Zdaniem inspekcji farmaceutycznej promowanie oferowanych produktów przy użyciu płatnych narzędzi firmy Google jest dozwolone. A to może być furtka pozwalająca uniknąć surowych kar.
Mazowiecki wojewódzki inspektor farmaceutyczny umorzył postępowanie w sprawie możliwości naruszenia przez przedsiębiorcę zakazu reklamy aptek (o którym mowa w art. 94a ustawy z 6 września 2001 r. – Prawo farmaceutyczne; t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 2211 ze zm.). Podmiot ten prowadził reklamę sprzedaży wysyłkowej preparatu dostępnego na stronie apteki internetowej, wykorzystując do tego AdWords – płatne narzędzie Google, pozwalające na wyświetlanie linków sponsorowanych w wynikach wyszukiwania wyszukiwarki i na stronach współpracujących w ramach programu Google AdSense. Dzięki temu, że przedsiębiorca wykupił promocję, link do informacji o preparacie na stronie jego apteki internetowej był wysoko pozycjonowany. W efekcie klienci, którzy poszukiwali danego preparatu w sieci, mogli go zobaczyć wysoko na liście rezultatów wyszukiwania.
Chodzi o suplementy
Inspektor farmaceutyczny uznał, że taki sposób promocji nie łamie zakazu reklamy aptek. Uzasadnił swoją decyzję tym, że wyniki wyszukiwania, jakie otrzymywali internauci, odnosiły się wyłącznie do suplementów diety, nie zaś bezpośrednio do apteki czy też leków. Ponadto – jak zauważył organ nadzoru – sama firma Google wymaga od przedsiębiorców prowadzących sprzedaż wysyłkową, by umieszczali przy reklamie adres strony internetowej w wynikach wyszukiwania. I rzeczywiście: Google stawia wiele wymogów firmom, które chcą promować się przy użyciu narzędzi AdWords. Muszą np. zostać zweryfikowane przez Google’a (podmiot otrzymuje wówczas certyfikat dający możliwość korzystania z AdWords). Stawia też specyficzne wymogi aptekom: zakazuje promowania leków, niezatwierdzonych suplementów diety, produktów zawierających efedrynę czy sterydy anaboliczne.
Interpretacja inspekcji farmaceutycznej oznacza, że apteki internetowe mogą bez przeszkód promować sprzedawane przez siebie zarejestrowane w obrocie suplementy diety i przy reklamie umieszczać linki do strony, na której można znaleźć także innego rodzaju produkty.
Aptekarze są jednak zdziwieni powstałą w ten sposób furtką. – AdWords to narzędzie reklamowe. Tak brzmi jego oficjalny opis i definicja. Jeśli zatem apteka internetowa używa go, by promować w wynikach wyszukiwania Google produkty dostępne w jej asortymencie, to robi to tylko w jednym celu – by użytkownik dokonał zakupu tego produktu właśnie w tej aptece. Do której zostanie zresztą przekierowany po kliknięciu na sponsorowany wynik wyszukiwania – mówi Łukasz Waligórski, członek Naczelnej Rady Aptekarskiej, a także redaktor naczelny magazynu „Mgr.farm”. Porównuje ten sposób do publikacji w lokalnych gazetach listy aptek, w których znajduje się określona seria suplementów diety, i podkreślenia placówki znajdującej się na szczycie listy.
Zaskoczony decyzją inspekcji farmaceutycznej jest też adwokat Dominik Jędrzejko, partner w kancelarii Kaszubiak Jędrzejko. Podkreśla, że inspekcja bardzo restrykcyjnie podchodzi do kwestii łamania zakazu reklamy aptek, karząc podmioty nawet za kolorowe nalepki na produktach wskazujące, że są one danego dnia w niższej cenie. Przypomina również, że sądy do tej pory interpretowały zakaz reklamy aptek bardzo szeroko. Naczelny Sąd Administracyjny orzekł np. (wyrok z 5 marca 2015 r., sygn. akt II GSK 54/14), iż „reklamą apteki jest każdego rodzaju informacja, której celem jest zachęta do nabycia oferowanych przez aptekę towarów i która w taki sposób jest odbierana przez klientów”.
– Reklamą działalności apteki może być więc każde działanie zmierzające do zwiększenia sprzedaży. A takim niewątpliwie jest reklama AdWords – wskazuje mec. Jędrzejko. Podobnie ocenia też promowanie aptek internetowych poprzez przeglądarki cenowe. Koszt takiej promocji wynosi od kilku do kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie, opłatę pobiera się za każde kliknięcie internauty w reklamę – niezależnie od tego, czy nabył później jakiś produkt u przedsiębiorcy, czy też nie.
Czy interpretacja się utrzyma
Jednocześnie mec. Jędrzejko zaznacza, że nie spotkał się do tej pory z decyzją inspekcji farmaceutycznej, która nakładałaby karę na aptekarza za reklamę AdWords bądź używanie porównywarek cenowych. Mimo że do urzędów wpływało w ostatnich latach wiele skarg na takie działania właścicieli aptek. – Być może wynika to z braku zrozumienia przez niektórych inspektorów zagadnień związanych z promocją przy użyciu tego typu kanałów reklamowych. Albo też urzędnicy zdają sobie sprawę, że w sądzie trudno byłoby im wykazać bez cienia wątpliwości, że opłacenie AdWords czy porównywarki cenowej stanowi złamanie zakazu reklamy aptek – przypuszcza mec. Jędrzejko.
Przypomnijmy: zgodnie z art. 129b prawa farmaceutycznego karze pieniężnej w wysokości do 50 tys. zł podlega prowadzący reklamę apteki, punktu aptecznego, placówki obrotu pozaaptecznego oraz generalnie ich działalności. Karę nakłada wojewódzki inspektor farmaceutyczny w drodze decyzji. Przy ustalaniu jej wysokości uwzględnia się w szczególności okres, stopień oraz okoliczności naruszenia przepisów ustawy oraz, ewentualnie, uprzednie naruszenie przepisów.