kardiologicznych czy internistycznych jest skoncentrowanych w jednej części województwa, a w innej nie ma ich zupełnie. Fundusz zakontraktuje ich tylko tyle, ile będzie wynikało z mapy potrzeb zdrowotnych, a resztę trzeba będzie zlikwidować.
Eksperci już teraz ostrzegają, że problemem będzie też planowanie potrzeb ponadregionalnych. Wojewodowie będą skupiać się na tych, które dotyczą ich mieszkańców. Tymczasem mapa musi uwzględniać zapotrzebowanie na usługi wysokospecjalistyczne. Z tych korzystają pacjenci z całej Polski, mimo że centra, które je świadczą, są zlokalizowane tylko w niektórych województwach. Każda z map powinna być także konsultowana z ościennymi regionami. Musi bowiem brać pod uwagę potrzeby pacjentów, którzy jeżdżą na leczenie do sąsiednich województw, bo tam mają bliżej.
– To argumenty przemawiające za tym, aby mapa była tworzona oddolnie, ale koordynowana centralnie – podkreśla Robert Mołdach, ekspert ds. ochrony zdrowia Pracodawców RP.

Urzędy też czekają

Takich rozwiązań nie przewidywał wstępny projekt założeń ustawy, który partnerzy społeczni poznali dwa miesiące temu. Cały czas trwają prace nad nim, ale ich efektów resort zdrowia nie ujawnia. Krzysztof Bąk, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia, twierdzi, że szczegóły zostaną przekazane do publicznej wiadomości po zatwierdzeniu projektu założeń ustawy przez kierownictwo resortu. Zdaniem ekspertów to zdecydowanie za późno. Prace nad mapami powinny zacząć się jeszcze przed wejściem ustawy w życie, bo dzięki temu zmiana będzie budziła mniej kontrowersji. Jednak, jak ustalił DGP, urzędy wojewódzkie nawet nie zaczęły tej pracy.
– Nie znamy metodologii jego tworzenia. Czekamy na ostateczną wersję założeń do ustawy – mówi Dariusz Tracz, dyrektor w Urzędzie Wojewódzkim w Rzeszowie. Podobna sytuacja jest w innych województwach.
Ministerstwo Zdrowia nie pokazuje także kalendarza reformy. Opracowanie map potrzeb zdrowotnych może porwać wiele miesięcy. Przedłużające się prace nad założeniami ustawy mogą spowodować, że mapy nie będą gotowe nawet w 2014 r. Wtedy skończą się umowy na świadczenia szpitalne w aż 7 województwach. NFZ będzie więc musiał zakontraktować tam usługi w szpitalach na dotychczasowych zasadach, co utrwali takie rozwiązanie na trzy kolejne lata.
Etap legislacyjny
Projekt założeń do ustawy