74,96 zł za godzinę. Tyle, biorąc pod uwagę wczorajszy kurs korony, ma wynieść płaca minimalna dla zawodowych kierowców w Norwegii. Wchodzące 1 lipca przepisy mają też obowiązywać kierowców pojazdów powyżej 3,5 tony oraz autobusów.

– Ta stawka jest dla polskich firm kosmiczna. Przedsiębiorcy nie będą w stanie udźwignąć takiego ciężaru i najprawdopodobniej zostaną przez to wyeliminowani z tamtego rynku – mówi Piotr Mikiel ze Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce.
Oprócz stawki minimalnej w wysokości 158,32 koron/h przedsiębiorcy zobowiązani są do wypłacania diet według obowiązujących w tamtym kraju stawek – 307 koron na dobę, czyli 145,36 zł. To prawie pięć razy więcej niż minimalna dieta w Polsce. – Obecnie największym problemem są nie tyle same stawki, ile totalna niepewność, jaka towarzyszy wprowadzeniu nowych przepisów – mówi Sebastian Kostrzewa z firmy Scandinavian Express, która specjalizuje się w transportach do Skandynawii.
Konieczność stosowania norweskich stawek ma zależeć od tego, kto jest zleceniodawcą usługi transportowej. Jeśli przewóz zleci firma norweska, wówczas polski przewoźnik jest zobowiązany do stosowania tamtejszej płacy minimalnej. – Z tego by wynikało, że jeśli polski eksporter materiałów budowlanych czy okien wysyła towar do Norwegii i zleca przewóz polskiej firmie transportowej, to konieczności wypłaty norweskich stawek nie ma. Podobnie gdy polska firma importuje jakiś towar z Norwegii i ona zleca przewóz, jednak wskutek braku aktów wykonawczych to wszystko pozostaje w sferze domysłów. I to jest najgorsze, bo nie wiadomo, na co się przygotować – wyjaśnia Sebastian Kostrzewa.
Przedsiębiorcy nie wiedzą, jakie dokumenty będą musieli przedstawiać, jakie są zasady kontroli, a przede wszystkim jakie są ewentualne sankcje za złamanie przepisów.
Jak informuje wydział promocji handlu i inwestycji przy Ambasadzie RP w Oslo, nowe regulacje nie będą miały zastosowania przy transporcie towarów własnych przedsiębiorstwa. Nie będą również działały w przypadku, gdy pracownik zostaje wysłany do firmy pozostającej w ramach tego samego koncernu lub z zagranicznej agencji pracy.
Oficjalnym powodem wprowadzenia stawek minimalnych była walka z tzw. dumpingiem socjalnym, choć polscy przewoźnicy mówią wprost o ochronie tamtejszego rynku pracy przed konkurencją ze strony naszych firm. Tak samo traktowane jest wprowadzenie od początku tego roku płacy minimalnej w Niemczech (8,5 euro/h). Objęcie płacą minimalną (9,61 euro/h) zagranicznych kierowców planuje też Francja. Zdaniem Polski takie działania łamią unijną zasadę swobody przepływu towarów i usług. W Komisji Europejskiej już toczy się postępowanie przeciwko Niemcom, które może się skończyć skierowaniem sprawy do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. W przypadku Norwegii, która nie jest członkiem UE, takiej możliwości nie ma. Na razie resort zapowiedział rozmowy dwustronne z przedstawicielami norweskiego rządu.