Trwa batalia o wydatki na leczenie zakażonych wirusem HIV. Resort zdrowia obcina środki na terapie i chce stosowania tańszych leków
DGP
Na leczenie osób z wirusem HIV pieniądze płyną bezpośrednio z Ministerstwa Zdrowia, które ustala tylko uśredniony limit wydatków na jednego pacjenta. Zdaniem resortu i części ekspertów leczenie antyretrowirusowe jest zbyt drogie. Jako dowód wskazują przede wszystkim dwa preparaty: starszą truvadę i nowszą descovy. Z wyliczeń ekspertów Agencji Oceny Technologii Medycznych (AOTM) wynikało, że cena tego drugiego leku jest ponad 33 razy wyższa niż pierwszego. Miesięczne koszty terapii innowacyjnym środkiem wynoszą 1,9–5,2 tys. zł (w zależności od leków skojarzonych). Koszt tańszej to 53,38 zł – 2,3 tys. zł.
– Pieniądze są marnotrawione. W większości państw leczy się truvadą i jej generykami, gdyż tylko 10 proc. pacjentów ma wskazania do terapii nowszym preparatem. W Polsce proporcje są odwrócone – większości pacjentów podaje się lek Descovy. To przekłada się na kilkadziesiąt razy wyższe wydatki przy podobnych efektach – mówi Krzysztof Kopeć, prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego.
Jak wynika z danych Krajowego Centrum AIDS, jeszcze w 2016 r. rocznie sprzedawało się 43,5 tys. opakowań truvady. W 2017 r. ani jeden pacjent nie był leczony tym preparatem. Sprzedaż leków generycznych o takim samym działaniu co truvada wyniosła 13 tys. Reszta chorych przeszła na nowy innowacyjny lek. To zaś podwyższyło koszty.
Obecnie resort zdrowia dąży do ich zmniejszenia. W tym roku przyznał 318 mln zł, o 2 mln mniej niż w ub.r. Ale programem zostanie objętych kolejnych 300 osób.
Aby mieć „podkładkę” do zmian, ministerstwo poprosiło AOTM o ocenę skuteczności leków dostępnych na rynku. Opina jest niejednoznaczna. Zdaniem resortu zdrowia wynika z niej, że oba preparaty dają taki sam efekt. Podobnie uważają przedstawiciele firm generycznych. – Nowy lek powinien być stosowany tylko u wybranych pacjentów mających określone wskazania kliniczne – mówi Kopeć.
Innego zdania jest dyrektor Krajowego Centrum ds. AIDS Anna Marzec-Bogusławska. – Jeżeli chodzi o skuteczność wirusologiczną, to owszem, oba preparaty mają niemal takie samo działanie. W innych aspektach są jednak ogromne różnice: począwszy od mniejszych działań niepożądanych, a skończywszy na niższej śmiertelności. Liczy się przede wszystkim dobro pacjenta, a trzeba pamiętać, że to choroba przewlekła, przy której leki bierze się do końca życia – tłumaczy.
I dodaje, że AOTM w jednoznaczny sposób wskazuje, że leki powinny być refundowane. – W samym programie jest zaznaczone, że chorzy powinni mieć dostęp do leczenia zgodnie z wytycznymi towarzystw naukowych, te zaś jednoznacznie wskazują na wyższość TAF (terapii m.in. descovy – red.) – tłumaczy.
Wszyscy są zgodni, że wydatki na leczenie należy obniżyć. – Leki są za drogie. Być może rozwiązaniem byłoby zmniejszenie uśrednionego limitu na jednego pacjenta. Obecnie wynosi on ok. 3,2 tys. zł. Mógłby zostać obniżony o 25–30 proc. To by zmusiło dostawców do obniżki cen – ocenia Anna Bogusławska-Marzec.
Resort zdrowia zastanawia się z kolei nad zlikwidowaniem dotychczasowego trybu finansowania i wpisania leków zwalczających wirus HIV na listy refundacyjne opłacane przez NFZ. Dzięki temu, jak tłumaczył wiceminister Sławomir Gadomski, który do tej pory zajmował się tym obszarem, firmy musiałyby przejść przez negocjacje cenowe i zgodziłyby się na obniżki.
Dlatego też resort wprowadził przejściową zmianę – i zamiast zakupów na rok zarządził przetargi co dwa miesiące. Jak przyznawał, było to wprowadzone z myślą o tym, że zmiany szybko wejdą w życie i uda się zamówić tańsze preparaty.