Rejestracja do specjalistów przez internet oraz SMS-owe przypomnienia o wizytach. To pomysł Ministerstwa Zdrowia na ułatwienie życia milionom pacjentów.
Nowy system ma ruszyć w grudniu 2021 r. Polski rząd pozyskał już na jego stworzenie 120 mln zł z funduszy unijnych.
Założenie jest takie, że pacjent, który zechce zapisać się do lekarza przez sieć, loguje się na swoje internetowe konto i po wskazaniu świadczenia medycznego otrzymuje informację zwrotną o wolnych terminach wizyt. Po dokonaniu wyboru rezerwacja odbywa się online. – Placówki lecznicze będą aktualizować informacje o harmonogramach udzielanych świadczeń, co pozwoli na wyszukiwanie tych z najszybszym terminem realizacji lub w dogodnym dla pacjenta terminie i miejscu – zachwala ideę Janusz Cieszyński, wiceminister zdrowia.
Do pacjentów mają być ponadto wysyłane powiadomienia o nadchodzących wizytach i przypomnienia o możliwości ich odwołania.
– Szacuje się, że takie sygnały do pacjenta pozwalają wyeliminować nawet połowę „pustych” wizyt, czyli takich, gdy mimo rezerwacji osoba się nie zjawiła. A to oznacza, że liczba zrealizowanych porad czy zabiegów wzrośnie nawet o kilkanaście procent – zapowiada Cieszyński.
Eksperci nie mają wątpliwości: jeśli tylko całość zadziała właściwie, będzie to rewolucja. Warunkiem jest, by placówki ochrony zdrowia na bieżąco dokonywały aktualizacji w systemie. Chodzi przede wszystkim o to, aby nie dochodziło do sytuacji, że w podobnym czasie na ten sam termin do tego samego lekarza zapiszą się dwie osoby: jedna „przy okienku”, a druga przez internet.
Harmonogram prac nad zapisami przez internet do lekarzy zakłada, że przeciętny Polak będzie mógł umówić wizytę bez wychodzenia z domu i bez obdzwaniania placówek już w 2021 r. Resort zdrowia przyjmuje, że stanie się to w grudniu.
– Dzięki usłudze e-rejestracji zapewnimy wiarygodną i aktualną informację o wolnych terminach, a także możliwość umówienia wizyty. Placówki lecznicze będą aktualizować informacje o harmonogramach udzielanych świadczeń, co pozwoli na wyszukiwanie świadczeń z najszybszym terminem realizacji lub w dogodnym dla pacjenta terminie i miejscu. W Internetowym Koncie Pacjenta dokonywać będziemy rejestracji na wizyty, a informacja o tym zostanie zapisana w harmonogramie danej placówki – wyjaśnia Janusz Cieszyński, wiceminister zdrowia.
Eksperci zajmujący się systemem ochrony zdrowia twierdzą, że to doskonały pomysł. Z jednym „ale”. Kłopoty mogą wynikać choćby z tego, że mimo wszystko będzie on dodatkiem do standardowych zapisów do lekarzy.
– Warto pamiętać, że już teraz pacjenci powinni mieć możliwość ustalenia, gdzie mogą najszybciej umówić się na wizytę – jest strona Terminyleczenia.nfz.gov.pl. Wyszukiwarka ta jest w założeniach dobra, choć interfejs mógłby być bardziej przyjazny, ale niestety terminy wizyt są zbyt rzadko aktualizowane i nie zawsze pokrywają się z harmonogramem zapisów w placówkach – zwraca uwagę Maria Libura z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego oraz Collegium Medicum Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. I dodaje, że jeśli nowy system ma działać należycie, musi być stale aktualizowany.
– Nie może być takiej sytuacji, że zapisy w recepcji do „zeszytu” nie będą wprowadzane do systemu, przez co zapis przez internet okaże się nieskuteczny – zaznacza.
Podobnie twierdzi mgr farm. Piotr Rykowski, ekspert w zakresie rynku medycznego. Jego zdaniem system zapisów przez internet to bardzo dobry pomysł.
