Klienci, którzy zapłacili za wycieczkę w upadającym biurze podróży, mogą nie dostać pieniędzy za niewykonaną usługę. Te środki miały zapewnić podwyższone gwarancje ubezpieczeniowe, ale większość firm wykupiła polisy na starych warunkach.
Klienci, którzy zapłacili za wycieczkę w upadającym biurze podróży, mogą nie dostać pieniędzy za niewykonaną usługę. Te środki miały zapewnić podwyższone gwarancje ubezpieczeniowe, ale większość firm wykupiła polisy na starych warunkach.
W ostatnich dniach upadły już dwa biura – GTI i R’Tur. Przedstawiciele branży obawiają się, że będą kolejne, a gwarancje nie wystarczą nawet na to, aby sprowadzić Polaków do kraju. Temu niebezpieczeństwu miała zapobiec decyzja resortu finansów, który podwyższył – czasem nawet trzykrotnie – sumy minimalnych gwarancji dla organizatorów wycieczek. Zgodnie z nowymi przepisami kwota ubezpieczenia uzależniona jest m.in. od wysokości przedpłat i wynosi najczęściej 14 proc. (lub 9 proc. dla biur nieorganizujących imprez lotniczych) rocznych przychodów biura ze sprzedaży imprez turystycznych z ostatniego zakończonego roku obrotowego. Nowe przepisy zaczęły obowiązywać dopiero 14 maja, a touroperatorzy w większości przedłużali polisy wcześniej na starych zasadach. Spośród ok. 3 tys. firm turystycznych nowe gwarancje ma tylko 780.
– Zmiany wprowadzone przez ministerstwo nie zapewnią bezpieczeństwa turystom. Nadal ci, którzy zapłacili za wycieczki, a nie wyjechali, mogą mieć problemy z odzyskaniem pieniędzy – uważa Tomasz Rosset, sekretarz generalny Polskiej Izby Turystyki.
O tym, że koszty ubezpieczenia mogą mieć znaczenie, świadczy upadłość R’Tur. Posiadana przez biuro gwarancja wygasła 31 maja 2013 r. Brak środków na nową był jednym z powodów złożenia wniosku o upadłość.
Najwięksi touroperatorzy – jak Itaka czy TUI – obawiając się spadku sprzedaży wycieczek, opublikowali specjalne komunikaty, w których zapewniają, że posiadają odpowiednio wysokie ubezpieczenie. W przypadku Itaki np. jest ono o 25 mln zł wyższe niż przed rokiem i sięga 151 mln zł (polisa została wykupiona pod koniec 2012 r.).
Jednak branża uważa, że gwarancje sprawy upadłości i roszczeń nie rozwiążą.
– Najlepiej byłoby stworzyć fundusz gwarancyjny, z którego w razie potrzeby ludzie mogliby uzyskać odszkodowanie – mówi Tomasz Rosset.
Resort sportu pracuje nad tym, ale nie ma szans, by fundusz powstał w tym roku.
Na dodatek panuje zamieszanie, kto ma organizować powroty klientów upadłych biur. Wcześniej byli to marszałkowie województw, w których dane firmy miały siedziby, ale już nie chcą tego robić. Ministerstwo wskazało, że zajmie się tym Polska Organizacja Turystyczna. Jednak nie ma ona na to pieniędzy.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama