Rynek samochodów wyposażonych w silnik wysokoprężny kurczy się na wszystkich frontach. Pogrążają go ekonomia i ekologia
Sprzedaż diesli w Ameryce wygląda najgorzej od lat. W styczniu br. w Stanach Zjednoczonych sprzedano 1,16 mln nowych samochodów. Zaledwie 222 z nich, czyli mniej niż promil, stanowiły samochody osobowe z silnikami Diesla. Dla porównania w styczniu ubiegłego roku sprzedano 4,5 tys. takich pojazdów, a w najlepszych miesiącach z salonów wyjeżdżało nawet 9,5 tys. samochodów. Wyraźnie zwolniła także sprzedaż lekkich ciężarówek zasilanych olejem napędowym (16 proc. spadek r./r. przełożył się na 22 tys. sprzedanych aut).
– Diesel w USA nigdy nie był popularny, ale ostatnie spadki są drastyczne. Afera spalinowa mogła pogrzebać przyszłość tych jednostek w Ameryce – twierdzi Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego. Załamanie sprzedaży zaczęło się tuż po wybuchu dieselgate – skandalu związanego z oszukiwaniem przez koncern Volkswagen przy pomiarach zanieczyszczeń w silnikach wysokoprężnych – w październiku, gdy liczba rejestrowanych diesli spadła poniżej 1000 (najsłabszy był grudzień, wtedy sprzedano 631 diesli). Podstawową przyczyną dużych różnic w sprzedaży poszczególnych jednostek jest jednak ekonomia.
Według danych amerykańskiej agencji Energy Information Administration przeciętna cena benzyny w Stanach wyniosła w ubiegłym tygodniu 1,84 dol. (7,34 zł) za galon (3,79 litra). Za taką samą ilość oleju napędowego trzeba było zapłacić 1,98 dol. (7,90 zł). W poprzednich latach różnice były jeszcze większe. – W takich realiach mało kto zdecyduje się kupić samochód, który oprócz tego, że będzie miał wyższą cenę, będzie napędzany droższym paliwem – tłumaczy Faryś.
Złudzeń nie mają także amerykańscy sprzedawcy Volkswagena, który przed wybuchem wrześniowego skandalu wspólnie z Audi kontrolował w USA niemal cały segment sprzedaży osobówek napędzanych dieslem. Twierdzą, że liczba zapytań o silniki wysokoprężne zmniejsza się z dnia na dzień, a większość klientów przerzuca się na jednostki benzynowe. To sprawia, że pomimo całościowego spadku sprzedaży w niektórych amerykańskich salonach Volkswagena zaczyna brakować niektórych modeli.
Kolejne problemy dla diesla nadciągają z północnej Europy. Władze Oslo, stolicy Norwegii, od kilku lat próbują przeforsować zakaz poruszania się po mieście samochodami z silnikami wysokoprężnymi. Powód? Bardzo duże zanieczyszczenie powietrza w mieście i podwyższone stężenie dwutlenku azotu. Rajcy chcieli wprowadzić nowe zasady już w 2012 r., ale napotkali sprzeciw ze strony rządu i Państwowej Komisji Dróg. 4 lutego rada miasta przyjęła wreszcie projekt, który przewiduje, że w dniach o najgorszej jakości powietrza po miejskich drogach komunalnych nie będą mogły się poruszać samochody wyposażone w silnik Diesla. Za złamanie przepisów grozi kara w wysokości 1500 koron (ok. 685 zł).
Pomysł jest jednak kontrowersyjny. Sceptycy zastanawiają się, czy miasto będzie równie rygorystyczne względem pojazdów komunikacji miejskiej, gdzie nie brakuje silników wysokoprężnych. Nie wiadomo także, czy kontrola spalinowa zagości w Norwegii na stałe. W ubiegłym tygodniu zakończyły się konsultacje społeczne w sprawie projektu ograniczenia zanieczyszczeń. Pod uwagę brano także inne możliwości. Jedną z nich jest datakjoring, czyli dopuszczanie pojazdów z parzystymi lub nieparzystymi numerami na końcu rejestracji w zależności od dnia. Praktyczną stronę takiego rozwiązania – znanego z Paryża czy Rzymu – sprawdzają obecnie władze norweskiego Bergen.
Zadyszkę diesla możemy zaobserwować również na krajowym podwórku. Według danych PZPM w 2015 r. rynkowy udział nowych samochodów osobowych z silnikami Diesla wyniósł 33,6 proc. i był o ponad 3 pkt proc. mniejszy niż rok wcześniej. W 2011 r. było to 40 proc.
– Jeżeli pod koniec ubiegłego roku olej napędowy był tańszy od benzyny średnio ok. 10 gr/l, to obecnie jest to już ok. 25 gr/l. W najbliższym czasie te obniżki mogą ulec chwilowemu wyhamowaniu, a ceny ON i Pb95 ulec zbliżeniu. Ceny na stacjach zależne są bowiem od cen hurtowych obowiązujących w polskich rafineriach. Tymczasem między 12 a 27 lutego ceny benzyny wzrosły o 2,1 proc., a oleju napędowego o 3,71 proc. – wylicza Zdzisław Pisiński, redaktor naczelny miesięcznika „Paliwa Płynne”.©?