Dokładny przebieg nowej linii kolejowej Warszawa–Łódź poznamy za miesiąc. Budowa pochłonie przynajmniej 8 mld zł, ale rząd dopiero będzie szukał tych pieniędzy

Linia dużych prędkości z Warszawy przez planowany port w Baranowie do Łodzi ma być trasą, którą spółka Centralny Port Komunikacyjny zamierza budować w pierwszej kolejności. W przyszłości będzie ona fragmentem „igreka”, czyli szybkiej trasy ze stolicy do Wrocławia i Poznania. Za miesiąc mamy poznać ostateczny przebieg trasy między Warszawą a Łodzią, co pozwoli wykonać kolejne kroki - zlecić dokładny projekt budowlany. Ten ostatni ma być gotowy w przyszłym roku.
Spółka CPK przedstawiła kilka szczegółów dotyczących nowej linii. Według założeń między Warszawą a Łodzią pociągi w godzinach szczytu mają kursować co 10 minut. Najszybsze z nich pokonają 140-kilometrową trasę w 45 minut, czyli prawie dwa razy szybciej niż teraz. Nową linią pojadą też regioekspresy, które pozwolą np. usprawnić codzienne dojazdy do Łodzi. Dla takich pociągów ma powstać nowy przystanek w podłódzkich Brzezinach. Nowa linia pozwoli też mocno skrócić przejazd z Łodzi do Skierniewic czy Łowicza. Dojazd do obu miast zapewnią łącznice z istniejącymi liniami.
Na nowej trasie rozpatrywano jeszcze dwa nowe przystanki - w rejonie Brwinowa, Bolimowa i Łyszkowic. Ostatecznie zrezygnowano z nich ze względu na zbyt małe zainteresowanie lokalnej społeczności.
Kluczowym punktem trasy będzie szykowane lotnisko w Baranowie. Według założeń powstanie tam podziemny dworzec kolejowy. Emocje wśród okolicznych mieszkańców wzbudza kształt szykowanego węzła kolejowego, na który będzie się składać wiele łącznic. Pozwolą one dojechać do CPK z różnych zakątków Polski. Spółka przygotowująca budowę nowego lotniska nieco ograniczyła jego kształt, ale wciąż szykowana jest tam prawdziwa plątanina torów. Mieszkańcy boją się, że mocno rozetnie ona okoliczne miejscowości, co m.in. utrudni przemieszczanie się w tym rejonie.
Spółka CPK wciąż przekonuje, że aktualnym terminem oddania nowej linii Warszawa-Łódź, a także kolejnego odcinka szybkiej trasy do Wrocławia jest rok 2027 r. Tyle że w praktyce dotrzymanie tego terminu jest mało realne. Zwłaszcza że spółka jest wciąż na dość wczesnym etapie przygotowania dokumentacji. Poślizgu można się spodziewać m.in. na etapie wydawania decyzji środowiskowej. Przy obecnym nastawieniu mieszkańców do inwestycji jest niemal pewne, że ten dokument zostanie oprotestowany, a to mocno wydłuża procedury.
Na razie spółka CPK nie ma też zapewnionego finansowania budowy trasy Łódź-Warszawa. Marcin Horała, rządowy pełnomocnik ds. budowy nowego lotniska, w przypadku wszystkich szykowanych linii kolejowych liczy przede wszystkim na środki unijne z perspektywy na lata 2021-2027. Spółka CPK duże nadzieje wiąże m.in. z funduszem Łącząc Europę, z którego na razie udało się jej zdobyć pierwsze dotacje na sporządzenie projektów.
W deklarowane terminy oddania odcinka torów do Łodzi czy samego lotniska (też ma być gotowe za pięć lat) nie wierzy m.in. były wiceprezes spółki CPK Piotr Malepszak. - Myślenie życzeniowe o projekcie CPK połączone z kalendarzem wyborczym to nie tylko nierealne założenia dotyczące uruchomienia lotniska i pociągów w 2027 r., lecz także przewymiarowanie infrastruktury, które wpłynie na koszty projektu - zaznacza. Według niego trzeba m.in. znacznie uprościć kształt węzła kolejowego wokół nowego lotniska, bo zbyt duża liczba łącznic spowoduje nie tylko większe koszty budowy, ale też wykupu gruntów. Malepszak uważa, że konieczne jest sprowadzenie projektu na ziemię poprzez m.in. urealnienie harmonogramów i projektowanie tylko tego, co niezbędne.©℗
Wciąż nie ma porozumienia z kontrolerami
Coraz bardziej realna staje się groźba paraliżu na polskim niebie. Maleją bowiem szanse na porozumienie z kontrolerami z Warszawy. Z 216 pracowników od 1 maja może zostać tylko 36. W związku z tym według ULC codziennie trzeba będzie odwołać dwie trzecie (czyli ok. 300) rejsów z Okęcia i Modlina.
Kontrolerzy porozumieli się z władzami Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej w kwestii bezpieczeństwa, ale nadal trwają spory o pieniądze. Według związku zawodowego kontrolerów oliwy do ognia miał dolać w czasie posiedzenia sejmowej komisji lotniczej minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. Sugerował, że kontrolerzy mają zbyt wygórowane żądania, bo zaproponowali, by ich zarobki były o 30 proc. wyższe niż przed pandemią. Obecna średnia na poziomie 33 tys. zł miałaby wzrosnąć dwukrotnie. Według Adamczyka oznaczałoby to, że do funkcjonowania PAŻP mocno musiałby dopłacać podatnik. Założenia unijne są takie, że agencje takie jak PAŻP muszą się finansować z opłat od przewoźników.
Kontrolerzy uznali, że w wypowiedzi ministra są przekłamania. O godz. 14 miało się zacząć kolejne spotkanie negocjacyjne, ale do zamknięcia tego wydania DGP nie udało się go rozpocząć.
ikona lupy />
Najszybsze pociągi mają pokonać 140-kilometrową trasę z Łodzi do Warszawy w 45 minut / ShutterStock