Szukając recept dla samorządowców na powstrzymanie fali bezrobocia, gdy brakuje wielkich funduszy na inwestycje, warto przypomnieć sobie o Zintegrowanym Systemie Kwalifikacji (ZSK).
Media

Szacujemy, że do końca roku przez to, co się dzieje, możemy po stronie dochodów odnotować nawet pół miliarda straty – alarmował na antenie TVN24 pod koniec maja w programie „Koronawirus. Raport” prezydent Wrocławia Jacek Sutryk. W tym samym czasie prezydent Białegostoku Paweł Truskolaski wyliczał, że jego miasto utraci 10 procent dochodów przewidzianych w budżecie, czyli ok. 60 mln zł. Konieczność wprowadzenia ogólnokrajowej kwarantanny uderzyła brutalnie w finanse samorządów. Epidemia koronawirusa wyrwała w nich dziurę za sprawą nagłego spadku wpływów nie tylko z podatku PIT, ale też z czynszów, biletów komunikacji miejskiej czy imprez masowych. Ostrożne szacunki mówią, że w porównaniu z zeszłym rokiem, w tym samorządy stracą 13,5 mld zł przychodu. Dlatego Związek Miast Polskich wyszedł do rządu z inicjatywą stworzenia, po kolejnych „tarczach” dla przedsiębiorców, również „tarczy samorządowej”. Jednak ekonomiczne perturbacje grożą, iż wszystkie województwa może dotknąć kolejne nieszczęście, jakim jest gwałtowny wzrost liczby ludzi bez pracy. Wysoki poziom bezrobocia ma niezmiennie destrukcyjny wpływ na każdy region. Na szczęście z falą bezrobocia samorządy mogą sobie skutecznie radzić nawet w czasach, gdy nie tak łatwo o fundusze na wielkie inwestycje. Nawet bez nich można sięgnąć po Zintegrowany System Kwalifikacji.

Sposób na zdobycie wykwalifikowanych pracowników

ZSK pomaga regionom zdefiniować, gdzie jest popyt na ręce do pracy, a gdzie go brak. A także, jakie są luki kompetencyjne wśród pracowników. Powstanie ZSK umożliwiła ustawa z grudnia 2015 r., której głównym celem było uelastycznienie rynku pracy. Wszystko za sprawą przeniesienia nacisku z długotrwałego procesu zdobywania kolejnych dyplomów różnych szkół na szybką weryfikację umiejętności posiadanych przez dane osoby. W wielkim skrócie: ZSK gromadzi, opisuje i porządkuje informacje na temat kwalifikacji.

System jest tak skonstruowany, że wprowadzane są do niego kwalifikacje będące odpowiedzią na potrzeby rynkowe. Na przykład kształcenie kucharza w szkole branżowej może trwać 3 lata, ponieważ musi on skończyć szkołę branżową I stopnia. W ZSK mamy kilka kwalifikacji rynkowych, pozwalających w krótkim czasie wejść na rynek osobom niezwiązanym z daną branżą, które chciałyby się przekwalifikować bądź zdobyć nowe kwalifikacje. Można tam znaleźć takie ciekawe kwalifikacje, jak: „Przygotowanie i serwowanie sushi i sashimi” czy „Przygotowanie i wypiekanie pizzy” – opowiada doradca regionalny ds. ZSK w województwie warmińsko-mazurskim Przemysław Szreder.

Kwalifikacje bez długich i żmudnych szkoleń

Rdzeniem ZSK jest umożliwienie każdemu przejścia przez tzw. proces walidacji, czyli zdania egzaminu oraz otrzymania certyfikatu poświadczającego daną umiejętność. Pomaga w tym ciągle rozbudowywana lista instytucji mających prawo do walidacji.

Kwalifikacje można zdobywać niezależnie od wieku czy wykonywanego zawodu. Nie tylko z powodu bezrobocia, ale zmiany celów życiowych i chęci samorozwoju – mówi Szreder. Kolejną zaletą ZSK jest możliwość włączania do systemu ludzi młodych, którzy porzucili naukę. Trzeba zachęcić takie osoby do tego, żeby zdobyły kwalifikacje rynkowe. – W regionie Warmii i Mazur jak i w całej Polsce występuje deficyt pracowników branży budowlanej. Problem dotyczy nawet zwykłych pomocników budowlanych, bez konkretnych umiejętności, których można szybko przyuczyć. Z tego względu pierwszą kwalifikacją rynkową, która pojawiła się w Zintegrowanym Systemie Kwalifikacji było „Montowanie stolarki budowlanej” – uzupełnia Szreder.

Media

Dla pracowników, a także samorządów dobrą wiadomością jest też to, że łatwemu przekwalifikowaniu towarzyszy możliwość sukcesywnego powiększania listy zdobytych kwalifikacji. – Jeden człowiek może mieć ich kilka. Jeżeli pracowałbym w turystyce i chciałbym się zajmować organizacją imprez turystycznych czy ich pilotowaniem, to mam do wyboru dwie pokrewne kwalifikacje, które pozwalają na wykonywanie w pracy różnych czynności. Jest „Pilotowanie imprez turystycznych” oraz „Pilotowanie imprez turystycznych typu incentive” – mówi Szreder. ZSK daje też możność przenosin z jednej branży do innej, oferującej ciekawszą pracę lub lepsze zarobki.

Mądre wsparcie regionalnych strategii rozwoju

– Posiadanie kilku różnych kwalifikacji z pewnością zapobiega monotonii pracy i wypaleniu zawodowemu, służy rozwijaniu pasji oraz zainteresowań – podkreśla Szreder. Taka elastyczność pracowników w dłuższym czasie musi owocować profitami dla całych regionów. Z dobrze funkcjonującym ZSK gminy zyskują bezcenny kapitał ludzki. To przynosi z kolei szybszy rozwój gospodarczy, większe wpływy z podatków, a także przyciąga inwestorów.

W oparciu o Zintegrowany System Kwalifikacji samorządy mogą budować regionalne strategie rozwoju, poszerzać wiedzę na temat tego, które branże są kluczowe, i jednocześnie je wspierać. Po pierwsze pomagają w ten sposób we wprowadzaniu nowych kwalifikacji. Po drugie mogą stać się centrum walidacji, a po trzecie mogą finansować walidację. Samorządy same nie mają prawa nadawać certyfikatów, lecz mogą inspirować przedsiębiorców, oferując im wsparcie oraz infrastrukturę edukacyjną: szkoły zawodowe, techniczne, branżowe. Tym sposobem pomagają zarówno pozostającym bez pracy mieszkańcom, jak i firmom pilnie potrzebującym pracowników o konkretnych umiejętnościach. Te możliwości są uniwersalne na obszarze całej Polski. Niezależnie, czy rzecz dotyczy wysoko uprzemysłowionego Górnego Śląska, czy też Warmii i Mazur, gdzie królują turystyka i rolnictwo. Korzystając mądrze z dostępnego już narzędzia, jakim jest Zintegrowany System Kwalifikacji, o wiele mniej boleśnie da się przejść przez każdy kryzys gospodarczy.