Wysokie kary, szybka egzekucja i możliwość natychmiastowego wstrzymania emisji – tak resort zdrowia zamierza walczyć z nierzetelnymi spotami medykamentów.
Wysokie kary, szybka egzekucja i możliwość natychmiastowego wstrzymania emisji – tak resort zdrowia zamierza walczyć z nierzetelnymi spotami medykamentów.
/>
Eksperci z zespołu ds. wypracowania regulacji dotyczących reklamowania środków medycznych (powołany on został przez ministra zdrowia w czerwcu br.) właśnie zakończyli prace. I przedstawili ich efekty Konstantemu Radziwiłłowi. Poznaliśmy końcowe rekomendacje fachowców, które – jak nieoficjalnie przyznaje resort – niebawem powinny przełożyć się na inicjatywę legislacyjną ministra.
Podstawowe pytanie, na które musieli odpowiedzieć eksperci ministerialnego zespołu, brzmiało: czy w ogóle potrzebne są jakieś zmiany w prawie? A jeśli tak, to czy powinny się one opierać na ograniczeniu reklam leków bądź nawet wprowadzeniu całkowitego ich zakazu?
W pierwszej z tych kwestii nikt nie miał żadnych wątpliwości. Specjaliści byli zgodni: obecny rynek reklamy leków i suplementów jest chory i wymaga pilnego leczenia. Ale już w kwestii metod tego leczenia zdania okazały się podzielone. Część fachowców opowiadała się za wprowadzeniem całkowitego zakazu reklamy. Inni twierdzili, że wystarczy lepszy nadzór nad przekazem, który trafia do Polaków. Ostatecznie wygrała ta druga opcja.
„Pomimo daleko idących propozycji (...) zmierzających w kierunku wprowadzenia bezwzględnego zakazu reklamy (...) takie rozwiązanie pozostaje w konflikcie do konstytucyjnej zasady swobody działalności gospodarczej oraz prawa unijnego” – czytamy w oficjalnie przyjętym dokumencie.
Część ekspertów twierdzi jednak, że powoływanie się w tym przypadku na regulacje UE to błąd. – Osoby mówiące, że radykalne ograniczenia są niedopuszczalne w świetle prawa unijnego, mylą się. Traktat pozwala każdemu z krajów członkowskich swobodnie realizować własną gospodarkę lekową – wskazuje mgr farm. Walenty Zajdel, przewodniczący komisji ds. aptek szpitalnych Okręgowej Izby Aptekarskiej w Krakowie.
Tak czy inaczej całkowitego zakazu nie będzie. Jak więc przeciwdziałać bombardującym obywateli reklamom, które często wprowadzają w błąd? W ocenie ministerialnego zespołu najlepszym narzędziem do tego będą kary. Oraz ich szybka egzekucja.
– Obecnie bolączką jest to, że nierzetelni reklamodawcy nie ponoszą dotkliwych konsekwencji. Postępowania trwają zdecydowanie zbyt długo i kończą się karami niewspółmiernymi do przewinień – twierdzi Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Izby Aptekarskiej.
Z tą opinią zgadza się m.in. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. W piśmie wiceprezes Doroty Karczewskiej adresowanym do ministra Radziwiłła dotyczącym zmian czytamy, że nadzór nad reklamą suplementów diety „nie jest wystarczająco efektywny, przede wszystkim z uwagi na zbyt niski limit kar nakładanych na przedsiębiorców naruszających przepisy”. To zaś w ocenie urzędu powoduje, że biznes wlicza ewentualne kary w koszty prowadzonych kampanii reklamowych.
– Z uwagi na skalę naruszeń oraz ich możliwe skutki organy Państwowej Inspekcji Sanitarnej powinny mieć możliwość nałożenia na naruszającego przedsiębiorcę kary pieniężnej w wysokości do 10 proc. obrotu osiągniętego w roku obrotowym poprzedzającym rok nałożenia kary – sugeruje Dorota Karczewska. A eksperci od prawa farmaceutycznego tej propozycji przyklaskują, wskazując jednocześnie, że analogiczny przepis powinien dotyczyć reklamy leków.
Walenty Zajdel zwraca uwagę, że model wysokich kar administracyjnych sprawdza się na całym świecie. – Jednemu z potentatów rynkowych w USA kazano zapłacić 2 mld dol. kary. Jedną z jego reklam uznano za nierzetelną, a jednocześnie był to już trzeci przypadek naruszenia przepisów – wskazuje ekspert.
Efekt? Na Zachodzie rynek reklamy leków się cywilizuje. A u nas ciągle mamy Dziki Zachód. Same kary finansowe nie są w stanie tego zmienić. – Najwyższy czas przyjrzeć się także temu, co jest reklamowane. Wiele leków do niedawna sprzedawanych na receptę teraz można kupić bez recepty. I są one promowane w telewizji – komentuje Marek Tomków. Dodaje, że chora jest sytuacja, w której prawodawca pozwala nam swobodnie kupić w aptece tylko jedną buteleczkę syropu na kaszel, ale już nic nie stoi na przeszkodzie, by ten sam syrop był bez przerwy reklamowany w telewizji.
Z naszych informacji wynika, że przy okazji prac nad projektem nowelizacji prawa farmaceutycznego i niektórych innych ustaw resort zdrowia przyjrzy się i tej sprawie. Bo zmiany muszą być fundamentalne. Wprowadzona zostanie m.in. możliwość natychmiastowego wstrzymania reklamy, gdy ustalony organ administracji uzna, że spot może wprowadzać odbiorców w błąd.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama