Naukowcy z Universytetu Oksfordzkiego potwierdzili w badaniach skuteczność stosowania deksametazonu w walce z COVID-19. Eksperci przestrzegają przed braniem leku na własną rękę
Jak wynika z raportu portalu GdziePoLek.pl, liczba wyświetleń na temat popularnego glikokortykosteroidu Dexamethasone wzrosła w ciągu trzech dni z niemal zera do kilkunastu tysięcy. A strona z informacjami o tej substancji była najbardziej popularna na portalu. Na razie jednak nikt nie kupuje go na własną rękę. Tak było w przypadku Arechinu, ogłoszonego w marcu jako lek wspomagający w leczeniu koronawirusa. Wtedy – choć to lek na receptę – zapasy zniknęły z półek. Dziś pacjenci nie szturmują aptek w poszukiwaniu deksametazonu. Lekarze nie chcą go przepisywać na wszelki wypadek, do tego – jak informowała WHO – to lek przeznaczony do stosowania na ostatnim etapie leczenia na COVID-19.
– Stwierdzono istotne zmniejszenie śmiertelności u pacjentów wymagających wspomagania oddychania lub tlenoterapii, którym podawano deksametazon. U pozostałych pacjentów nie stwierdzono korzyści z jego stosowania. Lek wykazał zatem skuteczność na zaawansowanym etapie choroby, kiedy pacjent i tak jest już hospitalizowany. Można zatem spodziewać się wzrostu zainteresowania substancją, ale raczej nie wzrostu sprzedaży czy ordynowania leków z deksametazonem poza lecznictwem szpitalnym – mówi mgr farm. Olga Sierpniowska, redaktor GdziePoLek.
Profesor Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, podkreśla, że jeszcze żadne wyniki badań na temat skuteczności leku nie zostały opublikowane. Przypomina też, że pod koniec marca Towarzystwo umieściło preparat na liście rekomendowanych substancji w leczeniu koronawirusa. – Jeśli to, co jest powiedziane w komunikacie, potwierdzi się w oficjalnej publikacji, będziemy mogli tylko z politowaniem pokiwać głową nad „przełomem”, a na pewno nie będziemy nic zmieniać. Anglicy potwierdzili to, co my zalecaliśmy – mówi prof. Flisiak.
Jego zdaniem jednak WHO nie powinna wypowiadać się w sprawie, opierając się na wstępnej analizie danych, która nie została jeszcze nawet zakończona. – Powinna poddać takie wyniki analizie niezależnych ekspertów – dodaje. I podkreśla, że informacja podana przez WHO może skutkować groźnym nadużywaniem glikokortykosteroidów przez mniej kompetentnych lekarzy i wywieraniem presji przez pacjentów na stosowanie deksametazonu. A lek – podkreśla prof. Flisiak – może być bardzo niebezpieczny, jeśli jest podawany bez kontroli. – Jego stosowanie ma sens w warunkach szpitalnych, u chorych podłączonych do respiratora. Podany wcześniej może nasilić replikację wirusa. Glikokortykosteroidy próbowano stosować w prawie każdej chorobie zakaźnej, także tych wirusowych – dodaje.
Resort zdrowia na razie nie robi żadnych zapasów ani nie kupuje leku. Szpitale już wcześniej, zgodnie z rekomendacjami, korzystały z preparatu u krytycznie chorych na COVID-19 pacjentów. Podobnie jak Arechin, Dexamethasone produkuje polska firma Adamed. Jak nas informuje, dla pacjentów covidowych dostarcza preparat do szpitali w całej Polsce za darmo.
W przeprowadzonym badaniu Recovery zaobserwowano, że podawanie deksametazonu u pacjentów wentylowanych mechanicznie zmniejszyło ryzyka zgonu z 40 proc. do 28 proc., natomiast u pacjentów wymagających tlenoterapii z 25 proc. do 20 proc. Stosowanie deksametazonu nie przynosiło dodatkowych korzyści u pacjentów z łagodnymi objawami, którzy nie wymagali wspomagania oddychania.
11,5 tys. pacjentów brało udział w badaniu skuteczności deksametazonu
175 w tylu szpitalach w Wielkiej Brytanii obserwowano pacjentów