Według najnowszych oficjalnych danych, w minioną niedzielę zmarło w Chinach z powodu zakażenia koronawirusem 2019-nCoV rekordowa liczba 97 pacjentów. W sumie dotąd zmarło 908 pacjentów, więcej niż z powodu SARS (zespołu ostrej niewydolności oddechowej), również wywołanej w 2002 r przez koronawirusa, ale innego typu.
W ocenie Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), wygląda na to, że liczba nowych zakażeń tym patogenem się „stabilizuje”. Nie oznacza to jednak, że osiągnęliśmy szczyt zachorowań – zastrzega WHO. Na takie stwierdzenie jest jeszcze za wcześnie.
Według chińskich służb sanitarnych, od wybuchu epidemii liczba wszystkich zakażeń koronawirusem 2019-nCoV w Chinach zwiększyła się do 40,2 tys., a ponad 187,5 tys. pacjentów jest pod obserwacją medyczną.
Patogen ten przedostał się już do co najmniej 27 krajów, ale jak dotąd jedynie w dwóch miejscach poza Chinami odnotowano dwa zgony wywołane tą infekcją: w Hongkongu i na Filipinach.
Do powstania wtórnego ogniska epidemii poza Chinami doszło w Niemczech, gdzie trzynaście osób zakaziło się od jednej Chinki. "Doszło tam nawet do zakażeń trzeciorzędowych, bo jeden z Niemców zakaził swych bliskich" – powiedział o pandemii PAP dr Paweł Grzesiowski, wykładowca Szkoły Zdrowia Publicznego CMKP, prezes Fundacji Instytut Profilaktyki Zakażeń.
Ostatnio u kolejnych czterech pacjentów w Wielkiej Brytanii stwierdzono zakażenie koronawirusem 2019-nCoV, co oznacza, że liczba potwierdzonych przypadków w tym kraju wzrosła do ośmiu - poinformowały w poniedziałek brytyjskie służby medyczne.
Wcześniej w Wielkiej Brytanii wykryto cztery przypadki koronawirusa - najpierw u dwóch obywateli Chin, a następnie u Brytyjczyka, który zaraził się podczas pobytu w Singapurze i podczas późniejszego pobytu we Francji przekazał wirusa kolejnym osobom.