Jarosław Kaczyński obiecał, że w 2023 r. państwowe autostrady będą darmowe, w kolejnym roku także koncesyjne. Te drugie to wilcza część polskich autostrad. Czy jest możliwe, aby znieść opłaty na wszystkich autostradach w tak krótkim czasie, jak zadeklarował prezes Prawa i Sprawiedliwości? Czy postulat PiS to puste słowa? Poprosiliśmy ekspertów o fachową ocenę sytuacji.
Darmowe autostrady: Propozycja programowa PiS
Podczas ostatniej konwencji PiS prezes partii przedstawił pierwsze propozycje programowe na zbliżające się wybory parlamentarne. Jedna z nich to darmowe autostrady w kraju:
– Jest kwestia, trochę mniejszej wagi, ale dla bardzo wielu ludzi dolegliwa, dla właścicieli samochodów, którzy jeżdżą po autostradach i drogach szybkiego ruchu. Jeżeli chodzi o opłaty państwowe, to jeśli tylko uda się uchwalić w odpowiednim czasie ustawy, w najkrótszym możliwie okresie my to zniesiemy. Te sytuacje, gdzie autostrady są prywatne albo są w jakiejś dzierżawie, takie wypadki też istnieją, tam obiecujemy, że w ciągu kolejnego roku to załatwimy – powiedział Jarosław Kaczyński.
Prezes PiS w swojej wypowiedzi wskazał na autostrady państwowe, czyli zarządzane przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA). Szkopuł w tym, że są to jedynie dwie autostrady – A4 Wrocław-Gliwice i A2 Konin-Stryków, łącznie 250 km. Pozostałe to autostrady koncesyjne.
Szczególnie interesująca jest dla nas druga część wypowiedzi prezesa PiS. Jarosław Kaczyński zadeklarował: „Tam, gdzie autostrady są prywatne albo są w jakiejś dzierżawie, obiecujemy, że w ciągu kolejnego roku to załatwimy”.
Zapytaliśmy ekspertów, czy obietnica jest możliwa to zrealizowania? Jak realnie wygląda proces zamiany koncesyjnych autostrad w bezpłatne odcinki? Jakie niesie ze sobą konsekwencje? Wreszcie, czy postulat PiS to w dużej części puste słowa?
– Pan Kaczyński i inni rządzący nie wydają pieniędzy z własnej kieszeni. Wszelkie próby wymuszenia czy przymuszenia do określonych działań właścicieli koncesyjnych autostrad mogą narazić Skarb Państwa na konieczność uiszczenia odszkodowania. W praktyce to obywatele z własnej kieszeni będą musieli zapłacić prywatnemu przedsiębiorcy za brak możliwości pobierania opłat – mówi dr hab. Mariusz Bidziński z Uniwersytetu SWPS.
W podobnym tonie wypowiada się Patryk Wachowiec, analityk prawny z Forum Obywatelskiego Rozwoju.
– Zniesienie opłat na stałe wymagałoby jednak zmiany ustawy – albo przez rozszerzenie kategorii pojazdów zwolnionych z opłat, albo całkowite uchylenie przepisów dotyczących płatności za autostrady – mówi analityk.
Ekspert dodaje, że niezależnie od przyjętego podejścia trudno ocenić, jaki rzeczywisty problem ma rozwiązać propozycja zniesienia opłat na autostradach. Nadal bowiem w mocy pozostaną umowy z koncesjonariuszami, którym ubytek dochodów będzie musiał pokryć budżet państwa.
Patryk Wachowiec zwraca uwagę na wypowiedź Waldemara Budy, ministra rozwoju i technologii, który zapowiedział „wywłaszczenie prywatnych firm na cele publiczne”. Zdaniem analityka „skrajnie nieodpowiedzialna wypowiedź ministra Budy o możliwości wywłaszczenia operatorów prywatnych autostrad podważa zaufanie do państwa i może sugerować, że cel tej propozycji jest wyłącznie wyborczy”.
