Na wtorkowy incydent z rakietą w Przewodowie od razu zareagowały tylko linie lotnicze KLM. Zdaniem ekspertów to jednak początek.
Na wtorkowy incydent z rakietą w Przewodowie od razu zareagowały tylko linie lotnicze KLM. Zdaniem ekspertów to jednak początek.
Choć nie ma oficjalnego komunikatu, co było powodem wstrzymania przez KLM wtorkowych wieczornych lotów do Polski, eksperci łączą to ze zdarzeniem koło Hrubieszowa.
– Wojna w Ukrainie spowodowała ubytek w ruchu lotniczym nad Polską na poziomie 20–30 proc. W mojej ocenie można oczekiwać pogłębienia tego spadku – uważa Janusz Janiszewski, były szef Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. Choć, jak zaznacza, będzie to widoczne nie od razu i nie koniecznie na masową skalę.
– Myślę, że linie lotnicze rozważają obecnie różne scenariusze. Obawiam się, że mogą wyciągnąć wniosek ze zdarzenia. Szczególnie że mają w pamięci zestrzelenie pasażerskiego samolotu w Ukrainie w 2014 r. Ich reakcja może na początek przełożyć się na częstsze odwoływanie lotów. Szczególnie gdy dojdzie do kolejnego zdarzenia blisko wschodniej granicy – uważa.
Linie lotnicze w rozmowach z DGP, przyznają, że na razie czekają na wyjaśnienie całej sytuacji oraz na to, jak postąpi PAŻP, czyli czy dojdzie do zwiększenia strefy buforowej.
– Rozważane mogą być dwa scenariusze. Pierwszy o wyłączeniu z żeglugi powietrznej pasa 90 km od wschodniej granicy, a drugi by miało to miejsce w odległości 180 km od niej. Oznaczałoby to konsekwencje dla lotnisk w Rzeszowie czy Lublinie – mówi Janusz Janiszewski.
Próbowaliśmy zapytać PAŻP o plan działania. Nie udało nam się jednak uzyskać komentarza.
– Na razie nie ruszamy naszej siatki połączeń – mówi Michał Kaczmarzyk, prezes Buzz, spółki córki Ryanaira.
Podobnie słyszymy w LOT. – Na razie cała ta sytuacja nie przekłada się na rezerwacje ze strony klientów. Nie ma więc powodów do zmian. Szczególnie że nie wykonujemy operacji na wschodzie – mówi Krzysztof Moczulski, rzecznik prasowy LOT-u.
Linie lotnicze nie kryją jednak, że na tego rodzaju incydenty pasażerowie reagują z kilkudniowym opóźnieniem.
– Przekonaliśmy się o tym po wybuchu wojny w Ukrainie. Spadek w rezerwacjach był widoczny po kilku dniach. Dlatego nadchodzący weekend da faktyczny obraz sytuacji i będzie miał wpływ na podejmowane decyzje przez firmy – mówi Kaczmarzyk.
Podobnie słychać w portach lotniczych. One, tak jak linie, nie obserwują paniki wśród pasażerów. Podkreślają, że Zachód już od kilku miesięcy postrzega Polskę jako kraj przyfrontowy, co ma przełożenie na realizowane loty. Zwracają też uwagę, że dla decyzji pasażerów i linii mają znaczenie alerty pojawiające się na stronach ambasad. Na razie nie ma na nich ostrzeżeń w zakresie podróży do Polski.
– We wtorek mieliśmy odwołany tylko jeden lot przez KLM. W środę nie mieliśmy informacji, by miał się nie odbyć jakiś lot pasażerski – informuje Piotr Rudzki z biura prasowego Lotniska Chopina. Zaznacza, że linie nie informują, z jakich powodów odwołują połączenia. Dlatego trudno będzie dokładnie określić skalę ewentualnego wpływu zdarzenia z okolic Hrubieszowa. ©℗
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama