Brak komunikacji między personelem szpitala a chorym może doprowadzić do błędu. Możliwości dochodzenia roszczeń są jednak ograniczone - Jolanta Budzowska z kancelarii Budzowska, Fiutowski i Partnerzy, specjalizująca się w sprawach odszkodowawczych z tytułu błędów medycznych.
ikona lupy />
Lekarze skarżą się na rosnącą agresję ze strony pacjentów, a samorząd powołał rzeczników, którzy mają ich bronić przed takimi zachowaniami. Czy lekarze mają rację?
Ich praca, np. w przypadku szpitalnych oddziałów ratunkowych, jest wykonywana w warunkach niebezpiecznych i rzeczywiście są narażeni na agresję pacjentów. Prawdziwym problemem nie są jednak niebezpieczni chorzy, lecz personel, który łamie ich prawa. Mam do czynienia z coraz większą liczbą skarg, które to potwierdzają. Przy czym pacjenci są całkowicie bezbronni wobec takich zachowań.
Ale przecież mają wiele praw, m.in. do świadczeń na odpowiednim poziomie medycznym.
Pacjenci przychodzą z problemem zdrowotnym i są całkowicie zależni od personelu medycznego. Nie mają narzędzi, żeby swoje prawa egzekwować. Co może w praktyce zrobić pacjentka, która skierowana przez neurologa zgłasza się na oddział ratunkowy z poważnymi dolegliwościami bólowymi, a tam dyżurny lekarz twierdzi, że symuluje. Nie zbadał jej, a do karty informacyjnej wpisał, że odmówiła poddania się diagnostyce. O towarzyszącej jej matce napisał zaś, że jest roszczeniowa. Ta osoba cudem uniknęła śmierci, bo później okazało się, była zakażona groźną bakterią.
W jakich sytuacjach dochodzi do agresji personelu?
Najczęściej w czasie bezpośredniego kontaktu. Podczas wizyt lekarskich czy badań wypraszana jest nawet najbliższa rodzina. Arogancji wobec chorych sprzyja anonimowość personelu. W szpitalach lekarze i pielęgniarki nie noszą identyfikatorów. Osoby, które opiekują się pacjentem, nie mają też zwyczaju przedstawiać się. Między pacjentem a lekarzem brak jest komunikacji, a to jest jeden z kluczy do prawidłowej diagnozy. Gdy lekarz nie słucha pacjenta, dochodzi do opóźnienia diagnozy, błędnej diagnostyki, a w efekcie nawet do błędu medycznego.
Jakie inne prawa chorych nie są dostatecznie chronione?
Pacjenci mają prawo wglądu do dokumentacji medycznej, ale nie mają żadnego wpływu na to, co lekarze do niej wpisują. Spotkałam się z takim wpisem: pacjentka pretensjonalna. Miało to oznaczać osobę, która zgłasza zastrzeżenia do pracy personelu. Ta pacjentka przez wiele miesięcy pozostawała w śpiączce. Po wybudzeniu słyszała, ale nie była w stanie mówić. Przez cały ten czas była traktowana w sposób poniżający, przedmiotowy. Zdarza się, że łamane jest także prawo do wyrażenia zgody na udzielanie świadczeń zdrowotnych.
W jaki sposób?
Prowadzę trzy sprawy, które dotyczą bardzo prominentnego chirurga z ogromnymi osiągnięciami. Lekarz ten bez zgody pacjentów zaczął przekraczać granice ryzyka, wybierając metodę operacyjną bardziej ryzykowną niż ta, którą uzgodnił z chorymi. Zakładał, że jeśli się uda, to zyska poklask. Niestety, kilka razy się nie udało i wystąpiły bardzo poważne powikłania.
Co pacjenci mogą zrobić, gdy spotykają się z agresją?
Mogą poskarżyć się do rzecznika praw pacjentów, którzy funkcjonują w szpitalach. Skargę mogą też złożyć do rzecznika odpowiedzialności zawodowej przy izbie lekarskiej. Pacjentom zależy na tym, aby winny został ukarany choćby karą nagany czy upomnienia, bo to są najczęściej stosowane kary dyscyplinarne. Praktycznie, nawet w skrajnych przypadkach nie orzeka się zawieszenia prawa wykonywania zawodu.
Ustawa o prawach pacjenta mówi, że chorzy w przypadku naruszenia większości ich praw mogą żądać zadośćuczynienia na drodze cywilnoprawnej. Czy to jest skuteczna droga?
W większości tych przypadków, gdy nie dochodzi do błędu medycznego, a jedynie do aroganckiego traktowania pacjentów przez personel medyczny, możemy mówić o naruszeniu ich dóbr osobistych, najczęściej godności czy dobrego imienia. Trudno się jednak spodziewać, że schorowany pacjent zdecyduje się na wytoczenie procesu i ponoszenie kosztów sądowych, jeśli zadośćuczynienie miałoby wynieść kilka tysięcy złotych.
Co pozostaje pacjentom?
W praktyce najskuteczniejsza jest skarga do przełożonego lekarza. Dyrektor szpitala ma duże uprawnienia wynikające ze stosunku pracy, włącznie z wypowiedzeniem umowy o pracę. Jest to droga szczególnie skuteczna zwłaszcza wtedy, gdy następstwem aroganckiego traktowania pacjentów są roszczenia na drodze cywilnoprawnej.