Zabiegi związane z ingerencją w tkanki powłok skórnych powinny być wykonywane wyłącznie przez lekarzy.
Zdaniem Ministerstwa Zdrowia oznacza to, że np. zastrzyków z botoksu nie mogą robić osoby, które nie ukończyły studiów medycznych. Ponieważ dzieje się inaczej, resort zdrowia nie wyklucza doprecyzowania obowiązujących regulacji.
Obecnie nie ma takiej specjalizacji lekarskiej jak medycyna estetyczna. Pogłębiona wiedza i umiejętności lekarzy w tym zakresie nabywane są podczas szkolenia w dziedzinie chirurgii plastycznej oraz dermatologii i wenerologii. Z drugiej strony powszechne są sytuacje, że zabiegi, w których ma miejsce ingerencja w tkanki, wykonują kosmetyczki bądź kosmetolodzy.
– Dlatego nie wyklucza się podjęcia w toku nowelizacji ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty i przepisów wykonawczych do niej ponownej dyskusji na temat włączenia medycyny estetycznej do katalogu umiejętności lekarskich – deklaruje wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko w odpowiedzi na interpelację posła Pawła Kobylińskiego (PO).
Jak dodaje, w ramach tej noweli (której projekt przygotował powołany przez ministra zespół, złożony m.in. z rezydentów) resort planuje przegląd katalogu specjalizacji lekarskich i lekarsko-dentystycznych oraz uporządkowanie przepisów i dookreślenie katalogu umiejętności zawodowych lekarzy nabywanych w drodze certyfikowanego szkolenia podyplomowego. Jednocześnie wiceminister podkreśla, że ukończenie obecnie przez lekarza odrębnego komercyjnego szkolenia z zakresu medycyny estetycznej nie wiąże się z nadaniem tytułu specjalisty. Natomiast program specjalizacji w zakresie chirurgii plastycznej pozwala na uzyskanie przez lekarzy szczególnych kwalifikacji zawodowych związanych z chirurgią estetyczną wykonywaną w obrębie głowy i szyi, kończyn górnych, piersi, brzucha i kończyn dolnych. Podobnie specjaliści z dziedziny dermatologii i wenerologii nabywają wiedzę w zakresie m.in. przeprowadzania zabiegów z zastosowaniem wypełniaczy w obrębie skóry, z użyciem preparatów toksyny botulinowej, terapii fotodynamicznej chorób skóry, metod diagnostyki obrazowej chorób skóry (m.in. dermoskopia, kapilaroskopia, mikroskopia konfokalna, USG skóry) etc.
– Zatem w ramach katalogu specjalizacji znajdują się co najmniej dwie dziedziny, które przygotowują lekarzy do specjalistycznych zabiegów wykonywanych w ramach tzw. medycyny estetycznej – wskazuje wiceminister, jednocześnie zaznaczając, że tak pogłębionego zakresu wiedzy, jaki posiadają lekarze, nie uzyskują ani osoby kończące studia na kierunku kosmetologia, ani absolwenci szkół policealnych kształcących w zawodzie technika usług kosmetycznych, ani tym bardziej uczestnicy różnego rodzaju kursów kosmetycznych.
Specjaliści od dawna postulują, by kwestie te uregulować. Temu tematowi było poświęcone jedno z posiedzeń senackiej komisji zdrowia. Profesor Jerzy Strużyna, konsultant krajowy w dziedzinie chirurgii plastycznej, przekonywał na nim, że należy ustalić od podstaw zasady, obowiązki i ograniczenia w tzw. medycynie estetycznej. I podkreślał, że powikłania związane z wstrzykiwaniem kwasu hialuronowego czy botoksu są tragiczne.
Profesor Barbara Zegarska, która kieruje Katedrą Kosmetologii i Dermatologii Estetycznej w Collegium Medicum w Bydgoszczy UMK w Toruniu, mówiła, że na żadnym etapie kształcenia w tej dziedzinie nie upoważnia się do wykonywania tego typu zabiegów. Kosmetolog może jedynie współpracować z lekarzem. Przekonywała, że jeżeli ktoś chce wykonywać zabiegi związane z ingerencją w tkanki, musi skończyć medycynę. Poza tym, nawet najlepszy gabinet kosmetyczny nie spełnia warunków gabinetu zabiegowego. Lekarze, aby uzyskać pozwolenie na prowadzenie gabinetu, muszą spełnić odpowiednie wymogi, grozi im również odpowiedzialność związana z wykonywaniem zawodu medycznego, są kontrolowani przez samorząd. Takich obostrzeń nie ma na rynku usług kosmetycznych.