Ubywa sklepów z alkoholem i to bardzo szybko. Nie idzie to jednak w parze ze spadkiem spożycia wysokoprocentowych trunków. W zeszłym roku Polacy wypili ich najwięcej od 1993 r.
Liczba wyspecjalizowanych sklepów z alkoholem spadła do najniższego poziomu od lat – wynika z najnowszych danych GUS. Na koniec ubiegłego roku było ich w naszym kraju 3,4 tys. To o 900 mniej niż przed rokiem.
Ale spadki są też widoczne w innych placówkach, gdzie trunki są dostępne. Liczba oferujących je sklepów ogólnospożywczych zmalała z 85 tys. do 81,9 tys. Ubyło też lokali gastronomicznych z wyszynkiem: w ciągu ostatniego roku o niemal 650 do 42,1 tys. W efekcie na koniec 2019 r. wszystkich miejsc sprzedających alkohol było 124 tys., o 4 tys. mniej niż w 2018 r.
To zasługa samorządów, które zmniejszają pule zezwoleń na sprzedaż alkoholu. W ubiegłym roku w obiegu było ich łącznie 310 tys., to o 3,5 tys. mniej niż w 2018 r. Narzędzia do skutecznego ograniczenia dostępności alkoholu dała włodarzom nowelizacja ustawy o wychowaniu w trzeźwości.
Jak opowiada Joanna Żabierek, rzecznik prasowy prezydenta Poznania i urzędu miasta, podjęto szybko stosowne uchwały dotyczące Starego Miasta. Najpierw ograniczono nocną sprzedaż napojów alkoholowych na wynos. Następnie zmniejszono pulę zezwoleń na detaliczną sprzedaż.
W Częstochowie też zaczęto działać, dzięki czemu ubyło osiem punktów sprzedaży z alkoholem, w Słupsku trzy. Oba miasta wzmogły kontrole i odbierają zezwolenia w razie stwierdzenia nieprawidłowości.
W tym roku można oczekiwać dalszego spadku liczby placówek z alkoholem. ‒ Obecna sytuacja związana z epidemią wpływa na funkcjonowanie lokali gastronomicznych z wyszynkiem. Liczba tych punktów może znacząco zmaleć – uważa Włodzimierz Tutaj, rzecznik prasowy urzędu miasta Częstochowa.
Ale to nie znaczy, że przestaniemy pić. Podejmowane przez samorządy działania nie przekładają się na spożycie wysokoprocentowych trunków w Polsce. Z danych Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych wynika, że w 2019 r. spożycie 100-proc. alkoholu na jednego mieszkańca wyniosło 9,78 litra. To wynik nie tylko wyższy od tego z 2018 r., kiedy Polacy wypili 9,55 litra, ale rekordowy od 1993 r. Pijemy nie tylko więcej, lecz także więcej na to wydajemy. Według danych PARPA w 2019 r. klienci nabyli alkohol za 40,6 mld zł. W 2018 r. ‒ 38,5 mld zł.
‒ Ubywa małych wiejskich sklepów, które żyją z alkoholu. W miejsce kilku pojawia się natomiast jeden duży supermarket, który nie tylko daje bogatą ofertę, lecz także atrakcyjne ceny. Poza tym dochody Polaków sukcesywnie rosną, a ceny alkoholi nie. To sprawia, że staje się on coraz bardziej dostępny – komentuje Krzysztof Brzózka, były dyrektor PARPA.
Spożycie alkoholu może być większe, niż wynika z oficjalnych danych. Przybywa bowiem osób, które pędzą go w domu na własną rękę – sprzęt i potrzebne do tego substancje można legalnie kupić zarówno w sklepach stacjonarnych, jak i w sieci.
Wydaje się też, że obecny, pandemiczny, rok, także może być rekordowy: z danych Nielsena wynika, że tylko do sierpnia Polacy wydali 26 mld zł na napoje alkoholowe, co w porównaniu do analogicznego okresu rok wcześniej oznacza 7,5-proc. wzrost.