Turystom trudniej będzie uzyskać odszkodowanie za opóźniony lub odwołany samolot - informuje czwartkowa "Rzeczpospolita".
Pasażerom, których lot się spóźnił, został odwołany lub tym, którzy nie zostali wpuszczeni na pokład, ma wystarczyć rok na wystąpienie z roszczeniami majątkowymi przeciwko przewoźnikom - pisze "Rz". Gazeta dodaje, że według wiceministra infrastruktury Jerzego Szmita, odpowiedzialnego za prace nad projektem zmian w prawie lotniczym, to dostatecznie długo.
Obecnie okres przedawnienia zależy od tego, czy pasażerowie chcą walczyć o odszkodowanie przed sądem, czy też wybiorą postępowanie przed prezesem Urzędu Lotnictwa Cywilnego - przypomina "Rzeczpospolita". Jeśli pasażerowie zdecydują się na drogę sądową, mają rok na zgłoszenie się po odszkodowanie. Ponieważ przepisy były niejasne, przesądził o tym Sąd Najwyższy. Jeśli z kolei zdecydują się na skargę do prezesa ULC, mogą ją złożyć w każdym czasie.
"Mogą to zrobić po roku od opóźnionego lotu i po ośmiu latach" - mówi Eryk Bodgas, adwokat zajmujący się sprawami pasażerów.
Zmieni się też cała procedura dochodzenia roszczeń.
"Teraz wybór drogi cywilnej nie wyklucza możliwości złożenia skargi do prezesa ULC" - mówi Karina Lisowska, rzecznik prasowy Urzędu.
Po zmianach będzie trudniej. Jeżeli pasażer złoży skargę do sądu, nie będzie mógł wszcząć procedury przed nowym organem - rzecznikiem praw pasażera. Instytucja taka ma zostać powołana, kiedy przepisy wejdą już w życie.