Żądanie pieniędzy za obecność rodzica to norma w większości placówek, które rekompensują sobie dodatkowe wydatki na prąd czy wodę. Minister zdrowia Łukasz Szumowski zapowiedział uregulowanie tej kwestii.
Dziecko ma prawo do tego, by w szpitalu towarzyszył mu jeden z rodziców – dziś już nikt nie ma co do tego wątpliwości, regulują to przepisy i rzadko zdarza się, by placówki to utrudniały. Problemem są z jednej strony warunki – nie na każdym oddziale dziecięcym jest miejsce dla rodziców. A z drugiej – opłaty, choć z reguły nie są to duże kwoty, przy dłuższym pobycie mogą stać się poważnym obciążeniem dla rodzinnego budżetu.
O uregulowanie tej kwestii od dawna apeluje rzecznik praw dziecka Marek Michalak. Kilkakrotnie wnioskował do ministra zdrowia o zniesienie przepisów pozwalających na pobieranie opłat lub chociaż ich ujednolicenie. W odpowiedzi na ostatnie wystąpienie resort zasugerował, by RPD zwrócił się do rzecznika praw pacjenta. To dobry adres, ponieważ Bartłomiej Chmielowiec popiera ten postulat. W grudniu, w wywiadzie dla DGP mówił, że opiekunowie powinni zostać zwolnieni z ponoszenia kosztów pobytu przy hospitalizowanym dziecku. Okazuje się, że obaj rzecznicy mają sojusznika w ministrze zdrowia Łukaszu Szumowskim. Również jego zdaniem obciążanie rodziców tymi kosztami jest niedopuszczalne. W zeszłym tygodniu zapowiedział uporządkowanie tej kwestii – resort chce jasno określić, za co nie wolno pobierać opłat.
Prawo pozwala kasować
Problem w tym, że przepisy na to pozwalają. Z jednej strony ustawa z 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta i rzeczniku praw pacjenta (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 1318, ze zm.) gwarantuje chorym prawo do kontaktu z bliskimi, z drugiej – jej art. 35 stanowi, że jeżeli skutkuje to kosztami dla podmiotu leczniczego, pacjent może być nimi obciążony.
Szpitale z tej możliwości skwapliwie korzystają. Pobierają opłaty za zużycie przez rodziców wody, prądu, sprzątanie. W niektórych trzeba płacić za wypożyczenie łóżka czy udostępnienie pokoju. Z reguły z opłat zwolnione są matki karmiące piersią. Większość placówek umożliwia rodzicom ubieganie się o zwolnienie z opłat lub ich zmniejszenie.
Prawa dziecka w szpitalu / Dziennik Gazeta Prawna
Tak jest np. w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka im. Jana Pawła II w Katowicach. – Rodzicie, którzy są w trudnej sytuacji finansowej, opiekujący się dzieckiem niepełnosprawnym lub przebywający w szpitalu bardzo długo, mogą wystąpić do dyrekcji o obniżenie bądź zniesienie opłaty. I robią to skutecznie – mówi Wojciech Gumułka, rzecznik prasowy tej placówki. Podkreśla, że nie zdarzyło się jeszcze, aby rodzic z powodów logistycznych nie mógł zostać z dzieckiem na noc.
Za noclegi w GCZD rodzice płacą od 6 do 26 zł, w zależności od standardu łóżka i wielkości sali. Podobne ceny obowiązują w innych placówkach. Przykładowo w Samodzielnym Publicznym Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie opłata wynosi 15,92 zł za dobę, za tydzień 78,02 zł, a za miesiąc 238,85 zł. Z kolei szpital pediatryczny w Bielsku-Białej pobiera 20 zł za dobę, jeśli osoba towarzysząca dziecku korzysta z łóżka, a jeśli nie – 8 zł. Opłat nie ma natomiast np. w szpitalach w Szczecinku czy Lidzbarku Warmińskim.
Nie ma prostej reguły, jeśli chodzi o ich pobieranie. Można by uznać, że są one bardziej uzasadnione w przypadku dużych szpitali pediatrycznych niż w placówkach, które mają jedynie oddziały dziecięce, bo w tych pierwszych opiekunów chcących zostać z dzieckiem będzie więcej. Jednak zarówno wśród jednych, jak i drugich znajdziemy placówki, które każą rodzicom płacić za pobyt, jak i takie, które z tego dobrowolnie rezygnują.
