Kolejarze zapowiadają małą rewolucję z miejscówkami i krótszy czas przejazdu m.in. między Warszawą a Szczecinem, Warszawą a Łodzią czy Wrocławiem a Pragą.
Ministerstwo Infrastruktury wspólnie ze spółkami PKP Polskie Linie Kolejowe i PKP Intercity mocno pracuje nad nowym rozkładem jazdy, który ma wejść w życie w grudniu. W planach jest usprawnienie podróży na kilku kluczowych trasach. Ma to być efekt różnych działań. Po pierwsze kończących się kilkuletnich modernizacji torów. W ostatnich tygodniach zlecane są także drobniejsze prace, które m.in. mają zwiększyć prędkość czy przepustowość tras. Piotr Malepszak, wiceminister infrastruktury, zaznacza, że ważna jest także precyzyjna praca nad rozkładem, która pozwoli tak ułożyć bieg pociągów, by ograniczyć długość postojów i lepiej wykorzystać parametry linii.
Od grudnia ogromną poprawę mają odczuć pasażerowie podróżujący między Szczecinem a Warszawą. Przez kilka lat z powodu remontów torów mieszkańcy Pomorza Zachodniego czuli się wykluczeni komunikacyjnie, bo przejazd do stolicy trwał 6–7 godzin. Od ostatniej niedzieli, wraz z wejściem w życie letniej korekty rozkładu, najszybszy pociąg pokonuje ten dystans w ciągu 5 godzin 1 minuty. Piotr Malepszak obiecuje, że w grudniu czas przejazdu będzie jeszcze bardziej atrakcyjny, bo skróci się do 4 godzin 30 minut. Przyspieszenie odczujemy także na trasie z Warszawy do Białegostoku. Podróż ma trwać poniżej 2 godzin, o 5–10 minut krócej niż obecnie.
Wyraźną poprawę pod koniec roku mamy zobaczyć również na trasie z Zakopanego do Krakowa. Po kilkuletnim remoncie najszybszy pociąg pokonuje ten dystans w 2 godziny 14 minut, resort infrastruktury szacuje, że od grudnia czas przejazdu skróci się jeszcze dość wyraźnie – do 1 godziny 55 minut. To oznacza, że pociąg wreszcie stanie się konkurencyjny względem transportu drogowego. Teraz autobus jedzie z Zakopanego do Krakowa ok. 2 godzin 10 minut. Mimo wydłużania ekspresówki wciąż na trasie tworzą się korki. Wtedy czas przejazdu znacznie się wydłuża. Piotr Malepszak zapowiada, że między Zakopanem a Krakowem będzie więcej szybkich pociągów, które będą tam kursować wahadłowo. W stolicy Małopolski będą mogli się do nich przesiąść podróżujący z innych części kraju.
Kolejarze pracują także nad skróceniem czasu przejazdu między Warszawą a Łodzią. Od grudnia ma się pojawić kilka „sprinterów”, które nie będą się zatrzymywać nigdzie między tymi miastami. W efekcie czas przejazdu z Warszawy Centralnej do Łodzi Fabrycznej ma być skrócony do 65 minut. – To realizacja obietnicy sprzed dekady, gdy kończyła się gruntowna modernizacja tej trasy – mówi Piotr Malepszak. Teraz wybrane składy pokonują ten odcinek w ok. 1 godzinę 20 minut. Istnieje jednak wiele połączeń, których czas przejazdu sięga od 1 godziny 45 minut do 1 godziny 50 minut. Do wydłużenia podróży dołożyły się roboty na stacji Warszawa Zachodnia, które mają finiszować w tym roku.
Od grudnia spora nowość czeka podróżnych na międzynarodowej trasie do Czech. Tamtejszy przewoźnik narodowy wspólnie z PKP Intercity uruchomi dziennie cztery połączenia między Pragą, Wrocławiem, Poznaniem, Bydgoszczą, Gdańskiem i Gdynią. Skład o nazwie „Baltic express” trasę z Gdańska do Pragi pokona w ok. 9 godzin. Wyraźne skrócenie podróży spodziewane jest jednak na odcinku z Wrocławia do stolicy Czech. „Baltic express” ma go pokonywać w ciągu niecałych 4 godzin. Będzie to możliwe dzięki prowadzonym teraz pracom na torach między Wrocławiem, Kłodzkiem a granicą w Międzylesiu. To umożliwi także skrócenie przejazdu pociągów regionalnych Kolei Dolnośląskich.
Od niedzieli spółka PKP Intercity wprowadziła małą rewolucję w kwestii rezerwacji miejsc w pociągach. Dotyczy to głównie osób, które podróżują z biletami okresowymi. Nie mogą już pobierać darmowych miejscówek. W pociągach zespolonych typu Flirt, ED74 (czyli w tzw. edytach) czy w spalinowych mogą jeździć bez miejscówki, a jeśli chcą mieć zagwarantowane miejsce siedzące, mogą ją dokupić za 3 zł.
– Dotychczas wielu podróżnych z biletem okresowym pobierało darmowe miejscówki na cały miesiąc, często na pociągi odjeżdżające o różnych porach. Dotyczyło to np. trasy Warszawa–Łódź. Te miejscówki w wielu przypadkach nie były wykorzystywane, ale miejsce było blokowane i w efekcie brakowało biletów dla innych podróżnych, którzy np. chcieli pojechać dłuższą trasą – choćby z Olsztyna do Łodzi – mówi Janusz Malinowski, prezes PKP Intercity. W składach typu Flirt, ED74 i spalinowych zestawach trakcyjnych zniesiono obowiązkową rezerwację miejsc. Dla pasażera podróżującego z biletem jednorazowym w praktyce nic się nie zmienia. Ma nadal przydzielane miejsce w pociągu, a w razie wyczerpania limitu może podróżować na stojąco. ©℗