Tak uważa rzecznik praw pacjenta Bartłomiej Chmielowiec, który wydał wczoraj komunikat w sprawie nazw stanowisk dedykowanych prawom pacjenta, powoływanych w strukturach organizacyjnych poszczególnych placówek leczniczych. Jest on zdania, że nie należy nazywać ich „rzecznikami praw pacjenta” bądź określeniami bardzo zbliżonymi, ponieważ może to wprowadzać chorych w błąd co do faktycznej funkcji osoby pracującej na tym stanowisku, jej umocowania oraz zakresu kompetencji.
Bartłomiej Chmielowiec przypomina, że rzecznik, powołany na mocy ustawy z 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 1318 ze zm.), jest centralnym organem administracji rządowej właściwym w sprawach ochrony praw pacjentów. Nazwa ta jest zatem zarezerwowana dla tego właśnie organu i nie może być wykorzystywana przez inne osoby lub instytucje.
Przekonuje, że w kontaktach z pracownikiem danego szpitala lub innej placówki medycznej, który pracuje na stanowisku nazwanym jako „rzecznik praw pacjenta”, chorzy mogą odnieść mylne przekonanie, iż zwracają się do organu władzy publicznej lub jego pracownika. Jego zdaniem właściwą praktyką jest określanie takich funkcji jako „pełnomocnik do spraw praw pacjenta” lub podobnie.
Bartłomiej Chmielowiec zwraca też uwagę, że nieprawidłowe nazewnictwo pojawia się również w przekazach medialnych, w przypadkach, gdy formalnie szpital lub inna placówka medyczna ma w swojej strukturze organizacyjnej powołanego „pełnomocnika ds. praw pacjenta”, a osoba pracująca na tym stanowisku określana jest jako „rzecznik praw pacjenta”.
Stąd prośba właściwego rzecznika do kierowników podmiotów leczniczych oraz przedstawicieli mediów o zwrócenie uwagi na tę nieścisłość.