Tu przykładem może być Szpital Dziecięcy im. prof. Jana Bogdanowicza przy ul. Niekłańskiej w Warszawie. – Korzystanie z łazienek dla rodziców, pobyt w godzinach nocnych – to wszystko jest w pakiecie razem z chorym dzieckiem – mówi Mariusz Mazurek, rzecznik prasowy tej placówki. Jedynie korzystanie z wyżywienia szpitalnego wiąże się z opłatą.
– Nigdy nie robiliśmy symulacji, czy gdybyśmy zaczęli pobierać opłaty za wynajem łóżek czy ryczałtowo za wodę i prąd, to nasza sytuacja finansowa by się poprawiła. Obecnie nie odbiegamy pod tym względem od innych szpitali pediatrycznych w Polsce – dodaje.
Ciasnota i spanie na podłodze
Osobną kwestią są warunki w szpitalach. Coraz więcej z nich stara się, aby pobyt był jak najbardziej komfortowy – zarówno dla małego pacjenta, jak i jego opiekunów. Ale wiele zależy od warunków. Stołeczny Instytut „Pomnik – Centrum Zdrowia Dziecka” na niektórych oddziałach zapewnia kanapy i pokoje do spania, ale na innych nie ma takiej możliwości. Tam rodzice najczęściej śpią w sali, przynosząc sobie karimaty, łóżka polowe czy leżaki. Zarówno w tej, jak i w innych placówkach muszą one rano zniknąć.
Nie wszystkie szpitale pozwalają jednak na przynoszenie tego rodzaju sprzętu, tłumacząc, że blokuje on personelowi dostęp do łóżek pacjentów. Zabrania tego np. Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Krakowie. – Oddziały szpitala są zbyt ciasne, by zapewnić dodatkowe miejsca noclegowe dla opiekunów. Rodzic może więc czuwać przy dziecku na szpitalnych fotelach – tłumaczy placówka.
Podobny problem ma szpital im. prof. Bogdanowicza, znajdujący się w pomieszczeniach, które są pod ochroną konserwatora. – Te oddziały, które zostały zmodernizowane, są przystosowane do tego, żeby na salach były miejsca dla rodziców, ale są jeszcze i takie, które oczekują na zmodernizowanie, tam jest ciaśniej – mówi Mariusz Mazurek.
Problem dostrzegła Fundacja Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, która zaopatruje placówki w specjalne leżanki dla rodziców. – W zeszłym roku w wyniku 49. Konkursu Ofert WOŚP nabyliśmy ich 438, natomiast w tym roku zamierzamy zaopatrzyć się w ich większą liczbę. Dużo szpitali zwróciło się do nas z prośbą o taki zakup. Najpewniej w wiosennym konkursie ofert będzie to więc już kilka tysięcy – mówi rzecznik WOŚP Krzysztof Dobies.
Fundacja stawia warunek, że leżanki muszą być udostępniane rodzicom bezpłatnie. – Natomiast nie możemy ingerować w to, czy szpitale pobierają innego rodzaju opłaty w związku z pobytem rodziców. Choć chcielibyśmy, żeby mogli przebywać z dziećmi bezpłatnie. Ale nie jest to prosta sprawa. Jeśli szpital uznaje, że obecność rodzica generuje dodatkowy koszt, musimy to uszanować – dodaje.
Choć WOŚP tego nie wymaga, to jednak otrzymanie od fundacji takiego sprzętu skłania szpitale do zmiany polityki. Wojewódzki Szpital Zespolony im. Stanisława Rybickiego w Skierniewicach, który obecnie pobiera od rodziców 20 zł, jest właśnie w trakcie znoszenia tej opłaty. Jak opowiada rzecznik placówki Paweł Bruger, szpital ma wkrótce otrzymać leżanki i w związku z tym chce zwolnić rodziców z opłat. Zwraca przy tym uwagę, że jest to również zgodne z zaleceniami rzecznika praw pacjenta.