Przydałyby się korekty w obowiązujących przepisach, ale największy kłopot jest z egzekwowaniem już istniejącego prawa. Tak do sprawy ewentualnych zmian w ustawie o imprezach turystycznych podchodzą eksperci.

Temat odżył po katastrofie polskiego autokaru zmierzającego do Medjugorie.
Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego ustalił, że biuro podróży, które zorganizowało wycieczkę, działało bez wymaganego prawem wpisu do rejestru organizatorów turystyki.
Właściciel biura bronił się, że był tylko agentem legalnie działającego podmiotu (taki agent nie musi mieć własnego wpisu) – biura Motyl. Z kolei właściciele Motyla oświadczyli, że nie organizowało ono tragicznej w skutkach pielgrzymki.
Sprawę wyjaśni prokuratura, gdyż za organizowanie imprez turystycznych bez wpisu grozi do trzech lat pozbawienia wolności.

Wpis do rejestru chroni klienta?

W mediach pojawił się ogrom informacji, które sprowadzały się do pytania: jak to możliwe, że biuro U Brata Józefa działało bez wpisu? Politycy i komentatorzy zastanawiają się też, jak należy zmienić przepisy, by ograniczyć ryzyko tragicznych wydarzeń w przyszłości.
– Większy problem widzę w praktyce stosowania przepisów niż w nich samych – uważa jednak dr Piotr Cybula, radca prawny specjalizujący się w prawie turystycznym, który prowadzi bloga: Prawoturystyczne.com.
Jego zdaniem już teraz istnieje wiele mechanizmów ochronnych zwłaszcza w ustawie o imprezach turystycznych i powiązanych usługach turystycznych (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 511) oraz w ustawie o ochronie konkurencji i konsumentów (t.j. Dz. U. z 2021 r. poz. 275.), które mogą być lepiej wykorzystywane przez organy kontrolne.
Sam wpis do rejestru (zgodnie z art. 22 ust. 2 ustawy o imprezach turystycznych i powiązanych usługach turystycznych jest to rejestr organizatorów turystyki i przedsiębiorców ułatwiających nabywanie powiązanych usług turystycznych; prowadzą go marszałkowie województw), zdaniem eksperta, nie gwarantuje przecież przestrzegania przepisów przez touroperatora.
3,96 mln klientów wyjechało w 2021 r. z biurami podróży. To o 265 proc. więcej niż rok wcześniej, ale o 49 proc. mniej niż w 2019 r.
4305 do takiej liczby (z 4350) w 2021 r. zmniejszyła się liczba organizatorów turystyki na polskim rynku (według danych Turystycznego Funduszu Gwarancyjnego)
– W tym kontekście bardzo mi się nie podoba komunikat Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego, z którego wynika, że kontrole marszałka „dają gwarancję jakości oferowanych usług”. Podobnie nie uważam za trafne tego, co napisało Ministerstwo Sportu i Turystyki, że wpis do rejestru organizatorów turystyki „jest gwarancją oferowanych przez niego usług na odpowiednim poziomie, z dbałością o jakość i bezpieczeństwo gości” – zauważa dr Piotr Cybula.
Bo przecież, jak podkreśla prawnik, życie pokazuje, że touroperatorzy są różni – jedni działają bardziej, a inni mniej zgodnie z prawem.
Sam wpis do rejestru, o którym dziś wszyscy mówią, oznacza zaś m.in., że podróżny powinien mieć zapewnioną ochronę na wypadek niewypłacalności przedsiębiorcy – co w przypadku tragedii nie ma istotnego znaczenia.
– Brak wpisu do takiego rejestru nie oznacza, że nikt nie odpowiada wobec poszkodowanych osób i ich rodzin. W zależności od ustaleń okoliczności organizacji wyjazdu udzielona zostanie odpowiedź na pytanie kto, na jakiej podstawie i w jakim zakresie taką odpowiedzialność będzie ponosił. Kluczowa w tej sprawie będzie ocena odpowiedzialności przewoźnika i jego ubezpieczyciela (OC) – wyjaśnia dr Cybula.

Brak kontroli przyczyną rosnącej szarej strefy

Piotr Cybula przyznaje, że przepisy mające na celu zredukowanie szarej strefy w założeniu miały działać lepiej.
– Przede wszystkim nie ma widocznego oddziaływania na ten rynek ze strony Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów – twierdzi ekspert. I dodaje, że przecież nie jest tak, że mamy szarą strefę, a po drugiej stronie rewelacyjnie działających organizatorów turystyki.
– Ze strony touroperatorów pojawiają się praktyki stanowiące naruszenie prawa, które czasem mają charakter systemowy i nie widać, by cokolwiek się zmieniało w tym zakresie. Tak jest chociażby z uchylaniem się od odpowiedzialności ze strony touroperatorów za podwykonawców, np. linii lotniczych. 10–15 lat temu UOKiK niemal każdego roku publikował raporty, organizował konferencje, poruszał kwestie klauzul niedozwolonych. To oddziaływanie było, może nawet aż za bardzo – przypomina Piotr Cybula.
UOKiK jednak nie ma sobie nic do zarzucenia. Małgorzata Cieloch, rzeczniczka urzędu, zaznacza, że zagadnieniem szarej strefy w turystyce zajmują się marszałkowie województw.
UOKiK zaś bada działalność biur podróży.
– Nasze działania dotyczą klauzul i ewentualnych nieuczciwych praktyk rynkowych. Właśnie w tym tygodniu szykujemy podsumowanie jednego z ostatnich naszych projektów dotyczących biur podróży – informuje Cieloch.
Urzędu broni też adwokat Krzysztof Witek, senior associate w kancelarii Traple Konarski Podrecki i Wspólnicy.
– Musimy pamiętać, że działania prezesa UOKiK to nie tylko te widoczne medialnie. UOKiK bardzo często, z roku na rok coraz częściej, korzysta z tzw. wystąpień miękkich. Za ich pomocą, bez formalnego postępowania, wpływa na działania przedsiębiorców: sygnalizuje, że jakieś praktyki mogą naruszać prawo, i wskazuje, w jaki sposób je zmienić – zauważa mec. Witek.
I dodaje, że choć rzeczywiście ostatnio prezes UOKiK nie wydawał głośnych decyzji dotyczących branży turystycznej, to z pewnością nie znaczy to, że nie interesuje go ten rynek.
– Świadczy o tym m.in. to, że co roku w sezonie wakacyjnym na stronie urzędu pojawiają się komunikaty edukujące konsumentów odnośnie do zagrożeń ich praw na wakacjach i imprezach turystycznych – twierdzi prawnik.
Polska Izba Turystyczna szacuje, że rozmiar szarej strefy na rodzimym rynku wynosi co najmniej 30 proc. ©℗