Wciąż daleko do porozumienia ze związkowcami w Polregio, którzy chcą strajkować od 16 maja. W rozwiązanie sporu zamierza włączyć się resort infrastruktury.

Chociaż do protestu zostały jeszcze ponad dwa tygodnie, to podróżni już muszą się liczyć z utrudnieniami. W ostatnich dniach spółka Polregio odwołuje część połączeń, bo spora grupa maszynistów bierze zwolnienia L4. Inni odmawiają pracy w nadgodzinach. W poprzednim tygodniu w różnych częściach kraju przewoźnik skasował ponad 100 połączeń dziennie (na 1,5 tys.) Tylko w części przypadków przewoźnikowi udaje się zorganizować zastępczą komunikację autobusową. W ostatni wtorek na ponad 50 odwołanych składów w 32 przypadkach na trasę wyjechały zastępcze autobusy.
Pracownicy Polregio domagają się 700 zł podwyżki z wyrównaniem od 1 grudnia. Leszek Miętek, szef Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych, mówi, że po ogłoszeniu w zeszłym tygodniu przez komitet protestacyjny decyzji o strajku generalnym w maju rozmowy nie posunęły się do przodu. – Pracownicy Polregio zarabiają najmniej spośród przewoźników kolejowych. Nawet bez strajku istnieje groźba paraliżu na torach, bo maszyniści odchodzą ze spółki i zatrudniają się tam, gdzie zarobki są wyższe – zaznacza Miętek.
Władze Polregio mówią, że państwowy udziałowiec, czyli Agencja Rozwoju Przemysłu (ma 50 proc. i jeden udział), nie może wyłożyć pieniędzy, bo ratował spółkę w 2015 r. kwotą 770 mln zł. Nowy zastrzyk pieniędzy byłby zaś niedozwoloną pomocą publiczną.
Spółka twierdzi, że są szanse na podwyżki maksymalnie 400 zł. Zaznacza jednak, że do tego będzie konieczne namówienie marszałków (posiadają resztę udziałów), by w ramach umów wieloletnich zwiększyli poziom dotacji na przewozy. Duża część samorządów ma jednak opory przed dosypaniem pieniędzy.
Jednym z nich jest województwo kujawsko-pomorskie. Marszałek tego regionu Piotr Całbecki, na wczorajszej Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu przekonywał, że to państwowy udziałowiec spółki musi pomyśleć, jak poprawić stan finansów firmy. Zaznaczał, że w rozwiązanie sporu musi się też w końcu zaangażować Ministerstwo Infrastruktury. Wiceszef tego resortu Andrzej Bittel zapowiedział, że zostanie zorganizowane spotkanie trójstronne (Ministerstwo, ARP, marszałkowie), żeby zastanowić się, gdzie znaleźć dodatkowe pieniądze.
Marszałkowie zwracają uwagę, że nie mogą ich dosypywać bez gwarancji, że zostaną dobrze wydane. Prezes Polregio Artur Martyniuk przekonuje DGP, że spółka ciągle pracuje nad obniżaniem kosztów. – Temu będą służyć choćby realizacje własnych baz utrzymaniowych, np. w Skarżysku-Kamiennej. Dzięki tym działaniom część przekazywanych od marszałków środków będzie można przesunąć np. na zwiększenie liczby kursów.
Martyniuk zaznacza, że wspólnie z właściwymi ministerstwami spółka prowadzi też rozmowy o bardziej dalekosiężnych rozwiązaniach, np. o tym, jak usprawnić mechanizm finansowania przewozów regionalnych w Polsce.
– Na przykład w niemieckich landach samorządy mają do dyspozycji większe środki z podatków, które są zobowiązane przekazywać na przewozy kolejowe. Potrzebne są również nowe rozwiązania legislacyjne, które poprawią finansowanie kolei – zaznacza.
W ostatnich latach kolejne województwa tracą cierpliwość do Polregio i tworzą własne spółki przewozowe. Działają one już w sześciu regionach. Kolejne rozważane są w Pomorskiem i Zachodnioporskiem. ©℗