Bardzo drogie operacje alloplastyki, na które czeka się latami, trzeba wykonywać ponownie, bo niektóre placówki zlecają ich tak mało, że lekarze nie mają wprawy. Ministerstwo chce to zmienić.
Bardzo drogie operacje alloplastyki, na które czeka się latami, trzeba wykonywać ponownie, bo niektóre placówki zlecają ich tak mało, że lekarze nie mają wprawy. Ministerstwo chce to zmienić.
/>
Polacy coraz częściej potrzebują wymiany stawu kolanowego czy biodrowego. To efekt nie tylko starzenia się społeczeństwa, ale też tego, że operowane są coraz młodsze osoby. Kolejki więc rosną. W zeszłym roku np. alloplastykę stawu kolanowego wykonano u blisko 20 tys. chorych, a czekających było aż 99,17 tys. Część z nich do szpitala wróci z powodu niewłaściwej opieki. Tymczasem dobrze przeprowadzony zabieg połączony m.in. z rehabilitacją daje duże szanse, że pacjent nie tylko wróci do samodzielności, ale też będzie kontynuował pracę zawodową. Czemu więc tak się nie dzieje?
Po pierwsze operacje realizują różne placówki i różni lekarze, a im mniej operacji, tym mniejsza wprawa i rosnące ryzyko różnych powikłań. Po drugie, chorzy po wyjściu ze szpitala tygodniami lub miesiącami czekają na dalsze leczenie i rehabilitację, a efekt kosztownej hospitalizacji jest wytracany.
– Jeżeli operujemy rzadko, to zespół nie ma wprawy np. w odpowiednim ustawieniu panewki protezy. Rośnie więc ryzyko powikłań czy nawet konieczności reperacji – przyznaje dr Mieczysław Błaszczyk, dyrektor naczelny Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego im. Prof. Adama Grucy w Otwocku, gdzie realizowane jest najwięcej operacji alloplastyk stawu biodrowego w Polsce. – Ten, kto operuje raz czy dwa razy w miesiącu, nigdy nie będzie w tym dobry – dodaje.
Czyszczenie systemu
W Polsce jednak nie uwzględniano tego, ile zabiegów i z jaką skutecznością realizuje je placówka czy zespół. Pod naciskami ekspertów postanowiono to zmienić, ale Ministerstwo Zdrowia, robiąc krok w dobrym kierunku, poszło na skróty. Ustaliło, że szpital, by zyskać kontrakt z NFZ, będzie musiał wykonywać co najmniej 75 totalnych alloplastyk stawu biodrowego oraz przynajmniej 50 alloplastyk stawu kolanowego. To niewiele, ale potem przyszła refleksja, że choć jakość wzrośnie, dostępność świadczenia może spaść.
Na wniosek konsultanta krajowego w dziedzinie ortopedii i traumatologii narządu ruchu obniżono wymagania dla ośrodka udzielającego świadczeń endoprotezoplastyki stawu biodrowego i kolanowego w zakresie wykonania rocznej liczby zabiegów z co najmniej 75 totalnych alloplastyk stawu biodrowego na 60, a także z co najmniej 50 alloplastyk stawu kolanowego na 40 – informuje nas Ministerstwo Zdrowia. Dodatkowo obniżono liczbę wymaganych 30 operacji rewizyjnych endoprotezy stawu biodrowego lub kolanowego do 20, jednocześnie wydłużając okres ich rozliczania z jednego roku na trzy lata. Czyli szpital może wyrobić normę np. w jednym roku. Przepisy weszły w życie 1 lipca 2016 r., ale dodano okres przejściowy. Nowe warunki realizacji świadczenia będą miały zastosowanie do świadczeń udzielanych od 1 stycznia 2018 r. W praktyce będzie to dotyczyć postępowań o zawarcie umów od tego dnia (co może jeszcze przedłużyć obecne zasady).
Szkopuł w tym, że liczba wykonanych operacji jest nie do końca miarodajna. Szpital może ich wykonywać wiele, ale rękami wielu lekarzy i efektu skali nie ma. Poza tym są zespoły lekarzy i pielęgniarek, które operują w kilku szpitalach i mają dużą wprawę. Ale na poziomie jednej placówki tego nie widać. – Powinniśmy więc liczbę operacji odnosić nie do konkretnej placówki, a lekarza oznaczonego jako specjalisty opisanego numerem prawa wykonywania zawodu – mówi Małgorzata Gałązka-Sobotka z Uczelni Łazarskiego, która zasiadając w Radzie NFZ, wiele razy podejmowała ten temat.
Zmora kolejek
Kolejną kwestią, która źle rokuje dla pacjentów, jest długi okres oczekiwania na zabieg. Nie są to operacje ratujące życie, więc nie trzeba wykonać ich natychmiast, ale kolejki sięgające nawet kilka lat powodują, że u części osób stan się pogarsza, a poza tym często przebywają na zwolnieniach lekarskich. – Niestety wysokość kontraktu powoduje, że nie jesteśmy w stanie przyjąć ich więcej. Mamy kadrę, sprzęt i średnio 100 wolnych łóżek dziennie. Moglibyśmy realizować o około jedną piątą operacji więcej – dodaje dyrektor Błaszczyk.
Co ciekawe, jego szpital w Otwocku umożliwia zapisanie się w kolejki do różnych operatorów, a przy okazji informuje, ile trzeba czekać. – Najwięcej chętnych oczekujących na endoprotezę stawu kolanowego jest do prof. Kowalczewskiego i tam terminy to około cztery lata. W innych oddziałach taką samą operację można mieć wykonaną już po pół roku – mówi szef otwockiego szpitala.
Kompleksowa opieka czeka
Fundamentalną sprawą jest również taka opieka nad pacjentem po operacji, by mógł samodzielnie się poruszać, a najlepiej pracować zawodowo. Służyć temu miała koordynowana opieka, której uruchomienie resort zdrowia zapowiadał ponad rok temu. Szpital dostawałby dodatkowe pieniądze, pod warunkiem że zapewni konsultacje przed operacją i po niej, a dodatkowo m.in. pomoc fizjoterapeuty. Poprawi też zabieg, gdyby okazało się to potrzebne.
Ministerstwo przygotowało projekt rozporządzenia w sprawie kompleksowej opieki nad pacjentem po operacji endoprotezoplastyki, ale w natłoku prac utknął w martwym punkcie, choć oficjalnie resort poinformował nas, że analizowane są uwagi z konsultacji wewnętrznych. Program w tej sprawie jest właściwie gotowy. Rok temu Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji wydała pozytywną rekomendację, by włączyć go w koszyk świadczeń gwarantowanych.
– W przypadku endoprotezoplastyki stawu biodrowego trudno w ogóle mówić o świadczeniu zdrowotnym bez zintegrowania zabiegu z rehabilitacją, która jest nieodłącznym elementem procesu leczniczego – podkreśla Gałązka-Sobotka.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama