Irlandzki przewoźnik chce na trasach z Polski przewieźć w tym roku 15,5 mln pasażerów i zapowiada uruchamianie kolejnych połączeń.

Buzz, czyli polska spółka córka Ryanaira, chwali się szybkim przyrostem liczby pasażerów. W 2022 r. przewoźnik obsłużył na trasach z naszych lotnisk 14,5 mln klientów. – Szacujemy, że w tym roku będzie ich o ok. 1 mln więcej. Zawsze byliśmy mocni w ruchu turystycznym czy obsłudze podróżnych udających się do rodziny i znajomych. Ostatnio największe wzrosty widzimy jednak w ruchu biznesowym – mówi Michał Kaczmarzyk, szef linii Buzz. Przewoźnik coraz bardziej zostawia w tyle LOT. Przed pandemią wyprzedzał naszego narodowego przewoźnika o kilkaset tysięcy podróżnych na rok. Teraz ta różnica może wynieść 5–6 mln.

Buzz, który obsługuje dla Rynaira Europę Środkową i Wschodnią, dysponuje teraz łącznie 64 samolotami, z których 40 jest rozlokowanych w sześciu polskich bazach. Irlandzki przewoźnik w ciągu kolejnych dwóch lat czeka na dostawy 80 samolotów z dużego zamówienia na 210 boeingów 8200. W ostatnim czasie zamówił też kolejnych 300 boeingów, które będą dostarczane od 2027 r. – W ramach tych dostaw część maszyn trafi do Buzza. Oznacza to, że w Polsce będziemy zwiększać naszą siatkę połączeń. Chcemy rozwijać się nie tylko na lotniskach regionalnych, lecz także na Okęciu. Musieliśmy postawić na nowe połączenia z głównego lotniska w Warszawie, bo port w Modlinie osiągnął granicę przepustowości. Nie wiadomo, kiedy może zostać rozbudowany tamtejszy terminal – zaznacza Kaczmarzyk.

Na rozbudowę lotniska w Modlinie wciąż nie chcą się zgodzić Polskie Porty Lotnicze (PPL), jeden z głównych jego udziałowców. Wspólnikom udało się za to porozumieć w sprawie remontu dróg kołowania. Dziś powinny zostać zaś otwarte oferty w przetargu na wykonanie projektu bocznicy kolejowej do lotniska. Tory mają powstać w ciągu trzech, czterech lat. Ryanair wciąż prowadzi rozmowy z władzami lotniska w Modlinie na temat dalszej współpracy. We wrześniu kończy się ważność 10-letniej umowy, którą władze portu zawarły z przewoźnikiem. Przedstawiciele podwarszawskiego lotniska zapowiadają, że według nowego cennika irlandzka linia będzie płacić więcej. Dotychczasowy taryfikator jest niezwykle korzystny dla Ryanaira. Zakłada m.in., że po przekroczeniu 3 mln pasażerów rocznie opłata lotniskowa od każdego pasażera spada do zaledwie 5 zł. Przewoźnik wywalczył sobie tak dobre warunki po tym, jak w 2012 r. spowodował pęknięcia na tamtejszym pasie startowym. Lotnisko było wówczas zamknięte przez ponad dziewięć miesięcy.

Irlandzki przewoźnik twierdzi przy tym, że nie pojawi się na przebudowanym lotnisku w Radomiu. Według Kaczmarzyka ten port nie nadaje się do regularnego ruchu lotniczego. Tego typu połączenia uruchomił tam tylko LOT. Oprócz tego rejsy z Radomia przewiduje kilka biur podróży. Touroperatorzy rezygnują jednak z części zapowiedzianych połączeń. Wszystko przez niezadowalający poziom sprzedaży wycieczek. Loty czarterowe z Radomia rozpoczęły się w ostatnią sobotę. Od końca kwietnia na tym lotnisku obsłużono 10 tys. pasażerów. Z zarządzającymi lotniskiem w Radomiu PPL rozmawia zaś główny konkurent Ryanaira, linie Wizz Air. Przewoźnik na razie nie podjął decyzji o rozpoczęciu stamtąd startów. Według nieoficjalnych informacji liczy na bardzo niskie opłaty lotniskowe.

Od przyszłego roku Buzz chce tymczasem zacząć latać z Polski do Maroka. Niewykluczone jest także uruchomienie tras do Egiptu, gdzie Ryanair zamierza się pojawić w najbliższych miesiącach. Choć niektóre tanie linie zaczynają latać na dłuższych trasach, np. do Kuwejtu czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich, irlandzki przewoźnik twierdzi, że na razie nie zamierza iść tą drogą. – Skupiamy się na lataniu po Europie i do krajów sąsiadujących, np. do Izraela czy Jordanii. Tutaj jest stabilny popyt na podróże. Próby podbijania dalszych rynków nie są dla nas – twierdzi Kaczmarzyk. Ryanair zapowiada również, że wróci na ukraińskie lotniska od razu po zakończeniu wojny. Według informacji przewoźnika obsługiwane dotychczas najważniejsze porty cywilne nie zostały zniszczone, dlatego po zakończeniu konfliktu będzie można sprawnie reaktywować połączenia. Buzz zatrudnia łącznie 23 tys. pracowników, z czego ok. 2100 w Polsce. Większość to personel pokładowy. ©℗