– W konsekwencji za budowę, remont i utrzymanie „darmowych” autostrad (zarówno tych prywatnych, jak i państwowych) zapłacą nie tylko kierowcy, którzy z nich korzystają, ale wszyscy podatnicy– bez znaczenia, czy posiadają samochód, jeżdżą po autostradach lub mieszkają w ich sąsiedztwie – podsumowuje Patryk Wachowiec.
Darmowe autostrady, ale jednak nie wszystkie
W środę rząd przyjął projekt ustawy zakładający niesienie opłat dla kierowców samochodów osobowych i lekkich dostawczych (do 3,5 tony) oraz motocykli od 1 lipca br. na autostradach zarządzanych przez GDDKiA.
Zniesienie opłat od lipca 2023 r. dotyczy dwóch odcinków autostrad. To 160 km autostrady A4 pomiędzy Wrocławiem i Gliwicami oraz 90 km autostrady A2 od Konina do Strykowa. Stawki za przejechanie kilometra samochodem osobowym wynoszą na obu trasach 10 gr.
Co z pozostałymi?
Jak zapowiedział prezes PiS, tam gdzie autostrady są prywatne albo w dzierżawie, w ciągu kolejnego roku również będą bezpłatne. Druga część wypowiedzi Kaczyńskiego dotyczy dużo większej części autostrad w Polsce:
– 238 km autostrady A2 od Konina do Świecka zarządzanej przez spółkę Autostrada Wielkopolska
– 152 km autostrady A1 na odcinku Toruń-Gdańsk zarządzanej przez spółkę Gdańsk Transport Company
– 64 km autostrady A4 Katowice-Kraków zarządzanej przez Stalexport
Realnie tylko ostatnia może stać się darmowa, jednak w perspektywie kilku lat, ponieważ umowa koncesyjna wygasa w 2027 r. W przypadku dwóch pozostałych autostrad koncesyjnych – A1 pomiędzy Toruniem i Gdańskiem (152 km) oraz A2 z Konina do Świecka (238 km) – umowy upływają dopiero odpowiednio za 16 i 14 lat: koncesja dla A1 kończy się w 2039 r., natomiast dla A2 w 2037 r.
Aby na wspomnianych odcinkach zniesiono opłaty, spółki koncesyjne musiałyby się na to zgodzić. Jeśli tego nie zrobią, przedstawiciele rządu sugerują możliwość ich wywłaszczenia. Zapytaliśmy ekspertów, co to dokładnie oznacza i jak miałby wyglądać ten proces.
Zdaniem Patryka Wachowca, analityka prawnego z Forum Obywatelskiego Rozwoju, obecnie odstąpienie od poboru opłat na autostradach dopuszczalne jest jedynie wyjątkowo i krótkotrwale, w przypadku zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego: – Możliwość tę wprowadzono w 2015 r. w związku z zatorami na autostradzie A1 w okresie wakacyjnym – twierdzi ekspert.
Prof. Mariusz Bidziński z Wydziału Prawa w Uniwersytetu SWPS w Warszawie tłumaczy, że w tym przypadku jedyna możliwość „załatwienia” darmowych autostrad to albo porozumienie, albo naruszenie przepisów prawa.
– Pytanie, jak pan Kaczyński sobie wyobraża i co rozumie pod słowem „załatwimy tę kwestię”. Pamiętajmy, że wciąż mamy umowy, które będą obowiązywać jeszcze kilkanaście lat. „Załatwienie” może polegać na zastraszeniu, na wypłaceniu odszkodowania, na naruszeniu przepisów prawa lub na znalezieniu jakiegoś złotego środka, czyli ugodowym skróceniu tego terminu – wskazuje prof. Mariusz Bidziński.
Ekspert zastanawia się, jaki jest bilans i rachunek: – Czy nie lepiej płacić za autostrady i nie płacić odszkodowania, czy zapłacić dziesiątki czy setki milionów złotych odszkodowania koncesjonariuszowi autostrady za to, że nie będziemy musieli płacić za autostradę, a tak naprawdę za te autostrady zapłacilibyśmy raptem niewielką część kwoty. Trzeba zachować racjonalność.
Całą rozmowę z prof. Mariuszem Bidzińskim z Wydziału Prawa Uniwersytetu SWPS dotyczącą darmowych autostrad znajdziesz tutaj >>