Podobno uwielbiał utwór Louisa Armstronga „What awonderful world”. Aprzecież światu, wktórym żył, daleko było do doskonałości. Najpierw na studiach wAkademii Medycznej wWarszawie, potem wSzpitalu Wolskim, wkońcu na salach operacyjnych Kliniki Kardiochirurgii Instytutu Kardiologii wAninie czy Wojewódzkiego Ośrodka Kardiologii wZabrzu codziennie spotykał się ze śmiercią, bezsensowną walką, wyrzutami sumienia, rozpaczą.
ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna
Był nie tylko genialnym kardiochirurgiem, ale przede wszystkim wizjonerem iinnowatorem. Aby to pojąć, trzeba zdać sobie sprawę, że wczasach, gdy zaczynał pracę, medycyna nie miała do zaoferowania pacjentowi zzawałem nic poza… szpitalnym łóżkiem ioczekiwaniem. Religa dokonywał transplantacji płuc iserc, rozwijał zaawansowane, nowatorskie procedury medyczne. Takich ludzi, wspektakularny sposób przerzucających pomost między śmiercią ażyciem, nazywa się bogami.
W nocy z4 na 5 sierpnia 1987 r. wsali operacyjnej zabrzańskiej kliniki, po wielogodzinnej, pionierskiej procedurze przeszczepiania serca, gdy jego asystent usnął wkącie ze zmęczenia, Religa przysiadł obok swego pacjenta, wpatrując się waparaturę monitorującą jego funkcje życiowe. Zdjęcie, które zrobił mu wówczas fotograf James Stanfield, ma dziś status ikony. Zostało uznane za jedną ze 100 najważniejszych fotografii whistorii magazynu „National Geographic” iutrwaliło jego międzynarodową sławę.
Los jest przewrotny. Profesor Religa –człowiek, który zawodowo zajmował się przywracaniem ludziom oddechu, zmarł na raka płuc. Był wielkim lekarzem inałogowym palaczem. Pacjent, którego operował owej sierpniowej nocy 1987 r., Tadeusz Żytkiewicz, przeżył go oosiemlat.

Zobacz, kto jeszcze znalazł się na naszej liście: