Rząd zwiększa fundusz wspierający finansowanie przewozów i umożliwia zawieranie wieloletnich umów, ale wciąż są białe plamy.
Dziś lub w piątek Sejm przyjmie zmiany, które mają usprawnić działanie utworzonego w 2019 r. Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych. Kwota rządowego dofinansowania do przejazdów od 2024 r. zwiększy się z 800 mln do 1 mld zł. Samorządy będą mogły się też starać o przyznanie dotacji kilkuletnich. To postulowane przez wielu lokalnych włodarzy rozwiązanie powinno zwiększyć stabilność przewozów. Utrzymana zostanie także dopłata w wysokości 3 zł do jednego wozokilometra.
Niektórzy parlamentarzyści zaproponowali jednak wprowadzenie innych rozwiązań, które bardziej usprawniłyby przewozy autobusowe. Postulaty padały w czasie posiedzenia sejmowej komisji infrastruktury. Według posłanki Pauliny Matysiak z Lewicy przy przyznawaniu dotacji przydałoby stworzenie standardów transportowych. – Jeśli chcemy dorzucać pieniądze samorządom, to warto wymusić określone warunki przewozowe. To może być np. uruchamianie połączeń całotygodniowych. W weekend obywatele też mają potrzeby przemieszczania się – mówiła posłanka. Pytała także, czy byłaby szansa na dofinansowanie kursowania komunikacji podmiejskiej.
Wiceminister infrastruktury Rafał Weber tłumaczył, że to wojewodowie w czasie organizacji konkursu mogą stawiać określone warunki. W praktyce przyznawanie dotacji odbywa się jednak tylko po spełnieniu warunków formalnych. Według Webera z funduszu autobusowego nie będzie zaś wspierana komunikacja podmiejska, bo z założenia dotacje mają służyć poprawianiu komunikacji na terenach mało zurbanizowanych.
Poseł Franciszek Sterczewski z Koalicji Obywatelskiej zastanawiał się, czy w rejonach, w których wykluczenie komunikacyjne jest duże, dotacja do wozokilometra nie powinna być większa np. o złotówkę. Uznał też, że podwyższenie wartości funduszu to jedynie „kosmetyczna korekta”. Wiceminister Weber odparł, że fundusz w razie potrzeby będzie dalej powiększany. W tym roku został wykorzystany niemal w 100 proc. Z dostępnych 800 mln zł do rozdzielenia zostało ok. 23 mln zł.
Poseł Mirosław Suchoń z klubu Polska 2050 przyznał, że przy ocenianiu wniosków o dotację powinno być premiowane łączenie sił. Większe szanse powinny mieć np. związki gminno-powiatowe. Teraz jest tak, że jeśli pula środków nie jest wystarczająca dla wszystkich, to pierwszeństwo w przyznawaniu dotacji mają samodzielne gminy.
Eksperci przyznają, że fundusz autobusowy pomaga likwidować wykluczenie komunikacyjne, ale przydałyby się kolejne rozwiązania, które aktywizowałyby bierne samorządy. Teraz mamy ogromne różnice w podejściu do organizowania transportu. W efekcie aktywnym samorządom udaje się stworzyć gęstą siatkę publicznych połączeń. Z kolei jeśli włodarzom nie zależy na lokalnych połączeniach i nie walczą o dotacje z funduszu autobusowego, to mieszkańcy nie mają czym dojechać do pracy lub do lekarza.
Marcin Gromadzki z firmy doradczej Public Transport Consulting uważa, że pulę funduszu autobusowego należałoby zwiększyć przynajmniej do 1,2 mld zł. – Bo przecież od 2019 r., kiedy pojawiła się coroczna kwota 800 mln zł na przewozy, sama inflacja była już niemal dwukrotnie większa niż 25 proc., a wieloletnie umowy o dopłaty zachęcą kolejne samorządy do aplikowania o środki. Oczywiście wzrosnąć powinna również maksymalna kwota dopłaty – zaznacza Gromadzki.
Uważa też, że związki powiatowo-gminne powinny mieć premię za współdziałanie. – Najlepiej, gdyby maksymalna kwota dopłaty była w tym przypadku większa i przy 3 zł stawki bazowej wynosiłaby np. 4,5 zł. Wówczas byłby impuls do współdziałania, prowadzący do lepszej, zintegrowanej organizacyjnie obsługi komunikacyjnej większego obszaru – mówi.
Według Gromadzkiego w nowelizacji ustawy powinny się znaleźć rozwiązania, które skuteczniej przymuszałyby samorządy do organizowania publicznego transportu zbiorowego. – Aktualnie sporym problemem jest rozmywanie się odpowiedzialności za organizowanie przewozów. Organizatorów jest ewidentnie za dużo i to prowadzi do chaosu. W wielu krajach Europy jest tak, że organizatorami przewozów innych niż komunikacja miejska są wyłącznie województwa samorządowe, tyle że są zwykle mniejsze niż u nas – obszarowo odpowiadają dwóm–trzem powiatom. Uważamy, że co do zasady to właśnie powiaty powinny być organizatorem przewozów autobusowych. Gminy powinny zaś mieć możliwość przystępowania do związku powiatowo-gminnego lub partycypowania finansowego w działaniu powiatów – mówi Gromadzki. Dodaje, że gminy same mogłyby organizować transport, ale już bez dopłat. Województwa powinny zaś zająć się organizacją przewozów kolejowych, bo to działanie na szerszą terytorialnie skalę. ©℗