– Nie mam wątpliwości, że przenoszenie coraz większej liczby funkcjonalności systemu opieki zdrowotnej do sieci to konieczność – mówi Rykowski. Jak jednak zaznacza, cała operacja będzie wymagała wiele uwagi, by hybryda zapisów internetowych i nieinternetowych dobrze zadziałała. Co istotne zdaniem Rykowskiego, dzięki nowym rozwiązaniom będzie można wyeliminować powielone zapisy jednej osoby do wielu placówek.
Pochwał nie szczędzi też dr Michał Sutkowski z Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce. Przy czym i on dostrzega, że resort zdrowia musi zadbać o pewne kwestie, aby całość naprawdę okazała się sukcesem.
– Zanim zwiększymy funkcjonalności Internetowego Konta Pacjenta, warto byłoby, aby pacjenci w ogóle dowiedzieli się o jego istnieniu. Zdecydowanie potrzeba intensywnej kampanii informacyjnej w tym zakresie kierowanej do najmniej biegłych w obsłudze komputerowej obywateli. Takich kampanii, jakie są przykładowo w Szwecji i Estonii. A nie krótkich reklam i rozmów w gronie fachowców, które nie docierają do ludzi – zauważa Michał Sutkowski.
Ministerstwo Zdrowia zdaje sobie sprawę z tego, że kwestie informatyczne to tylko wierzchołek góry lodowej. Janusz Cieszyński przyznaje, że stworzenie systemu e-rezerwacji to bynajmniej nie wyzwanie technologiczne, tylko przede wszystkim organizacyjne.
– Sam system rezerwacji to jedno, ale placówka musi być gotowa na to, aby obsłużyć przyjęcia na określone godziny i zastąpić tym ustawiającą się jeszcze przed jej otwarciem kolejkę – mówi.
System informatyczny przewidywał będzie również wysyłanie powiadomień o nadchodzących wizytach i przypomnienia o możliwości ich odwołania. Zdaniem Ministerstwa Zdrowia uda się dzięki temu uniknąć nawet 50 proc. „pustych” wizyt, czyli takich, gdy lekarz czeka na pacjenta, a ten się nie zjawia. Często jest to bowiem efekt tego, że dana osoba miała wyznaczony odległy termin. I gdy dzień wizyty już nadszedł, pacjent o tym zapomniał. Ewentualnie – udało mu się dostać do lekarza w innej placówce, a umówionej już wizyty nie odwołał. Z danych Narodowego Funduszu Zdrowia wynika, że w 2019 r. z powodu nieobecności pacjenta lekarze nie udzielili niemal 17 mln porad, do których udzielenia byli gotowi.
– Powiadomienia przypominające o wizytach są niezbędne w systemie, który odsyła pacjentów na bardzo odległe terminy. Dziś często jest tak, że pacjenci się zapisują, potem jednak udają się do placówki prywatnej i nie odwołują terminu w NFZ. Albo poszukując najkorzystniejszego terminu, zapisują się do kilku placówek – potwierdza Maria Libura. I opowiada, że czasem powodem nieodwoływania wizyt jest brak możliwości dodzwonienia się na infolinię placówki. Jej zdaniem, gdy tylko będą wysyłane pacjentom przypomnienia o wizycie i wprowadzona zostanie możliwość łatwego jej odwoływania, pozytywnie wpłynie to na uporządkowanie kolejek do usług medycznych. A tym samym może te kolejki skrócić.
Przypomnijmy, że co pewien czas wraca pomysł nakładania kar finansowych na pacjentów za nieodwołanie wizyty. Z sondażu przeprowadzonego przez branżowy portal Konsylium24.pl wynika, że aż 90 proc. lekarzy takie sankcje uważałoby za zasadne. Media spekulowały, że ich wprowadzenie rozważa Ministerstwo Zdrowia. Jak jednak słyszymy w resorcie, marchewka jest lepsza od kija. I zamiast karać ludzi za to, że nie odwołali oni wizyty, lepiej w pierwszej kolejności przypominać im, że są na wizytę umówieni oraz – jeśli jej nie potrzebują – mogą ją w 15 sekund odwołać. A dzięki temu szybciej z usługi skorzysta ktoś inny.
W 2019 r. było 17 mln „pustych” wizyt: pacjenci nie przyszli do lekarza