Rząd nie zapomina o inwestycjach w Polsce Wschodniej – mówi wiceminister infrastruktury Piotr Malepszak. Decyzje o ewentualnej realizacji planów poprzedników będą podejmowane po analizie ekonomicznej.
Po ubiegłotygodniowej konferencji prasowej premiera Donalda Tuska dotyczącej przyszłości Centralnego Portu Komunikacyjnego mnożą się wątpliwości. Zwłaszcza w przypadku części kolejowej. Rząd zapowiedział, że priorytetem w najbliższych latach będzie igrek, czyli szybka linia z Warszawy przez Łódź do Wrocławia i Poznania. Przy okazji pojawiło się hasło: „Polska w 100 minut”. Mniej więcej tyle czasu ma zająć podróż z Warszawy do najważniejszych miast. Ze stolicy do Wrocławia dojedziemy w 102 minuty, do Poznania w 99 minut, a do Krakowa i Katowic w równe 100 minut. Według założeń szybka linia z Warszawy do Wrocławia ma być gotowa w 2032 r., czyli wtedy, co nowe lotnisko w Baranowie. Trzy lata później byłaby gotowa odnoga do Poznania. Na igreku pociągi mają się rozpędzać nie do 250 km/h, jak dotychczas planowano, tylko do 300–320 km/h.
Od razu pojawiły się jednak zarzuty, że szybka kolej ominie Polskę Wschodnią. Poszkodowany ma być szczególnie Rzeszów. Marcin Horała, były pełnomocnik rządu ds. CPK, wytknął, że z Warszawy do stolicy Podkarpacia nadal będzie się jeździć naokoło – przez Kraków.
Wiceminister infrastruktury Piotr Malepszak w rozmowie z DGP twierdzi, że w Polsce Wschodniej też są planowane liczne inwestycje kolejowe, które skrócą czas przejazdu. – Podróż na trasie Warszawa–Białystok ma się skrócić do 85 minut. Trasę Warszawa–Lublin pociągi już pokonują w ciągu 105 minut. Po zakończeniu modernizacji dla pociągów bez postojów ten czas uda się ograniczyć do 90 minut – mówi Malepszak. Zaznacza, że pokazywana podczas konferencji mapa połączeń była dość uproszczona i w efekcie nie udało się zaznaczyć planowanych skrótów kolejowych do Rzeszowa. W tym przypadku w części mają być kontynuowane przygotowania rozpoczęte przez poprzedników. Chodzi po pierwsze o realizację ok. 40-kilometrowego łącznika z Łętowni do Rzeszowa, który skróci dojazd do stolicy Podkarpacia od strony Stalowej Woli. Powstaje koncepcja programowo-przestrzenna. Trwa już zaś modernizacja linii ze Skarżyska do Sandomierza, a docelowo roboty obejmą odcinek do Przeworska. Najpewniej w kolejnej dekadzie podróż z Warszawy przez Stalową Wolę do Rzeszowa ma się skrócić do ok. trzech godzin. Malepszak przyznaje, że w ciągu kilku lat podróż przez Kraków do stolicy Podkarpacia będzie zajmować ok. 3 godzin 20 minut.
W kilku regionach odezwały się protesty przeciw redukcji planów
Po konferencji Donalda Tuska zaprotestowali też parlamentarzyści PiS z województwa świętokrzyskiego. Posłanka Anna Krupka przypomniała, że w dotychczasowej koncepcji województwo miały przeciąć dwie szprychy – nr 6 i nr 7. W tym pierwszym przypadku chodzi o wspomnianą trasę z Rzeszowa przez Stalową Wolę w stronę Radomia i CPK. Szprycha nr 7 miała prowadzić z Nowego Sącza przez Busko-Zdrój do Kielc i dalej do Centralnej Magistrali Kolejowej i CPK. Piotr Malepszak mówi, że na pewno nie będzie rezygnacji z nowego odcinka Kielce–Opoczno (połączenie z Centralną Magistralą Kolejową). Przyznaje, że dla tego fragmentu nie zlecono dotąd studium wykonalności. Zaznacza, że mieszkańcy Kielc w najbliższym czasie mogą się spodziewać poprawiania istniejących tras do Lublina, Częstochowy i Wrocławia.
Zaprotestowali także działacze PiS z Pomorza Zachodniego. Wiceprezes partii Joachim Brudziński napisał na portalu X: „Wzywamy rząd do realizacji pierwotnej koncepcji CPK, na której infrastrukturalnie miał skorzystać Szczecin i całe Pomorze Zachodnie. Stanowczo sprzeciwiamy się wykluczeniu komunikacyjnemu Szczecina i Pomorza Zachodniego”. Okazuje się jednak, że ogromna większość szybkich tras, na których miał zyskać region, nadal zostaje w rządowych planach. Po pierwsze to linia igrek. Po jej zbudowaniu podróż z Warszawy do Szczecina ma trwać ok. 3 godzin 30 minut. Zostaje też CMK-Północ, która może być wykorzystana przy dojazdach do Koszalina czy Kołobrzegu.
Według Malepszaka nie broni się za to planowany przez poprzedników odcinek z Nakła nad Notecią do Szczecinka. Wszystko przez to, że omijałby Piłę. Nasz rozmówca zaznacza, że podróżni ze Szczecina już pod koniec tego roku dojadą do stolicy znacznie szybciej. Dzięki ukończeniu modernizacji torów przejazd skróci się do 4 godzin 20 minut.
Piotr Malepszak zaznacza, że rząd na razie nie wyrzuca do kosza żadnego z planowanych przez poprzedników odcinków szprych. Dalsze analizy pokażą, które fragmenty ostatecznie trafią do realizacji.
Daniel Radomski, ekspert ds. infrastruktury związany m.in. z Klubem Jagiellońskim, ocenia, że rząd przy planowaniu sieci kolejowej chce bardziej brać pod uwagę rachunek ekonomiczny. – Poprzednicy mówili, że wizja szprych ma także walczyć z wykluczeniem transportowym. To mylne założenie, bo do eliminowania tych problemów należy sięgnąć przede wszystkim po regularnie jeżdżący autobus. Szybkie linie kolejowe mają przede wszystkim łączyć większe ośrodki miejskie. Przykładowo w przypadku planowanej przez poprzedników szprychy do Giżycka prognozowane potoki pasażerskie uzasadniają budowę nowej linii najwyżej do Łomży. Ciąg dalszy miałby o wiele lepsze wyniki, gdyby trasę skierowano do Ełku – zaznacza Daniel Radomski. ©℗