Rozwój technologii i informacji wkracza coraz śmielej w nowe obszary naszego życia. Ewoluują w związku z tym zarówno formy przekazów reklamowych, hasła reklamowe , jak i sposoby jej prowadzenia. Przedsiębiorcy detaliczni prześcigają się w walce o pacjenta, posługując się coraz bardziej wyszukanymi metodami promocji. Czy jest jakaś granica dozwolonych prawem działań? Czy każde działanie marketingowe należy traktować jako przysłowiowe przekroczenie Rubikonu w kwestii ingerencji w ustawowe zakazy?
Dominika Chrabańska, adwokat w departamencie Life Science kancelarii KONDRAT i Partnerzy / Media

Otóż, odpowiedź brzmi – to zależy – od formy, treści, narzędzia marketingu, zastosowanych w procesie kreowania danej informacji.

Pierwsze z nich to korzystanie w placówkach aptecznych z zabiegów audiomarketingu czy aromamarkteingu polegającego na rozpylaniu zapachów przyjemnych lub wywołujących skojarzenie z miejscem, gdzie przygotowywane są leki w aseptycznych warunkach. Nie trzeba przy tym dodawać, że przykłady tych działań są dość szeroko komentowane wśród środowisk farmaceutycznych właśnie w kontekście zakazanej prawem reklamy apteki. W ocenie niektórych wspomniane praktyki zmierzają do budowania u klientów pozytywnego obrazu danego miejsca i skojarzeń z nim, zwiększają rozpoznawalność lokalu a co za tym idzie wiążą się nieodłącznie ze zwiększeniem sprzedaży towarów dostępnych w sprzedaży aptecznych.

Rzecz w tym, że Prawo farmaceutyczne w art. 94a określa jedynie dozwolony prawem zakres informacji, jakie mogą być dostępne publicznie wskazując, iż „nie stanowi reklamy informacja o lokalizacji i godzinach pracy apteki lub punktu aptecznego.”

Podejście orzecznicze organów inspekcji farmaceutycznej na tle w/w regulacji jawi się jako dość rygorystyczne i bezkompromisowe. O ile zupełnie zrozumiały jest cel, jak przyświecał legislatorom w toku prac nad wprowadzeniem do Prawa farmaceutycznego zakazu reklamy apteki, bo przecież apteka zajmuje szczególną pozycję na tle innych placówek użyteczności publicznej, to jednak, czy nie nadszedł już czas na to, aby nieco zliberalizować przepisy prawne w omawianym zakresie. Interesariusze sektora farmaceutycznego podkreślają dość często, że rozwojowi technologii informacyjnych i powstaniu Internetu towarzyszy prawo, które nie nadąża za zachodzącymi zmianami cywilizacyjnymi, czy gospodarczymi, co rodzi spory problem i stanowi dla niech duże wyzwanie w prowadzonej na co dzień działalności.

W nieco innym zaś stanie faktycznym Główny Inspektor Farmaceutyczny uznał, że usługa pozycjonowania stron internetowych aptek, punktów aptecznych lub innych stron, za pośrednictwem których są sprzedawane produkty lecznicze nie narusza zakazu reklamy apteki i jej działalności, pod warunkiem, że działaniom tym nie będzie towarzyszyć prezentacja treści zachęcających w jakikolwiek sposób do korzystania z usług konkretnej apteki.

W ocenie Głównego Inspektora Farmaceutycznego zespół czynności technicznych mających na celu poprawę kolejności wyświetlania w określonej wyszukiwarce informacji nt. stron internetowych aptek, punktów aptecznych lub innych stron, za pośrednictwem których są sprzedawane produkty lecznicze lub wyroby medyczne, nie naruszy zakazu reklamy aptek, o ile czynności te nie będą wiązały się z prezentowaniem informacji, których celem jest zachęta do nabycia oferowanych przez aptekę towarów lub skorzystania z określonych usług. Warto zapoznać się z pełną treścią decyzji Głównego Inspektora Farmaceutycznego.

Jak widzimy, dwa różne stany faktyczne i dwa zupełnie różne podejście interpretacyjne w kontekście reklamy apteki w oparciu o ten sam przepis prawny. Potwierdza to tylko słuszność twierdzenia, iż kwestie związane z reklamą aptek, czy samą reklamą produktu leczniczego wymagają pilnej interwencji legislacyjnej.
Prawo powinno wychodzić przecież naprzeciw realnym potrzebom obywateli, podążać za duchem czasu i być dostosowane do zmieniającej się rzeczywistości, bo tylko wówczas może spełniać swoją funkcję.

Dominika Chrabańska, adwokat w departamencie Life Science kancelarii KONDRAT i Partnerzy