Rezydenci (czyli lekarze specjalizujący się za pieniądze z resortu zdrowia) od poniedziałku prowadzą głodówkę. Chcą podwyższenia nakładów na ochronę zdrowia oraz podniesienia wynagrodzeń dla medyków podczas specjalizacji. Rozmowa, mimo nowych obietnic, nie przyniosła skutków.
- Nasze postulaty nie zostały spełnione – mówi Łukasz Jankowski, wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów. I dodaje, że protest będzie kontynuowany.
Podczas pierwszego spotkania tydzień temu, jeszcze przed rozpoczęciem strajku, minister zdrowia obiecał podwyżki dla sześciu specjalizacji: z chirurgii ogólnej, chorób wewnętrznych, medycyny rodzinne, ratunkowej, pediatrii ii psychiatrii. Ministerstwo zdrowia przekonuje, że chodzi o zachęcenie lekarzy do specjalizacji w tych dziedzinach bo tu jest największy deficyt specjalistów. Teraz dodał kolejne trzy specjalizacje.
Lekarze, którzy od tego roku zaczęliby kształcenie w tych dziedzinach, otrzymaliby zamiast dotychczasowych 3,7 tys. brutto miesięcznie – 4,9 tys. zł brutto.
To jednak zdaniem rezydentów nadal propozycja tylko dla wybranej grupy. I nie spełnia oczekiwań całego środowiska. – Ministerstwo zdrowia również nie spełni naszych postulatów dotyczących zwiększenia nakładów na służbę zdrowia do 6,8 proc. w ciągu trzech lat – mówi Jankowski. Konstanty Radziwiłł przekonuje, że do roku 2025 nakłady zostaną podniesione do 6 proc. PKB, a obecne oczekiwania rezydentów są nierealne do spełnienia.
Rezydentów wspiera całe środowisko lekarskie. Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Maciej Hamankiewicz napisał w liście do rezydentów, że „wszyscy identyfikujemy się ze zgłaszanymi przez Was postulatami”.