Trasa S19 połączyła Lublin z Rzeszowem. Na skończenie innych kluczowych szlaków – S7 z Krakowa do Gdańska czy drogi Via Baltica – trzeba poczekać jeszcze kilka lat.

Otwarcie w ostatnią sobotę 20-kilometrowego odcinka drogi ekspresowej z Kraśnika do miejscowości Niedrzwica Duża, czyli ostatniego fragmentu S19 łączącej Rzeszów z Lublinem, to przełom dla wschodniej Polski. Pokonanie 170-kilometrowego dystansu między obydwoma miastami jeszcze kilka lat temu zajmowało niemal 3 godz., bo kierowcy mieli do dyspozycji wąską, przecinającą wiele miejscowości drogę nr 19. Teraz podróż potrwa niecałe dwie godziny. Dodatkowo dzięki temu, że od blisko półtora roku gotowa jest spora część trasy S17, do ponad 3 godz. skróciła się podróż z Warszawy do Rzeszowa. Skorzystają też przewoźnicy autobusowi. Od czerwca nowe połączenie z Warszawy przez Lublin do stolicy Podkarpacia chce uruchomić Flixbus. - Czas przejazdu wyniesie 4 godz. 40 min. Po drodze planujemy tylko dwa przystanki pośrednie: na Lotnisku Chopina i w Lublinie - mówi Michał Leman, szef Flixbusa w Polsce. Podróż autobusem z Warszawy do Rzeszowa potrwa więc jedynie o ok. 20 min dłużej niż pociągiem pendolino.
Siatka szybkich dróg w Polsce zaczyna tworzyć już sensowną całość. Niestety, nie wszędzie. Sprawdziliśmy, kiedy skończy się budowa kilku realizowanych od dłuższego czasu strategicznych arterii. Chodzi o trasę Via Baltica (S61), która prowadzi ze stolicy w stronę północno-wschodniego krańca Unii Europejskiej, a także o dwie części trasy S7 - z Warszawy do Gdańska i z Warszawy do Krakowa. W przypadku tych inwestycji część wykonawców w ciągu ostatnich trzech lat została wyrzucona z placu robót przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad z powodu niedotrzymywania warunków kontraktu. To mocno wydłużyło perspektywę zakończenia inwestycji. Teraz wiadomo już chociaż, kiedy to nastąpi.
Odnośnie do trasy Via Baltica jeszcze rok temu minister infrastruktury Andrzej Adamczyk mówił, że powinna być skończona w pełni w 2023 r. Teraz wiemy, że dojdzie do tego dwa lata później. Przełom nastąpił pod koniec zeszłego tygodnia, kiedy drogowcy podpisali umowę na budowę ostatniego odcinka trasy. Chodzi o 13-kilometrową obwodnicę Łomży, którą za 713 mln zrealizuje firma Intercor. Zastąpi ona wyrzuconą w maju 2021 r. z kontraktu włoską firmę Toto, która m.in. miała wielkie opóźnienie w projektowaniu. Niestety z wyborem jej następcy też nie poszło gładko. W grudniu 2021 r. jako zwycięzcę wskazano konsorcjum z firmą NDI na czele, ale okazało się, że finalnie nie mogło ono podpisać umowy. Z kontraktu wycofało się współpracujące z głównym wykonawcą przedsiębiorstwo z Kazachstanu, które gwarantowało odpowiednie doświadczenie przy budowie szybkich tras.

Siatka szybkich dróg w Polsce zaczyna tworzyć sensowną całość

Choć zgodnie z podpisaną teraz umową Intercor ma skończyć ostatni odcinek trasy Via Baltica w 2025 r., to jednocześnie zapisy kontraktu wymuszają przejezdność jednej jezdni w połowie 2024 r. Dzięki temu trasa zyska ciągłość, a Łomża zostanie uwolniona od uciążliwego tranzytu tirów.
Oprócz tego odcinki trasy Via Baltica będą oddawane sukcesywnie w tym i w przyszłym roku. Po wakacjach udostępnione mają być dwa odcinki o łącznej długości 55 km - ze Szczuczyna do Ełku i od obwodnicy Suwałk do granicy z Litwą.
Duże opóźnienie ma także trasa S7 z Warszawy do Krakowa. Według zapowiedzi GDDKiA jesienią kierowcy skorzystają z nowej, ekspresowej wylotówki z Warszawy - od węzła przy Lotnisku Chopina do Tarczyna. Na oddanie ostatnich odcinków trasy Warszawy-Kraków najdłużej poczekamy w Małopolsce. Dojdzie do tego w 2024 r., kiedy będą finiszować prace na dwóch odcinkach - koło Miechowa i od miejscowości Widoma do Nowej Huty.
Wygląda na to, że o wiele dłużej trzeba będzie poczekać na zakończenie całej ekspresowej „7” z Warszawy do Gdańska. Mimo to na tej trasie kierowcy dużą poprawę odczują już w ciągu kilku tygodni. - Na początku wakacji chcemy otworzyć dwa odcinki S7 - koło Mławy i koło Płońska - zapowiada rzecznik GDDKIA Szymon Piechowiak. Wtedy ekspresówka będzie się już nieprzerwanie ciągnąć na 270-kilometrowym odcinku z Płońska do Gdańska. Jednocześnie cała arteria między stolicą a Trójmiastem będzie już miała dwie jezdnie, choć w niektórych miejscach ruch spowolni sygnalizacja. Na przełomie 2022 i 2023 r. utrudni go rozpoczęcie przebudowy trasy bliżej Warszawy - od Czosnowa do Płońska. Parametry bezkolizyjnej drogi ekspresowej uzyska ona w 2025 r.
Najdłużej kierowcy będą się męczyć na samym wyjeździe ze stolicy. Tu od dawna planowana jest budowa nowej wylotówki, która zakłada budowę dwóch tuneli o długości ok. 1 km przez warszawskie dzielnice Bemowo i Bielany. Po wielu latach odwołań niedawno potwierdzone zostały decyzja środowiskowa i sam przebieg trasy. GDDKiA przyznaje jednak, że na budowę tego odcinka na razie nie ma przyznanego finansowania. Środki - blisko 4 mld zł - mają się znaleźć dopiero w programie budowy dróg do 2030 r., który rząd ma przyjąć w tym roku.
Tomasz Żuchowski, szef GDDKiA, przyznaje, że trwają uzgodnienia z władzami Warszawy na temat optymalnego powiązania nowej trasy z już istniejącymi na terenie stolicy. Pojawiają się obawy, że dociągnięcie nowej ekspresówki do często zatykającego się odcinka S8 na warszawskim Bemowie może jeszcze powiększyć kłopoty komunikacyjne w tym rejonie. Żuchowski spodziewa się, że budowa odcinka wylotowej trasy S7 z tunelami zacznie się w 2024 lub 2025 r. ©℗
Terminy ukończenia tras S7 i S61 (Via Baltica) / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe