Aby zdjąć z lekarzy i pielęgniarek większość czynności administracyjnych, potrzebne jest stworzenie nowego zawod u. Wiele się mówi w tym kontekście o sekretarkach medycznych, ale obowiązki te mogliby częściowo przejąć koderzy medyczni
Dziennik Gazeta Prawna
Minister zdrowia Łukasz Szumowski już na początku swojego urzędowania zapowiedział odciążenie lekarzy od obowiązków związanych z biurokracją. Jest to też element porozumienia, które na początku lutego zawarł z rezydentami. Zapisano w nim, że resort przygotuje przepisy umożliwiające wprowadzenie w placówkach medycznych stanowiska sekretarki-asystenta medycznego, który przejmie tego typu obowiązki lekarzy i pielęgniarek. Jednocześnie zostaną ustanowione normy zatrudnienia.
Zawód sekretarki medycznej istnieje i już teraz wyręczają one biały personel w wielu czynnościach związanych z administrowaniem. Ale nie tylko one. Również koderzy medyczni odciążają lekarzy i pielęgniarki, ewidencjonując wykonaną przez nich pracę w postaci kodów rozpoznań (ICD-10) i procedur medycznych (ICD9 CM). Oba te zawody mogłyby stać się zapleczem kadrowym dla nowej profesji.
Koder, czyli kto?
Czym właściwie zajmują się koderzy? Przede wszystkim kodowaniem procedur, dzięki czemu możliwe jest właściwe rozliczanie świadczeń z płatnikiem. Zawód ten od wielu lat funkcjonuje w krajach, w których statystyka medyczna oraz finansowanie świadczeń odbywa się w oparciu o system Diagnosis Related Groups – DRG (w Polsce jednorodne grupy pacjentów – JGP). Od kilku lat istnieje Polskie Towarzystwo Koderów Medycznych (PTKM), które zabiega o rejestrację tego zawodu.
– Faktycznie, z uwagi na fakt, że nie mamy w Polsce wielu koderów medycznych, ich role w szpitalach pełnią sami lekarze i pielęgniarki (co jest marnotrawieniem ich potencjału intelektualnego) lub „nieoficjalnie”, bez regulacji prawnych w tym zakresie – sekretarki medyczne – opowiada dr Michał Chrobot, prezes PTKM. Dodaje jednak, że ta grupa zawodowa ma w swoich obowiązkach przede wszystkim nadzór nad organizacją oraz kompletnością dokumentacji medycznej. Dlatego też nie można postawić znaku równości pomiędzy koderem medycznym a sekretarką medyczną, chociaż w obecnym kształcie systemu kompetencje obu zawodów się przenikają.
Rafał Janiszewski, właściciel kancelarii specjalizującej się w ochronie zdrowia, która m.in. prowadzi szkolenia dla przyszłych koderów, zwraca jednak uwagę, że gros z nich to de facto sekretarki medyczne, które często są biegłymi znawcami zasad rozliczania świadczeń z NFZ i nie są im obce klasyfikacje ICD-10 i ICD-9. Robią to jednak trochę nieformalnie. I często za najniższą płacę.
Kto wyręczy lekarza?
Zdaniem Rafała Janiszewskiego nowa grupa zawodowa, która miałaby odciążyć biały personel, mogłaby opierać się właśnie na koderach. – To mógłby być dobry kierunek, bo zmierzamy w stronę informatyzacji. Kodowanie świadczeń oparte jest o dokumentację medyczną. To są czynności, które można by skupić w zakresie obowiązków jednej osoby, która zbierze informacje z procesu diagnostyczno-terapeutycznego, zdokumentuje je w systemie i jest w stanie rozliczyć z płatnikiem – przekonuje.
W jego opinii jest to także kierunek rozwoju dla sekretarek medycznych – trzeba skorzystać z ich potencjału, umożliwić kształcenie, umiejscowić w systemie i dać zawód z perspektywą rozwoju.
Niezależnie jednak od tego, jak nazwiemy nową profesję i kto będzie stanowił jej trzon, trzeba wiele kwestii uregulować.
– Przed ministrem zdrowia zadanie polegające na powołaniu i osadzeniu w obowiązujących aktach prawnych „nowych” zawodów pomocniczych, określenie ich kompetencji oraz uprawnień, jak również zasad współpracy i faktycznego nadzoru ze strony personelu medycznego – mówi Michał Chrobot. Wskazuje, że należy przede wszystkim uregulować dostęp tych osób do danych wrażliwych zawartych w dokumentacji pacjentów, ich ewentualną obecność podczas udzielania świadczeń czy możliwość „faktycznego sporządzania” dokumentacji za personel medyczny (np. przepisywanie z dyktafonu czy wpisywanie danych do systemu bezpośrednio przy lekarzu, dyktującym wpis podczas badania pacjenta).
Na te same kwestie zwraca uwagę Rafał Janiszewski. – Obecnie wpisów w dokumentacji mogą dokonywać tylko osoby posiadające wykształcenie medyczne, w związku z udzielanym świadczeniem. Osoby wykonujące czynności pomocnicze zajmują się dokumentacją w zakresie organizacyjnym, porządkowym. Natomiast to, o co tak naprawdę chodzi i lekarzom, i pielęgniarkom, to tworzenie dokumentacji – mówi.
Potwierdzają to głosy ze środowiska. – Taka osoba mogłaby asystować w czynnościach medycznych, a jednocześnie wykonywać czynności pomocnicze, to znaczy wypełnić dokumentację, notować, gdy lekarz wykonuje pewne procedury. Albo lekarz mógłby rejestrować badanie, a ktoś przenosiłby to do dokumentacji. W mojej specjalności, która jest specjalnością zabiegową, zdecydowanie skróciłoby to czas pracy – przyznaje Zyta Kaźmierczak-Zagórska, wiceprezes NRL.
Konieczne jest zatem albo stworzenie zawodu medycznego, który otrzyma nowe kompetencje, albo taka zmiana przepisów, która da uprawnienia osobom, które już i tak faktycznie go wykonują.
– Rozwiązań prawnych jest sporo, ale i tak ustanowienie zawodu jest konieczne – ocenia Rafał Janiszewski. A w tym celu, jak podkreśla, niezbędna jest gruntowna zmiana wielu przepisów. Tylko te dotyczące dokumentacji są zdefiniowane w ponad 100 aktach prawnych.